Jeszcze rekrutacja na studia na dobre się nie rozpoczęła, a rektorzy już się zastanawiają, jakie straty poniosą w przyszłym roku akademickim. Pewne jest bowiem to, że liczba chętnych na studia będzie spadać.
Prof. Jerzy Woźnicki, przewodniczący Rady Głównej Nauki i Szkolnictwa Wyższego / DGP / Wojtek Gorski
Coraz większa konkurencja i spadająca liczba kandydatów na studia powoduje, że uczelnie zaczynają się łączyć. Zjawisko, które do tej pory dominowało w prywatnych ośrodkach, zaczyna dotyczyć również publicznych szkół wyższych.

W jedności siła

W planach konsolidację ma już kilka uniwersytetów. Zdaniem Janusza Szczerby, wiceprezesa Rady Szkolnictwa Wyższego i Nauki Związku Nauczycielstwa Polskiego, to efekt działań Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego.
– Pula resortowych środków na działalność dydaktyczną w szkołach wyższych nie spada, a mimo to niektóre z nich otrzymują coraz mniej pieniędzy – mówi Janusz Szczerba.
Wyjaśnia, że ministerialny wzór podziału środków pomiędzy uczelnie powoduje, że zyskują największe ośrodki akademickie. – Pozostałe nie mają wyboru. Albo będą ciąć koszty, albo muszą się łączyć – dodaje Janusz Szczerba.
Takie działania podjął Uniwersytet Wrocławski.
– Rektor zaprosił rektorów Uniwersytetu Przyrodniczego, Uniwersytetu Ekonomicznego i Akademii Wychowania Fizycznego, do podjęcia rozmów o połączeniu się – informuje Jacek Przygodzki, rzecznik Uniwersytetu Wrocławskiego.
Pozytywnie odpowiedział Uniwersytet Przyrodniczy.
– Następnym krokiem było zlecenie firmie zewnętrznej audytu, który miał pokazać zalety oraz zagrożenia ewentualnego podłączania – uzupełnia Jacek Przygodzki.
Raport jest właśnie oceniany przez uczelnianą komisję.
– To, czy będziemy zainteresowani konsolidacją, jest uzależnione od rekomendacji, którą komisja przedstawi senatowi uczelni. Taką samą procedurę przeprowadzi Uniwersytet Przyrodniczy. Przy zgodzie obu senatów trzeba będzie zwrócić się do ministerstwa o przeprowadzenie procedury legislacyjnej w parlamencie – dodaje Przygodzki.
Podobne plany ma Uniwersytet Adama Mickiewicza w Poznaniu (UAM). Na razie wspólnie z ośmioma poznańskimi uczelniami publicznymi prowadzi przedsięwzięcia integracyjne. Powołane zostało też specjalne Kolegium Rektorów Miasta Poznania.
– Obecnie współpraca polega na tworzeniu nowych kierunków studiów międzyuczelnianych, wspólnych zajęciach dydaktycznych i projektach badawczych – wyjaśnia Dominika Narożna z UAM.
Dodaje, że działania te powinny doprowadzić do sytuacji, w której nieuniknione będzie stworzenie nowej formy organizacyjnej uczelni, np. przez ich połączenie.
Konsolidację ma też Uniwersytet Zielonogórski (UZ). Zaproponował połączenie Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej (PWSZ) w Sulechowie.
– Sytuacja tej szkoły jest fatalna. Z kilku tysięcy studentów ich liczba zmalała do kilkuset. My po raz pierwszy spadek liczby studentów odczuliśmy w ubiegłym roku. Wcześniej mieliśmy tylko coraz mniej kandydatów na studia. Zaproponowaliśmy połączenie sił i nadal jesteśmy otwarci na taką współpracę, jednak nie uzyskaliśmy akceptacji drugiej strony – informuje Ewa Sapeńko z UZ.

Domena prywatnych

Do tej pory niż demograficzny wymuszał konsolidację uczelni niepublicznych. Na to zdecydowała się m.in. Wyższa Szkoła Bankowa we Wrocławiu czy Szkoła Główna Turystyki i Rekreacji w Warszawie.
– Ogólnie można wskazać na dwa cele konsolidacji. Jeden to stworzenie silniejszego ośrodka naukowego, a drugim jest po prostu wykończenie konkurencji – mówi prof. Krzysztof Rybiński, rektor Uczelni Vistula (UV).
Dodaje, że UV przejęła już 6 uczelni, w planach ma kolejne dwie. Nie ogranicza się jedynie do łączenia z warszawskimi szkołami. Planuje także budowanie sieci uczelni za granicą.
– Naszym celem jest szybkie uzyskanie kolejnych uprawnień do prowadzenia studiów, a do tego potrzebna jest odpowiednia liczba m.in. profesorów. A pozyskanie kadry dydaktycznej z innej szkoły jest takim wyjściem na skróty – wskazuje prof. Krzysztof Rybiński.

Konieczne cięcia

Uniwersytety, które nie mogą połączyć się z inną placówką, ograniczają swoje koszty.
– Rektorzy uważnie analizują wydatki. Przykładowo koszty energii, telefonów, transportu. Wolą też outsourcingować niektóre usługi – mówi prof. Marek Kręglewski, sekretarz Konferencji Rektorów Uniwersytetów Polskich.
Uniwersytet Zielonogórski 4 czerwca 2014 r. przyjął plan restrukturyzacji. W ciągu dwóch najbliższych lat zwolni 80 nauczycieli akademickich i 100 pracowników administracyjnych. Obecnie zatrudnia ok. 1,5 tys. osób.
– Musimy ciąć wydatki. Otrzymaliśmy kilka milionów złotych mniej z budżetu niż w ubiegłym roku przy ogólnej puli dotacji, która liczy ok. 90 mln zł – wyjaśnia Ewa Sapeńko.
– Na dniach takie decyzje będą zapadać w innych szkołach wyższych, bowiem do końca czerwca powinny wiedzieć, ile osób jest im potrzebnych w nowym roku akademickim – dodaje Janusz Szczerba.
Tymczasem zdaniem prof. Marka Kręglewskiego zwolnienia nie muszą opłacać się uczelniom.
– W algorytmie dotacji uwzględniana jest m.in. kadra dydaktyczna. Jeśli placówka będzie miała niską liczbę nauczycieli w porównywaniu do liczby studentów, może się okazać, że dostanie mniej pieniędzy z budżetu – wyjaśnia prof. Marek Kręglewski.
Resort musi zmienić obecne rozwiązania
Motywem do podjęcia przez uniwersytety działań konsolidacyjnych jest po pierwsze to, że w latach 2007–2013 uzyskały potężne środki unijne na rozwój infrastruktury. Połączenie pozwoli je efektywniej wykorzystać. Po drugie pozwala ono na racjonalizację struktur. Po trzecie powodem do podjęcia takich działań powinna być również możliwość uzyskania dodatkowego wsparcia z budżetu państwa. Obecne zwiększenie dotacji o 2 proc. w przypadku połączenia to zdecydowanie za mało. Resort nauki musi wypracować nowe rozwiązanie. Warto, aby na ten cel zostały uruchomione środki z perspektywy unijnej 2014–2020. Obecny brak tego rozwiązania jest poważną wadą.