Choć wciąż możemy skorzystać z zabiegu klasycznej liposukcji, technologia i osiągnięcia naukowe pozwalają przesuwać granicę bólu i zmniejszać inwazyjność zabiegów.
"Cała medycyna estetyczna, przesuwa się w kierunku zabiegów jak najmniej inwazyjnych. Na rynku pojawia się coraz więcej urządzeń, które powodują, że zabiegi są mniej bolesne, wymagają krótszej rekonwalescencji. Jednocześnie widzę, że pacjentki chętniej decydują się na zabiegi, które są mniej skuteczne, trzeba je częściej powtarzać, koszty z nimi związane są wyższe, ale są mniej inwazyjne" - wyjaśnia w rozmowie z PAP Life dr Marcin Ambroziak, jeden z najlepszych polskich specjalistów w dziedzinie dermatologii estetycznej.
Dlatego poza klasycznym zabiegiem odsysania tłuszczu, który jest bardzo poważny i jak każdy zabieg chirurgiczny, może wiązać się z powikłaniami, specjaliści proponują szereg innych rozwiązań.
"Możemy wykonać zabieg ultradźwiękami MedContour. Najpierw robi się drenaż limfatyczny, a później dwiema głowicami ultradźwiękowymi, przeciwstawnie do siebie ustawionymi wykonujemy coś, co nazywa się ultradźwiękową kawitacją. Powoduje to uszkodzenie tkanki tłuszczowej. Znacząca poprawa widoczna jest już po 4-6 zabiegach. Jeden zabieg to koszt tysiąca złotych" - wyjaśnia dr Marcin Ambroziak, współwłaściciel kliniki Ambroziak - Estederm.
Jeśli ktoś uporał się z nadwagą, z kolei nie może poradzić sobie z drobnymi mankamentami sylwetki w postaci drobnych fałdek, specjalista proponuje rewolucyjną metodę kriolipolizy, która została opracowana na Uniwersytecie Harvarda. Zabieg wykonuje się specjalną głowicą chłodzącą z zasysaniem fałdy skóry. Jedynym urządzeniem, który dostał patent tej placówki na zabiegi kriolipolizy jest CoolSculpting firmy Zeltiq.
"To zabieg, który zrobił prawdziwą furorę na świecie. W Polsce nie jest on jeszcze tak rozpowszechniony. Może się to wiązać z kosztami - jedno +zassanie+ to koszt ponad tysiąca złotych. CoolSculpting to bardzo skuteczna metoda, jednak wiąże się z pewnymi ograniczeniami. Z uwagi na rozmiary głowic wykorzystywanych przy kriolipolizie, zabiegowi mogą zostać poddane np. fałdy na brzuchu, tzw. motylki na ramionach, boczki. Mówiąc obrazowo, nie jesteśmy w stanie +zassać+ całego człowieka. Przy jednorazowym zabiegu można stracić nawet do dwóch centymetrów" - wyjaśnia specjalista.
Natomiast, jeśli ktoś oczekuje jeszcze bardziej spektakularnych efektów proponuję liposukcję - może być laserowa lub wodna. To jednak, jak przekonuje dr Marcin Ambroziak, nie jest substytut diety i ćwiczeń.
"Wszystkie metody, które mają na celu zmniejszenie tkanki tłuszczowej - od tych najsłabszych, po liposukcję - nie są metodą odchudzania. To należy sobie raz na zawsze powiedzieć. Jeśli ktoś chce schudnąć, niech je mniej, więcej ćwiczy, a zamiast zgłaszać się do gabinetu dermatologa estetycznego, nich idzie do dietetyka. Odchudzanie to ciężka praca" - przekonuje dr Marcin Ambroziak.
"Odchudzanie i zabiegi zmniejszające tkankę tłuszczową to dwie różne rzeczy. Oczywiście można się tym posłużyć w celu dopełnienia całego procesu odchudzania. Są partie ciała, które trudno jest wymodelować: boczki, wewnętrzna strona ud. Możemy ci pomóc, ale nie zrobimy tego za ciebie" - dodaje na koniec.