Koszty aplikacji prawniczych mogłyby być pokrywane z funduszy, jakimi na cele aktywizacji zawodowej dysponują urzędy pracy. Taki pomysł przedstawiło trzech posłów PiS i zapytało Ministerstwo Rodziny Pracy i Polityki Społecznej, czy byłoby to możliwe w przyszłości.
Roczna opłata za aplikacje radcowską i adwokacką wynosi obecnie 5,2 tys. zł. Zdaniem posłów Adama Ołdakowskiego, Jerzego Gosiewskiego oraz Jerzego Małeckiego jest to bardzo wysoka kwota.
– Te koszty są tak naprawdę na granicy rentowności prowadzenia działalności szkoleniowej, szczególnie w przypadku małych izb adwokackich. I wcale swoją wysokością nie odstają od kosztów studiów prawniczych – ripostuje Rafał Dębowski, adwokat, sekretarz Naczelnej Rady Adwokackiej. Jego zdaniem młodzi prawnicy, którzy mają zatrudnienie, z całą pewnością są w stanie ponieść taki wydatek. Problem mogą mieć ci, którzy są bez pracy.
I właśnie o te osoby martwią się posłowie PiS. Jak bowiem zauważają w piśmie przesłanym do resortu pracy, nierzadko zdarza się, że aplikanci to młode osoby, które nie są nigdzie zatrudnione. Dlatego zasadne byłoby rozważenie, czy państwo nie powinno im pomóc i partycypować w całości lub w części w kosztach szkoleń, jakie muszą ponieść przygotowując się do zawodu radcy prawnego czy też adwokata. Jak podkreślają parlamentarzyści, urzędy pracy już dziś finansują szkolenia dla osób bezrobotnych czy też poszukujących pracy. I jest to bardzo popularna metoda aktywizacji zawodowej.
„Dla ludzi młodych, chcących się kształcić oraz szkolić w danej dziedzinie, finansowane szkolenia i kursy są dużym wsparciem i szansą na rozwój” – podkreślają posłowie. Dlatego też ich zdaniem racjonalne wydaje się, by w ramach nałożonego obowiązku aktywizacji zawodowej osób bezrobotnych urzędy pracy mogły w przyszłości udzielać wsparcia tym młodym ludziom, którzy pozostają bez pracy, ale szkolą się na adwokatów i radców prawnych.
– Na każdą inicjatywę, która ma na celu wsparcie aplikantów, patrzymy przychylnym okiem. Od lat bowiem mamy do czynienia z pauperyzacją zawodów adwokata i radcy prawnego. To palący problem, którego nie należy ignorować. Jeżeli adwokatom i radcom będzie się działo źle, to z pewnością odbije się to również na sytuacji osób, które dopiero przygotowują się do tych zawodów, bo w tym przypadku działa zasada naczyń połączonych – ocenia mec. Rafał Dębowski.
Dlatego też jego zdaniem dobrze się stało, iż w końcu ktoś zauważył, że na rynku usług prawniczych od pewnego czasu nie dzieje się dobrze.
– Podaż usług świadczonych przez adwokatów i radców prawnych zwiększa się odwrotnie proporcjonalnie do popytu na nie. Ludzi po prostu nie stać na usługi profesjonalnych prawników, a tych każdego roku przybywa – zauważa mec. Dębowski.
Tak więc jego zdaniem zapytanie posłów PiS ma sens. Choć, jak zaznacza, niemożność ponoszenia kosztów szkolenia przez aplikantów nie jest aż tak poważnym problemem, jak przedstawiają to parlamentarzyści.
– Taki wniosek wyciągamy, patrząc na liczbę składanych wniosków o zwolnienie od opłaty za aplikację. To są jednostkowe przypadki. I tam, gdzie rzeczywiście jest trudna sytuacja, do takiego zwolnienia dochodzi – zapewnia mec. Dębowski.
Dlatego też jego zdaniem należałoby się zastanowić także nad rozwiązaniem innych problemów, z jakimi muszą się borykać korporacje. A wśród nich wymienia m.in. zbyt niskie stawki za prowadzenie spraw z urzędu.
MRPiPS na razie nie odniosło się do pomysłu posłów PiS.