Najliczniejsi absolwenci
Pośród 11.020 osób, które przystąpiły do egzaminów na aplikacje w dniu 29 września 2012 r. – grupa ta stanowiła 58 proc. osób, które ukończyły studia prawnicze w 2012 r.
Największą grupę stanowili absolwenci uczelni publicznych:
1) Uniwersytetu Warszawskiego – 1330 osób,
2) Uniwersytetu Wrocławskiego – 1038 osób,
3) Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie – 907 osób,
4) Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu,
5) Uniwersytetu Marii Skłodowskiej-Curie w Lublinie.
Spośród uczelni niepublicznych największą grupę stanowili absolwenci Uczelni Łazarskiego w Warszawie – 515 osób, Krakowskiej Akademii Andrzeja Frycza-Modrzewskiego oraz Akademii Leona Koźmińskiego w Warszawie.
Która aplikacja była najpopularniejsza
Z 11.020 osób przystępujących, egzamin zdało łącznie 5.558 osób (50,43 proc. kandydatów).
Aplikacja radcowska – przystąpiło 5.912 osób (zdało 2.987 osób tj. 50,5 proc. kandydatów),
Aplikacja adwokacka – przystąpiło do niej 4.275 osób (zdały 2.343 osoby, tj. 54,8 proc. kandydatów
Aplikacja notarialna - przystąpiły 833 osoby, zdało 228 osób (27,4 proc. kandydatów).
Spośród wszystkich osób przystępujących, ponad 42 proc. stanowili absolwenci studiów prawniczych z roku 2012, których zdawalność wyniosła ok. 61 proc.
• 3 osoby wskazały, że przystępują do egzaminu po raz 8,
• 1 osoba wskazała, że przystępuje do egzaminu po raz 9,
• 2 osoby wskazały, że przystępują do egzaminu po raz 10.
Z tej grupy egzamin zdały dwie osoby.
Kto najlepszy
Jeśli zaś chodzi o zdawalność na aplikacje – wśród najlepszych znalazły się:
1. Uniwersytet Jagielloński w Krakowie ze zdawalnością prawie 72 proc.
2. Uniwersytet Łódzki – zdawalność prawie 62 proc.
3. Uniwersytet Warszawski – zdawalność prawie 59 proc.
4. Uniwersytet Gdański – zdawalność ponad 55 proc.
5. Uniwersytet Śląski w Katowicach – zdawalność ponad 54 proc.
6. Uniwersytet im. A. Mickiewicza w Poznaniu – zdawalność ponad 54 proc.
7. Uniwersytet Szczeciński – zdawalność ponad 52 proc.
8. Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu – zdawalność ponad 50 proc.
9. Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie – zdawalność ponad 50 proc.
10. Uniwersytet w Białymstoku – zdawalność prawie 49 proc.
Dalsze miejsca zajmują: Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, Uniwersytet Wrocławski, Uniwersytet Szczeciński, Uniwersytet Rzeszowski i Uniwersytet Warmińsko – Mazurski w Olsztynie.
Szczegółowe informacje są dostępne na stronie ms.gov.pl
Komentarze(10)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarszeKochany Panie inżynierze, ma Pan dobry, ceniony fach gwarantujący pracę i dobry zarobek, więc po co zazdrościć prawnikom ich frustracji związanych z aplikacjami (na myśli mam nie tylko naukę, lecz i spory wydatek finansowy pokrywany głównie przez rodziców aplikanta, a wiadomym jest, że czasy są ciężkie). Ponadto uzyskanie aplikacji prawniczych i otworzenie kancelarii nie daje gwarancji dobrego bytu, bo społeczeństwo polskie jest biedne i nadal biednieje. Zleceniodawcy chętnie chcieliby korzystać z ogromnej wiedzy prawniczej i umiejętności prawnika za niewielkie pieniądze, tłumacząc to ogólną biedą, zapominając, że wiedza kosztuje. Tylko w Polsce jest tak, że wiedzy się nie szanuje, że zwykły robotnik zarabia więcej od osoby z wykształceniem i uprawnieniami zawodowymi. To jest absurdalne; tak dalej być nie może, i czas to zmienić!
Szanuję pracę fizyczną robotnika, ale jeśli porówna się zakres fachowej wiedzy robotnika z danego zakresu do wiedzy prawniczej, to chyba trzeba być ślepcem, by nie dostrzec rozpiętości, i właśnie dlatego robotnik zakłada przy robocie uniform odpowiedni do rodzaju swojej pracy, a prawnik - zakłada garnitur odpowiedni do swojej pracy.
Przyznam, że jeśli widzę w kancelarii prawniczej nawet najlepszego prawnika (mam na myśli takiego, który bardzo dobrze zna przepisy prawne i posiada umiejętność skutecznej obrony w najtrudniejszych sprawach), a jest ubrany w skromy garnitur, to od razu widzę w nim potencjalnego fachowca - prawnika do wykorzystania. Wie dużo, umiejętności ogromne, a skromny. Od razu widać, że to "naukowiec - oferma", bo pracuje dużo na niewielkie wynagrodzenie.
A Pan, kochany inżynierze, niech kupi sobie dobrze skrojony garnitur i kolorową koszulę z ładnym krawatem, od razu poczuje się Pan lepiej. Aha, nie należy zapomnieć o ładnych, modnych bucikach pasujących do garnituru. Życzę dobrego samopoczucia w nowym garniturze!
Zazdrość to zła cecha, a starzy inżynierowie to na ogół dobrzy ludzie pozbawieni zawiści.
korporacyjni,którzy nie są zainteresowani szkoleniem konkurencji. Często
posiadają mniejszą wiedzę od szkolonych.Znaczna większość patronów
została wyszkolona w okresie władzy ludu,zatem w innym systemie prawnym,względnie jest to odpad,który nie sprawdził się w innych zawodach i bazują na wiedzy aplikantów.Wynik 86% aplikantów notarialnych z Podkarpacia zostało negatywnie ocenionych w Krakowie.
Egzaminatorami byli również opłacani w czasie szkoleń notariusze.W skład
Komisji Odwoławczej Przy MS filozof historii powołał również notariuszy wykładowców szkoleń,którzy utrzymują uchwały komisji korporacyjnej. To jeden wielki skandal i nieuctwo a może celowa działalność? Warta zainteresowania i rozliczenia.Szkolenie aplikantów w miarę gramotny minister dbający o polską młodzież powinien przekazać Uniwersytetom.
Za co ja płacę te podatki? Utrzymujemy uniwersytety i inne uczelnie, a okazuje się, że to jest rzekomo 5-letnia strata czasu. Za 5 lat chyba można nauczyć prawa na tyle, żeby co potrzeba taki absolwent sobie doczytał.
Zgadzam sie z tobą w pełni.
Analogiczna sytuacja powinna być z zawodem architekta! Czego nie można projektować wieżowców po 5 latach ciężkich studiów!
Wieżowiec projektuje sztab ludzi. Architekt nadaje mu kształt, spece od konstrukcji przeliczają naprężenia, jeszcze inni dobierają technologię etc..etc.. Doświadczenie jest niewątpliwie potrzebne. Tylko doświadczenie w projektowaniu wieżowców, a nie byle jakie doświadczeni byle pod okiem starszego architekta. Architekt z 50-letnim stażem, który nie projektował wieżowców tak samo nie zaprojektuje ani nie nauczy takiego projektowania innych jak ten świeżo po studiach.
Przynależność do jakiejkolwiek izby niczego tu nie zmienia.
Pytanie czy czteroletnia nauka projektowania wiat ogrodowych pod okiem starszego architekta uczyni z młodego lepszego projektanta wieżowców?