Fundusz odwołuje się od niekorzystnych dla siebie wyroków sądów, nawet jak wie, że i tak przegra. Placówki medyczne ponoszą przez to duże straty.
Placówki medyczne, które decydują się iść po kontrakt z NFZ do sądu, sprawy te najczęściej wygrywają, ale niestety po latach batalii. Wszystko dlatego, że fundusz wydłuża postępowania, wykorzystując ścieżkę odwoławczą aż do etapu kasacji. Koszty ponoszą świadczeniodawcy i podatnicy.
W 2013 r. w sądach administracyjnych toczyło się 371 spraw wniesionych przez świadczeniodawców niezadowolonych z wyników konkursów ofert. 145 z nich zostało już zakończonych, przy czym w większości z nich, bo aż w 96 przypadkach, fundusz przegrał. W 64 sprawach fundusz nie zrezygnował z dalszej walki po niekorzystnym dla siebie wyroku w WSA, tylko składał kasację. Rok wcześniej takich spraw zostało zakończonych 106, w tym z wynikiem niekorzystnym dla funduszu – 60. W 29 przypadkach wniósł kasację.
NFZ tłumaczy, że dysponuje publicznymi pieniędzmi i dlatego musi bronić swoich racji do końca. Tymczasem prawnicy mówią wprost, że fundusz wykorzystuje pozycję monopolisty.
– Mimo że wie, iż sprawa jest przegrana, decyduje się na dalszy spór sądowy, żeby utrudnić świadczeniodawcy dojście do wygranej i zniechęcić innych – komentuje Marek Koenner, radca prawny, ekspert ds. prawa medycznego.
Dodaje, że spraw przeciw NFZ mogłoby być kilkakrotnie więcej, ale kontrahenci NFZ obawiają się wchodzić w spory sądowe z płatnikiem, od którego finansowania są uzależnieni.

Rozstrzygnięcie po latach

W efekcie takiego działania placówki medyczne otrzymują prawomocne wyroki nie po kilku miesiącach, a po latach. Po 2,5 roku zapadło ostateczne rozstrzygnięcie w sprawie, którą wytoczył NFZ Grzegorz Wojciechowski, właściciel NZOZ Centrum Medycznego Grzegorz Wojciechowski w Łodzi.
Przedmiotem jego sporu z NFZ były wyniki konkursu ofert na usługi rehabilitacji na lata 2012–2014. Oferta łódzkiego NZOZ nie została wybrana. Od rozstrzygnięcia dyrektora oddziału funduszu placówka złożyła odwołanie do prezesa NFZ, ten jednak utrzymał zaskarżoną decyzję w mocy. Wtedy centrum złożyło skargę do WSA w Warszawie. Sąd przyznał rację placówce medycznej, wskazując, że zaskarżona decyzja naruszała przepisy o równym traktowaniu i uczciwej konkurencji. Co więcej, zdaniem WSA została ona wydana bez podstawy prawnej. Wątpliwości składu orzekającego wywołała też odmowa udostępnienia stronie wglądu do pełnych akt sprawy w trakcie prowadzonego postępowania.
– Pomimo ewidentnej przegranej fundusz odwołał się do NSA. Skargę kasacyjną wycofał tuż przed samym terminem rozprawy – podkreśla Grzegorz Wojciechowski.
Skutki niepotrzebnego przedłużania postępowania przez NFZ ponosi w takich przypadkach świadczeniodawca i jego pacjenci. Sytuacja finansowa tego pierwszego się pogorsza. Mimo że nie otrzymuje środków z NFZ, cały czas musi ponosić koszty utrzymania lokalu i sprzętu, a także zatrudnienia personelu. Łódzki NZOZ swoje straty ocenia na ok. 800 tys. zł
– W tym czasie chorzy zaś są pozbawieni dostępu do rehabilitacji – podkreśla Grzegorz Wojciechowski. – Czas oczekiwania w Łodzi na tego typu zabiegi wynosi od 3 miesięcy do pół roku.
Jak podkreśla Katarzyna Fortak-Karasińska, radca prawny z kancelarii prawnej Fortak & Karasiński, wygrana z funduszem nie jest jeszcze równoznaczna z uzyskaniem kontraktu.
– Oznacza jedynie, że została uchylona decyzja NFZ. Jednak po takim orzeczeniu fundusz powinien rozpisać specjalną uproszczoną procedurę rokowań, w ramach której taki podmiot może uzyskać środki finansowe – tłumaczy Katarzyna Fortak-Karasińska.
Taką możliwość przewiduje art. 157 ustawy z 27 sierpnia 2008 r. o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych (t.j. Dz.U. z 2008 r. nr 164, poz. 1027 ze zm.). W I kwartale 2014 r. NFZ przeprowadził tę procedurę tylko 18 razy.

Uprościć procedurę

Droga sądowa, choć skuteczna, jest dla świadczeniodawców ostatecznością. Wielu z nich nie decyduje się na nią z powodu przewlekłości postępowania sądowoadministracyjnego. Dlatego zdaniem Pracodawców RP minister zdrowia powinien uprościć procedury odwoławcze, które przysługują świadczeniodawcom zanim pójdą do sądu.
– To skandal, że ostateczne rozstrzygnięcia zapadają po tak długim czasie. Odwołania od wyników konkursu powinny być finalizowane w ciągu maksymalnie 3 miesięcy – podkreśla Andrzej Mądrala, wiceprezydent Pracodawców RP. Dodaje, że problemem jest niejednolite orzecznictwo wojewódzkich sądów administracyjnych.
– Dopóki nie damy im jednakowych narzędzi i schematów, według których mają oceniać prawidłowość przygotowania oferty, sytuacja świadczeniodawców nie poprawi się – podkreśla Andrzej Mądrala.
Zdaniem ekspertów NFZ powinien też zmienić swoją strategię i w sprawach ewidentnie dla siebie przegranych, rezygnować z walki sądowej do końca.