Samorządy nie chcą określać w uchwałach sposobu rozliczania częściowego czasu pracy nauczycieli. Domagają się pełnej ewidencji wszystkich wykonywanych przez nie zajęć.
Samorządy nie chcą określać w uchwałach sposobu rozliczania częściowego czasu pracy nauczycieli. Domagają się pełnej ewidencji wszystkich wykonywanych przez nie zajęć.
Nauczyciele mają odnotowywać czas poświęcony na spotkania z rodzicami uczniów, uczestnictwo w radach pedagogicznych, a także na dokształcanie. Takie rozwiązanie znalazło się w projekcie założeń do nowelizacji ustawy z 26 stycznia 1982 r. – Karta nauczyciela (Dz.U. z 2006 r. nr 97, poz. 674 z późn. zm.). Projekt jest w fazie konsultacji i już wzbudza sporo emocji.
/>
Krystyna Szumilas, minister edukacji narodowej, uspokaja nauczycieli, że rejestracji nie będzie poddawany cały czas poświęcony na pracę z uczniami. Okazuje się, że w tym właśnie tkwi problem. Przez takie rozwiązanie dyrektorzy szkół wciąż nie będą wiedzieć, czy nauczyciele pracują 40 godzin tygodniowo, czy też może znacznie mniej.
Pedagodzy i szefowie placówek oświatowych są zgodni, że proponowane zmiany to tylko mnożenie biurokracji, a nowe rozwiązania nie będą skutecznie egzekwowane.
Nauczający muszą każdą lekcję z uczniami odnotować w dzienniku. Dotyczy to zajęć dydaktycznych, wychowawczych lub opiekuńczych. Co więcej, wszystkie zastępstwa i godziny ponadwymiarowe też są rejestrowane, bo od tego uzależniona jest wysokość pensji. Takie rozwiązanie funkcjonuje od lat. Do tego cztery lata temu wprowadzono godziny karciane (art. art. 42 ust. 2 pkt 2 lit. a i b ustawy – Karta nauczyciela). Ich przebieg również powinien być dokładnie opisany. Pozostałe zadania realizowane przez nauczycieli w ramach czasu pracy nie podlegają formalnej ewidencji.
Resort edukacji narodowej chce to zmienić i wprowadzić rejestrację innych czynności wykonywanych przez pracowników szkół.
– Poza ewidencjonowaniem wykonywanych przez nauczyciela zajęć dotyczących procesu dydaktycznego powinny być też uwzględniane najistotniejsze zajęcia i czynności wspierające ten proces, takie jak doskonalenie zawodowe, praca zespołowa czy kontakt nauczyciela z rodzicami uczniów – wyjaśnia Krystyna Szumilas, minister edukacji narodowej.
Podkreśla, że ewidencji nie będzie podlegało pełne 40 godzin pracy tygodniowo.
– Jestem przeciwny wprowadzeniu takiego nakazu. Umożliwia samorządom nadmierną ingerencję w pracę nauczycieli. Propozycja resortu to ukłon w stronę ich postulatów – wskazuje Marek Pleśniar, prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty.
Tłumaczy, że takie rozwiązanie nie wpływa na jakość pracy, bo nauczyciele zamiast zająć się nauką, poświęcą czas na zbędną biurokrację. Na propozycje resortu edukacji nie zgadzają się też oświatowe związki zawodowe.
– Za pomocą samorządów rząd chce doprowadzić do wydłużenia pracy nauczycieli – twierdzi Ryszard Proksa, przewodniczący sekcji krajowej oświaty NSZZ „Solidarność”.
Zgodnie z projektem założeń zajęcia i czynności będą rejestrowane w okresach miesięcznych w formie określonej przez samorząd. Z obowiązku tego zwolniony będzie jedynie dyrektor szkoły.
– Przygotowanie przez radnych uchwały, która określi sposób ewidencji niektórych zajęć nauczycieli, będzie bardzo trudne i może być kwestionowane przez organy nadzorcze – uważa Ewa Łowkiel, wiceprezydent Gdyni.
Jej zdaniem resort edukacji, jeśli chce wprowadzić „dzienniczki” dla nauczycieli, powinien ustalić sposób ich prowadzenia bezpośrednio w ustawie lub rozporządzeniu, a nie przerzucać to na samorządy.
– To nie jest systemowe rozwiązanie, a jedynie półśrodek, który będzie rodził napięcia między gminą a nauczycielami – wskazuje Krystyna Mikołajczuk-Bohowicz, wójt gminy Repki.
Z kolei zdaniem Tomasza Malickiego, dyrektora I Liceum Ogólnokształcącego im. Bartłomieja Nowodworskiego w Krakowie, ministerstwo powinno opracować wzór dokumentu lub formularza, według którego można byłoby ustalić, ile rzeczywiście nauczyciele pracują tygodniowo.
– Na ich podstawie dyrektorzy wiedzieliby dokładnie, kto pracuje w nadgodzinach, a komu poszukać dodatkowych obowiązków – dodaje.
Resort edukacji tłumaczy się, że proponowana zmiana nie nakłada na nauczycieli dodatkowych zadań, lecz wprowadza jedynie obowiązek rejestrowania określonych zajęć. Argumentuje, że takie zmiany doprowadzą do podwyższenia jakości pracy w szkole. Ale o podziale zajęć i ich wymiarze w dalszym ciągu będzie decydował dyrektor szkoły.
Zdaniem samorządów wprowadzenie nowego wymogu nie pomoże jednak w walce z fikcją zatrudnienia wśród nauczycieli. Prowadzenie przez nich specjalnych dzienniczków nie potwierdzi bowiem, ile rzeczywiście czasu zajęło im wykonanie danej czynności. Podobnie jak dyrektorzy szkół nie są w stanie zweryfikować pracy nauczycieli w ramach dodatkowych godzin karcianych. W ich trakcie nauczyciele prowadzą zajęcia albo z wybitnie uzdolnionymi uczniami, albo poświęcają czas na douczenie tych z zaległościami w nauce. Rozliczają się z nich raz na pół roku.
– Dyrektor nie pamięta, czy po takim okresie nauczyciel rzeczywiście zrealizował te dodatkowe zajęcia w odpowiednim wymiarze. Zwłaszcza w dużych placówkach trudno jest to zweryfikować – potwierdza Ryszard Stefaniak, naczelnik wydziału edukacji Urzędu Miasta w Częstochowie.
Jego zdaniem podobny problem pojawi się przy ewidencjonowaniu przez pedagogów czasu poświęconego na rozmowy z rodzicami czy inne zajęcia.
– To rozwiązanie nie będzie skuteczne, bo wciąż gmina nie będzie miała odpowiednich narzędzi do egzekwowania od nauczycieli realizowania ustawowego czasu pracy – argumentuje Krystyna Mikołajczuk-Bohowicz.
Projekt założeń do nowelizacji Karty nauczyciela ma wejść w życie od stycznia 2014 r.
Etap legislacyjny
Projekt założeń
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama