Zastępowanie nowoczesnymi urządzeniami ludzi w przedsiębiorstwach nie jest już jedynie melodią przyszłości. To się dzieje tu i teraz. Najwyższy czas zacząć dyskusję o tym, jak do tej rzeczywistości dostosować prawo.
Zastępowanie nowoczesnymi urządzeniami ludzi w przedsiębiorstwach nie jest już jedynie melodią przyszłości. To się dzieje tu i teraz. Najwyższy czas zacząć dyskusję o tym, jak do tej rzeczywistości dostosować prawo.
/>
Robot to pracownik na pozór idealny. Nie męczy się, nie popełnia więc głupich błędów z przemęczenia. Nie spóźnia się do pracy. Nie żąda urlopu ani podwyżki. Nie choruje, nie zachodzi w ciążę, nie bierze wolnego na opiekę nad dzieckiem. Dobrze zaprogramowany potrafi zastąpić wielu pracowników ludzi. Nie ma się więc co dziwić, że coraz więcej firm interesuje się robotyzacją miejsc pracy. A solidni rynkowi gracze w swoich branżach wręcz przechwalają się, ile zadań udało im się w pełni zautomatyzować. Ale ta rzeczywistość wymaga też postawienia pytania o przyszłość otoczenia regulacyjnego. Dziś bowiem zaczynamy wykorzystywać roboty w pracy, ale niemal wszyscy eksperci podkreślają, że ani unijne, ani tym bardziej polskie przepisy prawa nie odpowiadają na podstawowe pytania. A trzeba ustalić chociażby reguły odpowiedzialności cywilnej nowoczesnych maszyn czy zastanowić się, jak należałoby oskładkować pracę robotów (i czy w ogóle to robić).
– Robotyzacja i rozwój technologii sztucznej inteligencji doprowadzi do wielu zmian o charakterze cywilizacyjnym, ale wymusi też stworzenie nowych lub aktualizację obowiązujących przepisów. Potrzeba wprowadzenia odpowiednich zmian prawnych jest bezsprzeczna – potwierdza dr Marek Porzeżyński, ekspert ds. cyberbezpieczeństwa i nowych technologii w kancelarii WKB Wierciński, Kwieciński, Baehr oraz dyrektor Instytutu Badań nad Prawnymi Aspektami Nowych Technologii – Future Insitute.
Na wstępie warto wyjaśnić, czym jest robot i do jakich zadań jest przede wszystkim wykorzystywany. Otóż robot, wbrew naszym wyobrażeniom, to wcale nie metalowe urządzenie przypominające choć trochę człowieka, a przynajmniej większość tak nie wygląda. Najczęściej to po prostu urządzenie, którego trzonem jest specjalne oprogramowanie służące wykonywaniu szeregu procesów opartych na analizie ustalonych wcześniej reguł i wprowadzonych danych.
W praktyce więc roboty będą – a właściwie już zaczynają być – wykorzystywane wszędzie tam, gdzie istotą pracy jest wykonywanie powtarzalnych czynności. Obecnie instalowanie wirtualnych pracowników najpopularniejsze jest w działach księgowości oraz HR średnich i dużych firm, a także w branży ubezpieczeniowej (patrz ramka „Przykłady z polskiego podwórka” oraz rozmowa z Bartoszem Sobolewskim i opinia Macieja Stanuscha).
To, jak trzeba zmienić prawo, by dostosować je do masowej robotyzacji, jest obecnie jednym z najpopularniejszych tematów konferencji i seminariów prawniczych. Najczęstsze wnioski wysuwane przez ekspertów są takie, że zmiany są nieuniknione oraz że już teraz należy je uznać za spóźnione. Jak najszybciej powinniśmy sobie bowiem odpowiedzieć (i to uregulować) na kilka pytań. Przykładowo, jak powinno wyglądać prawo cywilne w erze powszechnie dostępnych maszyn? Rodzi się przy tym wiele wątpliwości. Kto np. powinien ponosić odpowiedzialność cywilną za błąd popełniony przez samochód autonomiczny (również ten używany w zakładzie pracy)? Czy roboty – skoro specjalnie zaprojektowane maszyny wygrywają już debaty z ludźmi na specjalistyczne tematy – mogą naruszyć dobra osobiste człowieka? Wreszcie – czy nowoczesna maszyna za kilka lat będzie mogła złożyć oświadczenie woli? A jeśli tak, to czyja to będzie wola: twórcy maszyny, jej właściciela, a może samego robota? Czy trzeba zmieniać prawo własności przemysłowej oraz autorskie? A jeśli nie, to czy czekają nas spory o to, komu będą przysługiwały prawa z tytułu odkryć dokonywanych przez maszyny?
W Parlamencie Europejskim dwa lata temu uznano, że nie można dopuścić do sytuacji, gdy każdy kraj będzie samodzielnie rozstrzygał te kwestie. Odpowiedzi trzeba wypracować w ramach Unii Europejskiej. Dlatego kilku europosłów wzięło się za przygotowanie projektu zmian legislacyjnych – stworzenie prawa robotów. Prace jednak nie posuwają się naprzód zbyt szybko. Nie ma szans, by w tej europarlamentarnej kadencji się zakończyły.
– W czasie, gdy autonomiczne pojazdy wyjeżdżają już na ulice, a moc obliczeniowa oprogramowania wgranego w domowym odkurzaczu daleko przekracza tę, którą jeszcze kilka lat temu wykorzystywano w komputerach osobistych, najbardziej palącą potrzebą jest rozstrzygnięcie kwestii dotyczących właśnie prawa cywilnego – twierdzi Mady Delvaux, europarlamentarzystka z Luksemburga, która podjęła się zadania koordynowania prac nad prawem robotów.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama