Komu komuniści nie dali rady, z tymi poradzi sobie wolny rynek. Tak w skrócie można podsumować sytuację pracowników Stoczni Gdańskiej, którzy – mimo długiego stażu pracy i wysokich kwalifikacji – są dziś kierowani do prac interwencyjnych, czyli tzw. karnej brygady.
Niby nic się takiego nie stało, niby pracodawca postępuje racjonalnie. Nie można od niego wymagać, aby utrzymywał stanowiska inżynierów czy księgowych, skoro nie ma to uzasadnienia. A skoro zatrudnieni nie chcieli odejść z firmy – i to z wysoką odprawą – niech wykonują zadania, jakich ona potrzebuje. Jasne jest jednak, że nie o racjonalność tu chodzi.
Stocznia zachowała się w tym przypadku jak jeden z zakładów pracy chronionej, który po obcięciu publicznej pomocy na zatrudnienie niepełnosprawnych nakazał kierowanie podwładnych do tak uciążliwych obowiązków, aby sami się zwolnili (kontrolę w tej firmie zalecił już minister pracy i polityki społecznej). To prosty sposób na omijanie ochronnych przepisów kodeksu pracy i pozbycie się niewygodnych osób.
Kapitalizmowi już dawno temu powiedzieliśmy „tak”. Ale jego wypaczeniom mówmy wreszcie „nie”.