O wpływie wydarzeń na Krymie na stosunki Europy ze Stanami Zjednoczonymi oraz o tym, że ambitna polityka klimatyczna Unii może uczynić jej energię niekonkurencyjną, mówi w rozmowie z DGP prof. Jerzy Buzek.

Podczas tegorocznego Europejskiego Kongresu Gospodarczego wiele będzie się mówić o wolnym handlu między UE a USA (TTIP). Kto bardziej skorzystałby na takim rozwiązaniu: Europa czy Ameryka?

Skorzystają obydwie strony, jak zawsze w dobrze prowadzonych, rzetelnych negocjacjach. Dlatego i Unia, i USA są zainteresowane umową. Według szacunków korzyści wyniosą nawet 100 mld euro rocznie dla każdej ze stron.

Co umowa o wolnym handlu UE – USA będzie oznaczała dla Polski?

Są już pierwsze ekspertyzy na ten temat. Dzięki tej umowie nasz eksport do USA i państw Unii wzrośnie. Sama likwidacja ceł nie będzie tak istotna. Zasadnicze znaczenie ma ograniczenie barier w handlu, na przykład kosztów uzyskiwania certyfikatów czy dostosowania standardów. Polski PKB może rokrocznie wzrosnąć nawet o 2 mld dol. Przemysł urządzeń elektrycznych, spożywczy i usługi finansowe zyskają najwięcej.

Jakie są zagrożenia?

Największym zagrożeniem jest różnica w cenach energii. Dużo tańsza energia w Stanach Zjednoczonych może powodować, że nasze produkty nie będą konkurencyjne. A więc wyzwanie dla UE to jak najszybsze obniżenie cen energii, a to jest wyraźnie w sprzeczności z dążeniami do zaostrzenia przez UE pakietu klimatycznego.

Czy pana zdaniem zajęcie przez Rosję Krymu i wywołany tym kryzys międzynarodowy przyspieszą prace nad TTIP?

Tak. Europa i Ameryka powinny połączyć siły, zwłaszcza gospodarcze (bo NATO przecież działa), aby odpowiedzieć na zagrożenia wynikające z agresywnej, niezgodnej z międzynarodowymi standardami polityki Rosji. Nie wiem, czy kryzys przyspieszy rozmowy, ale na pewno będzie większa determinacja obydwu stron. Ewentualne sankcje wobec Rosji mogłyby się odbić też na gospodarkach państw UE, na pewnych branżach, więc lepsze relacje handlowe z innym, i to strategicznym, partnerem handlowym Europy będą bardzo korzystne.

A co z energią? Czy TTIP pomoże uniezależnić Europę od Rosji?

Amerykanie na razie nie chcą włączać tematu energii do rozmów, ale Unia musi nadal na to naciskać. Ważnym rezultatem TTIP byłby eksport gazu z łupków ze Stanów do Europy i uniezależnianie się naszego kontynentu od dostaw ze Wschodu. USA, niezależnie od TTIP, rozumieją, że to strategiczna kwestia dla Europy.

Czy brak spójnych działań UE wobec aneksji Krymu może w długoterminowej perspektywie zaszkodzić Wspólnocie? W ogóle możliwe jest wspólne stanowisko w tej sprawie?

Przyjęliśmy wstępnie możliwość daleko idących nacisków gospodarczych, choć zgodne podjęcie ostatecznej decyzji w tej sprawie przez 28 krajów Unii będzie trudne. Prawdziwą sankcją wobec Rosji byłaby niezależność energetyczna Europy. Potrzebny jest długofalowy program unijny w tym zakresie.

Europa jest dziś w zbyt dużym stopniu uzależniona od dostaw surowców ze Wschodu?

Biorąc pod uwagę to, jakim partnerem jest Rosja, niewątpliwie ta zależność jest zbyt duża. Unia importuje ponad 50 proc. niezbędnej energii z zewnątrz, przy czym od Rosji połowę tej ilości, a więc bardzo dużo.

Czy i w jaki sposób tę sytuację zmieniłby wspólny rynek energii?

Istotą tego rynku, zgodnie z zeszłorocznym raportem przyjętym przez Parlament Europejski ogromną większością, są połączenia gazowe i elektryczne między krajami Unii. Umożliwiają one wspieranie się nawzajem dostawami energii w przypadku zablokowania dostaw do jednego lub kilku państw. Powinny one być wykonane do 2015 r.

Czy unijne ambitne cele klimatyczne nie oznaczają drogiej energii?

Tak, oznaczają. Dlatego te unijne plany zbyt ambitnych celów klimatycznych musimy powstrzymywać.

Co na to inne państwa Unii?

Nie wszystkim się to podoba, ale na szczęście w Unii rośnie zrozumienie dla zrównoważonego podejścia. Jest także nowe podejście do stosowania paliw kopalnych, czyli najtańszego źródła energii.