Płace realne Polaków rosną. To jednak nie efekt podwyżek pensji, a spadku cen. Ceny towarów i usług konsumpcyjnych w lipcu br. spadły o 0,2% zarówno w stosunku rocznym, jak i w porównaniu z poprzednim miesiącem – ogłosił Główny Urząd Statystyczny. Oznacza to, że za tę samą ilość pieniędzy jesteśmy w stanie kupić więcej produktów.

Spadek cen dotyczy głównie żywności i napojów bezalkoholowych. Zatem realny wzrost dochodów rozporządzalnych dotyczy przede wszystkim najmniej zamożnych gospodarstw domowych. Jest tak, ponieważ wydatki na żywność stanowią zdecydowaną większość ich konsumpcji. Znaczny spadek cen zanotowano również w kategorii „odzież i obuwie”. To również pozytywny sygnał w głównej mierze dla rodzin o najniższym poziomie dochodów.

Zmiany cen grup towarów i usług konsumpcyjnych w lipcu 2014 roku (w %) / Media

Ceny spadają, ale czy powinniśmy się cieszyć? Otóż deflacja uważana jest za negatywne zjawisko gospodarcze. Skutki zmniejszania się poziomu cen są dużo gorsze, niż w przypadku inflacji. W gospodarce zaczyna brakować pieniędzy, producenci mają problem ze sprzedażą produktów, przez co są zmuszeni do obniżenia cen. Najczęściej wiąże się to z koniecznością cięcia kosztów. Dokonywane jest to przez obniżkę płac nominalnych lub spadek poziomu zatrudnienia. Zatem długotrwale utrzymująca się deflacja to pogłębianie się recesji i pogorszenie sytuacji finansowej całego społeczeństwa.

Z najgłębszą deflacją mieliśmy do czynienia podczas Wielkiego Kryzysu lat 30. W ciągu 4 lat w Stanach Zjednoczonych ceny spadły łącznie o 25%. Skutkiem było obniżenie się wskaźnika PKB o 30% oraz wzrost stopy bezrobocia z 3% do 25% (po 5 latach). Nie ma co jednak panikować, spadek poziomu cen w Polsce wyniósł na razie zaledwie 0,2%. W latach 90. ubiegłego wieku w Japonii deflacja dochodząca niemal do 1% utrzymywała się przez 7 lat, przy jednoczesnym wzroście gospodarczym.

Agnieszka Antoń, Sedlak & Sedlak