Gospodarka dzielenia się (sharing economy) zyskuje w Chinach nowy wymiar - według szacunków podawanych we wtorek przez chińskie media, do 2020 r. może ona odpowiadać za jedną dziesiątą krajowego PKB, a jej wartość pod koniec br. ma wynieść ok. 705 mld dol.
Według danych chińskich ekonomistów w 2017 roku ma dojść do wzrostu segmentu gospodarki dzielenia się o 40 proc. Premier Chin Li Keqiang pod koniec czerwca nazwał ją ważnym modelem ekonomicznym, który dopomoże w podtrzymywaniu dążeń do ekonomicznego sukcesu nowoczesnych Chin.
Gospodarka współdzielenia, która na świecie przyjęła się np. w postaci Ubera czy Airbnb, w Chinach zatacza coraz szersze kręgi; popularny jest wynajem rowerów (cena średnio 1 juana, ok. 55 groszy, za godzinę jazdy), piłek do koszykówki (1 juan za godzinę gry) czy nawet parasoli (1 juan za 12 godzin), które można wynajmować m.in. ze specjalnych automatów. Chińskie media obecnie szacują wartość tego rynku na 505 mld dolarów.
Chińskie rowery do wynajęcia podbijają już nie tylko miasta w kraju, ale i poza granicami Chin. Do korzystania z nich wystarczy zainstalowanie w telefonie odpowiedniej aplikacji.
Krytycy gospodarki współdzielenia twierdzą z kolei, że skupianie się na wspieraniu dóbr do wzajemnego wynajmowania wynika w rzeczywistości z braku pomysłów na nowy biznes. Jednak według danych firmy konsultingowej KPMG w ub.r. w gospodarkę dzielenia się w Chinach zainwestowano 31 mld dolarów, o 20 proc. więcej niż rok wcześniej.
Również we wtorek chińskie media donoszą o najnowszej usłudze dzielenia się - pomieszczeniach kapsułowych rodem z filmów science fiction, które od maja można wynajmować na dowolny czas. Można w nich zdrzemnąć się w przerwie od pracy lub spędzić całą noc. Pierwszy tego rodzaju punkt usługowy Xiangshui Space działa od maja w Pekinie, w dzielnicy Zhongguancun, w której mają siedziby firmy z branży IT.
Kapsuły zaprojektowano futurystycznie, są w nich gniazdka do ładowania telefonu, wiatraczek dla ochłody, jednorazowa pościel i darmowe zatyczki do uszu, by skutecznie odciąć się od bodźców zewnętrznych. Firma w ciągu najbliższego miesiąca chce otwierać kolejne punkty w Szanghaju, Qingdao, Shenzhen i Nanjingu. Cena za trzy do pięciu minut snu w godzinach szczytu to zaledwie jeden juan.
Dotychczas takie rozwiązanie kojarzyło się jedynie z hotelami kapsułowymi w Japonii, w których krótką chwilę snu między niekończącymi się nadgodzinami mogli odnaleźć zmęczeni do granic wytrzymałości pracownicy korporacji (tzw. salarymeni).
Rafał Tomański (PAP)