O programie „Solidarni z Ukrainą” oraz wyzwaniach czasów wojny w kontekście odbudowania szkolnictwa wyższego za naszą wschodnią granicą po jej zakończeniu rozmawiamy z dr. Dawidem Kosteckim, dyrektorem Narodowej Agencji Wymiany Akademickiej

Porozmawiajmy o tym, skąd wziął się pomysł na to, żeby Narodowa Agencja Wymiany Akademickiej rozpoczęła współpracę z polskimi uniwersytetami włączonymi w prace konsorcjów pod nazwą Uniwersytety Europejskie w celu pomocy Ukrainie.
Żeby móc przedstawić ten zamysł, trzeba spojrzeć kilka miesięcy wstecz, bowiem swój początek ma on w zainaugurowanym 15 marca mijającego roku programem „Solidarni z Ukrainą”. To wówczas nastąpił bardzo aktywny i bardzo szybki odzew środowiska akademickiego na to, co wydarzyło się w Ukrainie. Uruchomienie wszystkich procedur i całego programu nastąpiło bardzo sprawnie, właściwie już w ciągu miesiąca po agresji Rosji. Program w swojej dotychczasowej formule osiągnął zamierzone cele. W tym momencie stanęliśmy przed kolejnymi wyzwaniami. Wojna nadal trwa, ale tak naprawdę środowisko akademickie oczekuje wsparcia już w nieco innym wymiarze aniżeli ten, który był możliwy w ramach programu „Solidarni z Ukrainą”. Postanowiliśmy wykorzystać dodatkowe możliwości, jakie niesie za sobą współpraca z polskimi uniwersytetami zrzeszonymi w sojuszach Uniwersytety Europejskie. To sieci, które zostały wyłonione w konkursach ogłoszonych przez Komisję Europejską. Reprezentują one prestiż naukowy, a także dużą renomę w międzynarodowym obiegu. Dlatego też zdecydowaliśmy się na to, żeby zaproponować w ramach tych sieci włączanie uniwersytetów ukraińskich do ich bieżącej działalności. W ramach ogłoszonego programu mają szeroki wachlarz możliwości. Wiemy, że mobilność jest ograniczona ze względu na sytuację za naszą wschodnią granicą. Natomiast aktywny udział w konferencji naukowców, studentów ukraińskich, krótkookresowe wymiany czy organizacja kursów letnich lub zimowych, prowadzenie wspólnych prac badawczo-rozwojowych, a także nawiązywanie współpracy między uczelniami, które są członkami sojuszu, a uczelniami ukraińskimi, wreszcie wspólne publikacje – to wszystko możliwości, jakie wnoszą Uniwersytety Europejskie. Chcemy je wykorzystać.
Wspominał pan o „Solidarnych z Ukrainą”. To było działanie pod wpływem chwili. Trzeba było pomóc ludziom, którzy pojawili się w Polsce. Trudno oprzeć się wrażeniu, że obecnie wdrażany pomysł jest kolejnym krokiem. Dziś zastanawiamy się, jak będzie wyglądała rzeczywistość powojenna w Ukrainie. I tu rodzi się pytanie, czy ten rodzaj zinstytucjonalizowanej pomocy to próba zbudowania dzięki polskim uczelniom pomostu między Europą Zachodnią a nauką ukraińską?
Nie ulega wątpliwości, że jesteśmy jako kraj naturalnym hubem i transmiterem potencjału ludzkiego, ale też możliwości ukraińskiego świata akademickiego. Już staliśmy się pomostem między Wschodem a Zachodem. To oznacza, że nasza rola jest kluczowa w kontekście nie tyle absorpcji tegoż potencjału ludzkiego, ile przede wszystkim wykorzystania go w czasie nie tylko wojennej pożogi. To ma pomóc odbudować wolną, niepodległą i suwerenną Ukrainę. Stąd słuszna jest w tym kontekście sama rola NAWA jako agencji wykonawczej, bowiem w naszej ustawie nie istnieje coś takiego jak „odpowiedź na bieżące wyzwania świata akademickiego”. To wymóg czasów wypełnił naszą misję dodatkową treścią. Okazuje się, że cel, który został zapisany formalnie w naszym planie działania, jest teraz najbardziej relewantny, bowiem odpowiadamy nie tylko na sytuację związaną z wojną w Ukrainie. To był najważniejszy obecnie impuls do tego, żeby zareagować na bieżącą potrzebę, ale warto zaznaczyć, że jako Agencja odpowiadamy na wyzwania świata naukowego.
Porozmawiajmy o tym, „ile”?
Przewidujemy, że do dyspozycji uczelni będzie 18 mln zł. To jest oczywiście ogromna suma. Zaliczki wydane zostaną jeszcze w bieżącym roku. Wydatkowanie ich nastąpi w przyszłym roku. Liczymy na nowatorskie propozycje oraz na innowacyjne rozwiązania, które przyczynią się przede wszystkim do tego, żeby identyfikować tożsamość i rozpoznać tożsamość naukowca w odpowiedni sposób, ale też dawać mu szansę rozwojową, szczególnie biorąc pod uwagę presję geopolityczną, z którą uczeni z Ukrainy się zmagają. Ale w tym miejscu chciałbym też zaznaczyć, że w ramach sojuszy Uniwersytety Europejskie uczelnie będą mogły skorzystać z szerokiego wachlarza możliwości, o którym już wspominałem, nie tylko w kontekście naukowców z Ukrainy, lecz także innych grup pracowników instytucji, bo to nie tylko cała kadra naukowa, dydaktyczna, ale również administracyjna, która kształtuje też codzienne życie i warunkuje rozwój instytucji.
Zagram adwokata diabła i powiem tak: dla Ukrainy to szansa, ale i zagrożenie. Zjawisko drenażu mózgów jest w dzisiejszym świecie naukowym szeroko dyskutowane. Ukraina staje w obliczu tego problemu, gdy duża grupa studentów, doktorantów i naukowców opuszcza kraj. Proszę mi powiedzieć, czy Ukraina ma się czego obawiać?
Ze strony naszej Agencji na pewno nie. Bardzo szybko zostały zidentyfikowane takie obawy przez stronę polską, stąd widzimy, jak dochodzi do redefinicji propozycji i pewnych modyfikacji w propozycjach projektów. My chcemy odpowiadać na realne potrzeby środowiska akademickiego Ukrainy. I doskonale rozumiemy złożoność sytuacji. Z jednej strony jest ogromne zainteresowanie tym programem, a z drugiej – uczelnie ukraińskie się zamykają, więc nawet jeżeli mamy ryzyko związane ze zjawiskiem „brain drain”, to lepiej chyba jest zaabsorbować, przynajmniej tymczasowo, ten potencjał intelektualny – tak aby w przyszłości mógł on wrócić i odbudować wolną, niepodległą Ukrainę. Dziś mamy coraz większą świadomość, że w dobie utrudnień i zagrożeń mobilności akademickiej związanych nie tylko z wojną, lecz także ze skutkami pandemii COVID-19, przede wszystkim należy akcentować współpracę, a najlepszą jej formą są działania raczej miękkie niż o charakterze twardym. I to też obserwujemy w kontekście propozycji, które składają poszczególne polskie uczelnie. Ze strony ukraińskich badaczy jest zainteresowanie. Czy to przyniesie zagrożenie brain drain? Chcielibyśmy je redukować, nie chcemy zamykać na nie oczu i chcemy także o takich zagrożeniach dyskutować. Służyć temu będą także przyszłoroczne działania Narodowej Agencji Wymiany Akademickiej. Przede wszystkim przygotowujemy konferencję w kwietniu przyszłego roku na Uniwersytecie Gdańskim pod hasłem „Focus on Ukraine”, gdzie będziemy zastanawiać się nad tym, jakie skutki przyniosą programy pomocowe, jak skutecznie zaangażować się w pomoc szkolnictwu wyższemu za naszą wschodnią granicą, ale i m.in. w jaki sposób ograniczyć zjawisko brain drain, jak pomagać Ukrainie w rzeczywistości postwojennej.
Rola agencji takich jak NAWA w ostatnich latach się zmieniła. To nie tylko wymiana akademicka, lecz także działania z zakresu szeroko pojętej dyplomacji naukowej. Dziś takie instytucjonalne programy jak „Solidarni z Ukrainą” czy wcześniejszy – „Solidarni z Białorusią”, służą działaniom w duchu społecznej odpowiedzialności i budowaniu świata na podstawie wizji zrównoważonego rozwoju i wyrównywania szans. To dobrze pokazuje miejsce i rolę agencji takich jak NAWA w ekosystemie naukowym i akademickim.
W zupełności ma pan rację. Ekosystem naukowy nie przewidywał tak dynamicznego postępu cywilizacyjnego i zmian geopolitycznych w tak szybkim tempie. Dlatego też ustawodawca, tworząc ponad pięć lat temu ustawę o Narodowej Agencji Wymiany Akademickiej, nie uwzględnił tych odpowiedzi na bieżące wyzwania społeczności akademickiej. Tymczasem okazuje się, że rzeczywiście agencje wykonawcze nie realizują tylko agendy administracji publicznej, lecz także mają rolę reakcyjną, polegającą na tworzeniu pewnej części polityki naukowej państwa, a wręcz jej kluczowych elementów, takich jak chociażby zrównoważony rozwój. Warto zaznaczyć, że to postulat, który dziś jest zawarty w wielu dokumentach – począwszy od 17 celów zrównoważonego rozwoju Organizacji Narodów Zjednoczonych aż po Politykę naukową państwa, przyjętą przez Radę Ministrów w mijającym roku.
Jeśli moglibyśmy wybiec nieco w przyszłość, może nawet pomarzyć – gdy myśli pan o jakimś celu, który chciałby pan, żeby dzięki temu programowi został zrealizowany, co by to było? Zbliżenie szkolnictwa wyższego Ukrainy do Europy? Bardziej wyraziste wpisanie go w europejski obszar badawczy?
Zgadza się, to cele krótkoterminowe. Jednak dynamika rzeczywistości pokazuje, że na takie pytanie trudno znaleźć jedną właściwą odpowiedź. Natomiast pokuszę się być może o ciekawe porównanie. Sojusze Europejskie są pomostem dla szkolnictwa wyższego w Ukrainie. Podobną rolę w wymiarze geopolitycznym odgrywa idea Trójmorza. Moim zdaniem kluczową kwestią pozostaje akcesja Ukrainy do Unii Europejskiej. Status kraju stowarzyszonego w ramach Trójmorza to dopiero początek, sojusze Uniwersytety Europejskie dają szansę na sieciowanie uczelni i aktywne włączenie ukraińskiego świata akademickiego w kulturę Zachodu. Bez wątpienia to ważny krok.