Przeprowadzone właśnie przez Sejm zmiany w prawie oświatowym uderzają w edukację domową, a zwłaszcza w projekt Szkoła w Chmurze, w którym uczestniczy co trzecie dziecko uczące się w tym trybie. Nowelizacja, potocznie ochrzczona mianem lex Czarnek 2.0, zbiegła się z kontrolą, którą w Szkole w Chmurze przeprowadził warszawski ratusz. Związane z Platformą Obywatelską władze Warszawy proponują, by zmiany w przepisach w tej kwestii poszły jeszcze dalej, niż przeforsował minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek.

Szkoła w Chmurze

Szkoła w Chmurze to inicjatywa do niedawna zarejestrowana tylko w Warszawie, a od września także np. w Katowicach. Uczestniczący w niej uczniowie formalnie przechodzą na edukację domową. Zajęcia odbywają się online, a dzieci samodzielnie realizują program nauczania. Jedynym obowiązkiem szkolnym jest zdanie egzaminów klasyfikacyjnych z przedmiotów obowiązkowych. – To nowoczesna platforma z dobrze zaprojektowanymi narzędziami, która jest przykładem tego, jak robić edukację w XXI w. – przekonuje nas jej dyrektorka Barbara Jędrusiak. Miasto jest innego zdania. Warszawa skontrolowała Szkołę w Chmurze i Liceum w Chmurze z siedzibą na warszawskich Bielanach. Chodziło o sprawdzenie, czy liczba uczniów korzystających z platformy zgadza się z liczbą zgłoszoną do dotacji i w jaki sposób wykorzystano pobrane pieniądze. Kontrola wykazała nieprawidłowości dotyczące m.in. wysokości wydatków i ich udokumentowania czy zatrudniania nauczycieli (z naszych informacji wynika, że byli zatrudniani na umowy zlecenia, a nie na umowę o pracę).

Szkoła w Chmurze skontrolowana

Miasto nie podaje kwot, o których zwrot chce się ubiegać. Podkreśla, że kontrolowanemu przysługuje prawo zgłoszenia zastrzeżeń przed podpisaniem protokołu, na co przewidziano 14 dni od otrzymania dokumentów, a następnie procedura odwoławcza. Fundacja prowadząca platformę skarży się na problemy w komunikacji z miastem. – Od dłuższego czasu bezskuteczne zabiegamy o spotkanie z władzami Warszawy – słyszymy. Poza wnioskami pokontrolnymi prowadzący szkoły online mają o co walczyć. Lex Czarnek 2.0 przywrócił rejonizację szkół, choć mocno ograniczoną. Dzieci będzie można wysłać do placówki na terenie województwa zamieszkania bądź z nim graniczącego. Uderza to pośrednio w edukację domową, ponieważ dzieci uczące się w Szkole w Chmurze są przypisane terytorialnie do placówki w konkretnej miejscowości. Postulaty warszawskiego ratusza idą znacznie dalej. Miasto chce zaostrzyć rejonizację do województwa zamieszkania. Proponuje też, by zgodę na nauczanie domowe wydawała placówka, która kształci również w systemie stacjonarnym.
Kolejny postulat dotyczy wprowadzenia mechanizmu gwarantującego dodatkową subwencję w przypadku wzrostu liczby uczniów w trakcie roku szkolnego. Dziś wysokość subwencji, jaka płynie z budżetu centralnego do samorządów, jest naliczana na podstawie danych z Systemu Informacji Oświatowej na 30 września. Kiedy Szkoła w Chmurze zanotowała szybki napływ uczniów, trzeba było szybko znaleźć w miejskim budżecie dodatkowe miliony. – Subwencja na 2022 r. była ustalana we wrześniu 2021 r. Wówczas w edukacji domowej w Warszawie było 3179 uczniów. Aktualny stan to 13,4 tys. W tym roku zabrakło 32 mln zł. Wystąpiliśmy do MEiN o uzupełnienie tej kwoty, ale dostaliśmy tylko 6 mln. Pozostałe pieniądze musieliśmy wygospodarować sami – wylicza wiceprezydent miasta Renata Kaznowska. Ratusz chce, by środki były naliczane na podstawie danych z SIO nie raz do roku, lecz co miesiąc. Ten konkretny pomysł podzielają także jednostki działające w edukacji domowej. Zdaniem wiceprezydent to możliwe rozwiązanie, bo właśnie na ich podstawie nalicza się dziś środki na uczniów z Ukrainy. MEiN stało dotąd na stanowisku, że zmiany w tym kierunku nie są jednak potrzebne. Czy w świetle gwałtownego rozwoju edukacji domowej zmieni zdanie? Na odpowiedź czekamy.

Sporny mnożnik dla edukacji domowej

Największy bój dotyczy jednak mnożnika finansowania edukacji domowej. Dzisiaj standard A na ucznia uczęszczającego do stacjonarnej podstawówki wynosi 6081 zł. Mnożnik dla edukacji domowej wynosi 0,8, więc na dziecko uczące się tym trybem przypada 4865 zł. – Różnice w finansowaniu są symboliczne – podkreślają w ratuszu, który poza wspomnianą kontrolą przeprowadził też symulację. Wyszło z niej, że roczne koszty szkoły liczącej 1250 uczniów, której organem prowadzącym jest miasto, przekraczają 15,7 mln zł. Z subwencji trafia na to ok. 10 mln zł (standard A jest wyjściowy i np. na dzieci z niepełnosprawnościami kwota może wzrosnąć nawet do 61,8 tys. zł, stąd kwota wyższa, niż wynikałoby z prostego mnożenia), co daje niedobór 5,7 mln zł. Koszty szkoły w edukacji domowej (nieoficjalnie słyszymy, że za przykład posłużyła Szkoła w Chmurze) przy analogicznej liczbie uczniów, 18 nauczycielach, powierzchni wskazanej w dokumentacji (32 mkw.) i kosztach obsługi platformy edukacyjnej to 1,5–2 mln zł przy subwencji wynoszącej ok. 8,5 mln zł. To oznacza potężną nadwyżkę.
Warszawa chce obniżenia mnożnika z 0,8 do 0,2. Idea co do zasady podoba się Unii Metropolii Polskich. – Proponujemy obniżkę do 0,4 proc., by nie wywołać dużego szoku. Niestety nie widzimy woli zmian po stronie resortu – mówi Agata Saracyn z UMP. – Prowadzenie narracji, że Warszawa płaci za Szkołę w Chmurze, jest niezrozumieniem funkcjonowania systemu oświaty. To podatnicy płacą za szkołę. A jeśli kolejni uczniowie przechodzą na tryb edukacji domowej, na edukację trafia mniej pieniędzy ze środków publicznych – ripostuje Jędrusiak. Szkoła w Chmurze podważa też przeprowadzoną przez ratusz symulację. – Wyliczenia są nierzetelne. Według danych przedstawionych przez panią Kaznowską w szkole jest zapisanych 18 nauczycieli i nikt poza nimi. Tymczasem mamy dziś ok. 200 pracowników – mówi Jędrusiak. – Porównywanie naszej platformy do jakiejkolwiek innej istniejącej na rynku jest bliskie manipulacji czy nawet celowego wprowadzenia w błąd – dodaje. Podkreśla, że powierzchnia zajmowana fizycznie przez inicjatywę Szkoła w Chmurze wynosi ok. 1500 mkw., a nie 32 mkw. ©℗