Na opiekę zdrowotną dla ukraińskich uchodźców wydaliśmy w 2022 r. (czyli od wybuchu wojny) w sumie 582 mln zł. Wyliczając budżet na ten cel, MZ i NFZ szacowały wydatki na poziomie 2 mld zł na rok. Nie sprawdziły się też obawy dotyczące zwiększania się liczby pacjentów z chorobami zakaźnymi czy zakorkowania się systemu opieki zdrowia.
Jak wypada chorowitość uchodźców w porównaniu z Polakami? O wiele rzadziej korzystają z opieki medycznej niż przeciętny polski obywatel. Przykładowo z opieki lekarza rodzinnego skorzystało chociaż raz 79 proc. uprawnionych Polaków i tylko 18 proc. uprawnionych uchodźców. Podobnie jest w innych obszarach – do szpitala trafia niemal jedna czwarta Polaków i tylko 3 proc. uprawnionych Ukraińców. Również w kolejce do specjalistów czekają głównie Polacy – aż 46 proc. szuka tam pomocy, podczas gdy uchodźców – 6 proc.
– Przyjęliśmy 2300 pacjentów z Ukrainy. W sumie w skali roku mamy 51 tys. pacjentów. Tym samym ich udział w gronie leczonych nie przekroczył 5 proc. – mówi Paweł Bugira, kierownik działu organizacji i promocji Wojewódzkiego Szpitala im. św. Ojca Pio w Przemyślu. Dodaje, że pacjenci z Ukrainy wciąż do nich napływają – ok. 50 tygodniowo. Problemy? Szpitale mówią, że NFZ płaci na bieżąco za leczenie uchodźców. Jednak nadal wyzwaniem jest język. – Dostaliśmy program do tłumaczeń, jednak okazało się, że nie daje sobie rady, jeżeli ktoś nie mówi ani czysto po ukraińsku, ani po rosyjsku. A takich pacjentów jest całkiem dużo – relacjonuje jeden z naszych rozmówców.
Z raportu NFZ wynika, że najczęściej z opieki medycznej korzystali najmłodsi przed 18. rokiem życia. To ponad połowa pacjentów. Około 148 tys. było objętych podstawową opieką, dopiero na czwartym miejscu znalazło się leczenie szpitalne. Tutaj trafiło 24 tys. nieletnich. U dorosłych rozkład jest podobny. Co ciekawe, dużą popularnością, zarówno u dzieci, jak i dorosłych, cieszyła się opieka stomatologiczna – dentysta był trzecim najczęściej odwiedzanym lekarzem. Widoczna jest też grupa dorosłych i dzieci, które są leczone z uzależnień. I choć nie jest to główna grupa, to 2 proc. przyjezdnych, którzy uzyskali numer PESEL, otrzymują tego rodzaju pomoc. Dla porównania to ok. 4 proc. Polaków. To relatywnie więcej, ale i tak różnica jest dużo mniejsza niż w innych zakresach. ©℗