Ministerstwo Cyfryzacji planuje nowelizację prawa telekomunikacyjnego, która 1 stycznia 2018 r. przyniesie istotne zmiany na rynku usług o podwyższonej opłacie (tzw. usług Premium Rate). Od lat stanowi on pole do nadużyć. Poszkodowanymi są abonenci, którzy nierzadko zamawiają usługę nieświadomie albo po wprowadzeniu w błąd co do ceny, treści lub zasad otrzymywania kosztownych wiadomości SMS z dodatkowym świadczeniem, realizowanym zazwyczaj przez niezależny od operatora podmiot trzeci. Zmiana prawa niewątpliwie ma więc swoje uzasadnienie. Co jednak będzie oznaczać dla biznesu?
Dziennik Gazeta Prawna
Z przepisów nowelizacji oraz jej uzasadnienia jednoznacznie wynika, że receptą na patologie ma być przede wszystkim poszerzenie listy obowiązków oraz zakresu odpowiedzialności operatorów. Projekt wpisuje się w obecne podejście UOKiK, który w najnowszych postępowaniach stara się wykazać, że przyjmowana dotychczas przez firmy postawa niezaangażowanego pośrednika jest nieuprawniona. Zgodnie z poglądem urzędu to, że operator jest formalnie podmiotem świadczącym usługę i nalicza za nią opłaty, powoduje, że jest zobowiązany do bycia swoistym policjantem na rynku. Zatem zaniedbania w nadzorze nad podmiotami realizującymi dodatkowe świadczenie mogą zrodzić sankcje oparte na zarzucie niedołożenia staranności przy świadczeniu usługi telekomunikacyjnej (patrz: komunikat UOKiK w sprawie postępowań dotyczących SMS Premium z 21 czerwca 2017 r.).
Kurczenie się rynku
Wśród przepisów nowelizacji zwraca uwagę nowy art. 64b, zgodnie z którym operator w razie naruszenia obowiązków nie może żądać od abonenta opłaty za usługę Premium Rate. Zastosowanie tej sankcji zostało jednak mocno zawężone i dotyczyć będzie głównie sytuacji, które już obecnie rozstrzygane są na korzyść abonenta (m.in. naliczenie opłaty pomimo blokady lub przekroczenia limitu). Wydaje się zatem, że przepis ten nie polepszy wymiernie sytuacji abonentów i nie przyczyni się do jednoznacznego rozstrzygnięcia reguł odpowiedzialności.
Zmianą, która z pewnością wpłynie na rynek, będzie obowiązek uzyskania przez operatora dodatkowej zgody na świadczenie usług Premium Rate w formie subskrypcyjnej. Generuje ona najwyższe opłaty i jest najczęstszym narzędziem nadużyć. Szczególną uwagę zwraca też zamiar wprowadzenia domyślnego limitu dla usług Premium Rate wynoszącego 35 zł na okres rozliczeniowy. Obie zmiany na pewno ograniczą skalę wyłudzeń, przynajmniej jeżeli chodzi o przeciętną wysokość kwot, na jakie oszuści będą w stanie naciągnąć pojedynczego abonenta. Z drugiej strony, konieczność wyrażania dodatkowych zgód i podwyższania w razie potrzeby domyślnie ustalonego limitu sprawi, że usługi te staną się dla klientów bardziej złożone, a tym samym mniej atrakcyjne, co zapewne spowoduje skurczenie się rynku, także w jego uczciwej części.
Niebagatelną kwestią dla przyszłości branży jest również interpretacja przyszłych przepisów i towarzyszące im działania UOKiK. Spodziewana narastająca presja na operatorów z pewnością ograniczy liczbę nadużyć, lecz może również wylać dziecko z kąpielą. Ścisła kontrola obecnych na rynku kilkuset podmiotów i kilku tysięcy serwisów nie jest raczej możliwa. Możemy więc spodziewać się, że telekomy, nie chcąc ponosić ryzyka ewentualnych wielomilionowych kar za brak należytego nadzoru, ograniczą dostęp do usługi małym przedsiębiorcom i poprzestaną na obsłudze dużych, dochodowych i łatwych do skontrolowania serwisów.
Poza prawem telekomunikacyjnym
Przy okazji oceny skutków przyszłych regulacji warto także wspomnieć, że usługom Premium Rate wyrósł konkurent – obsługiwane przez operatorów płatności direct billing świadczone poza rygorem prawa telekomunikacyjnego. Nowa forma jest niewątpliwie mniej podatna na nadużycia, gdyż polega na doliczeniu opłaty do rachunku telefonicznego na podstawie zamówienia złożonego poprzez stronę internetową lub aplikację mobilną.
Musi spełniać m.in. wymagania ustawy o prawach konsumenta, w tym przedstawiać informacje o zakupie oraz realizować płatność za pomocą przycisku „zamawiam i płacę” lub innego równoważnego. Metoda ta, choć czytelna i przyjazna dla abonentów, ma kilka potencjalnych minusów.
Po pierwsze – wymaga z reguły skorzystania przez abonenta z mobilnego internetu, do czego konserwatywna część użytkowników usług Premium Rate może się nie przekonać. Po drugie, wdrożenie direct billing wymaga nie tylko stworzenia strony WWW, lecz również wykonania prac programistycznych umożliwiających weryfikację zamówienia i naliczenia opłaty przez systemy informatyczne operatora. Bez wątpienia wymaga większych nakładów niż założenie serwisu Premium Rate i dlatego można przypuszczać, że pozostanie ofertą dla średnich i dużych przedsiębiorców. Ostatecznie nie można więc wykluczyć, że wraz z wypchnięciem z rynku małych firm i przejściem dużych podmiotów na płatności direct billing, rynek Premium Rate czeka postępująca agonia.
Ważenie skuteczności
Zwolennicy usług Premium Rate mogą jeszcze mieć nadzieję, że w trakcie procesu legislacyjnego propozycje zostaną złagodzone. Do rozważenia jest, czy zamiast wprowadzania kontrowersyjnych zgód i limitów nie lepiej użyć środków łagodniejszych, które mogą przynieść niegorszy skutek. Brane może być tu pod uwagę choćby wprowadzenie obowiązku częstych notyfikacji SMS informujących o uruchomionej subskrypcji.
Krokiem w dobrym kierunku byłoby też wyposażenie UKE lub UOKiK w skuteczniejsze narzędzia umożliwiające natychmiastowe blokowanie serwisów lub wykluczanie z rynku nieuczciwych podmiotów. Obecnie zadania te leżą na barkach operatorów i nie są wykonywane wystarczająco szybko i zdecydowanie. Wynika to w dużej mierze z tego, że operator, blokując serwis SMS na podstawie niezweryfikowanych skarg (niepotwierdzonych decyzją administracyjną lub wyrokiem), może narazić się na zarzuty arbitralności, dyskryminacji dostawców czy wykorzystywania przewagi kontraktowej oraz na wynikające z nich roszczenia odszkodowawcze. Przeniesienie tych obowiązków na instytucje publiczne stanowiłoby krok w dobrą stronę.
W końcu nie da się uniknąć rozważań, czy rynek potrzebuje zmian przepisów, czy bardziej sprawnego ich egzekwowania. Nierzadko bowiem działania naciągaczy SMS Premium wypełniają znamiona oszustwa, którego historia stosunkowo rzadko kończy się wykryciem sprawców i postawieniem zarzutów karnych. To, że nieuczciwe podmioty na rynku Premium Rate kryją się z reguły za długim łańcuchem pośredników i działają często za pomocą zagranicznych spółek, wydaje się niekiedy stanowić przeszkodę nie do pokonania dla urzędów i organów ścigania. Mamy więc do czynienia z sytuacją, gdzie większość uwagi i negatywnych konsekwencji kolejnych rynkowych afer skupia się na operatorach telekomunikacyjnych. A rzeczywisty przestępca ryzykuje zazwyczaj wyłącznie wstrzymaniem płatności przez operatora. Biorąc pod uwagę, że koszt stworzenia nieuczciwego serwisu Premium Rate nie jest wysoki, pokusa wydaje się zbyt duża i nie ma co liczyć, że wraz z planowaną zmianą przepisów oszustwa na tym rynku przejdą całkowicie do historii.