Jeszcze większym problemem niż wakaty jest rotacja – sprawdziliśmy, jak wygląda sytuacja kadrowa w szpitalach.

W szpitalu uniwersyteckim w Prokocimiu wypowiedzenie złożyło 73 specjalistów na 263. Lekarze zaczną odchodzić w styczniu. W warszawskim Instytucie Psychiatrii i Neurologii na taki krok zdecydowało się pięciu na sześciu specjalistów z oddziału dzieci i młodzieży. Kadra to pole walki w większości lecznic – jedne zyskują nowych pracowników tylko dlatego, że inne tracą. Stawką są warunki zatrudnienia. Wygrywa ten, kto da lepsze.
Z naszej sondy wynika, że oprócz braku personelu, który bywa powodem czasowego zawieszenia pracy oddziałów, największym wyzwaniem jest nieustanna rotacja pracowników. Przykłady? W Ortopedyczno-Rehabilitacyjnym Szpitalu Klinicznym im. W. Degi UM w Poznaniu w 2019 r. przyjęto 54 lekarzy, pielęgniarek i ratowników medycznych; w tym czasie odeszło 44 pracowników. W 2020 r. do pracy przyszło już 14 nowych osób, a odeszły 32. W tym roku nie udało się zapełnić wolnych wakatów. Odeszły bowiem kolejne 22 osoby. Tyle samo, ile udało się zatrudnić nowych. Nie lepiej jest w Uniwersyteckim Centrum Klinicznym w Gdańsku. W 2019 r. odeszło z pracy 53 pracowników, w 2020 r. – 139, a w bieżącym zwolniło się kolejnych 71. – Jednocześnie udaje nam się zapełniać wakaty. W tym zatrudniliśmy już 192 pracowników, w dwóch ostatnich latach natomiast ponad 200 – mówi Łukasz Wojtowicz z UCK w Gdańsku i dodaje, że dzięki staraniom placówki stan zatrudnienia jest nawet na plus nie tylko względem roku ubiegłego, ale i 2019.
Rotacja pracowników to mnóstwo komplikacji. Po pierwsze, wiąże się często z koniecznością wygospodarowania dodatkowych pieniędzy w budżecie: nowy personel oczekuje z reguły większych stawek. Po drugie, każda wymiana personelu, zwłaszcza szersza, zaburza organizację pracy. – Nowi pracownicy muszą poznać zasady i zwyczaje planujące w szpitalu i na oddziale. To wymaga czasu. Dlatego przez miesiąc panuje pewien chaos. Bywają problemy z ustaleniem grafików, bo dobrze, gdy wśród dyżurującego personelu są dotychczasowi pracownicy – mówi pracownik działu administracji jednego ze śląskich szpitali. I dodaje, że konsekwencje ponoszą też sami pacjenci. Zwłaszcza ci, którzy od lat chodzili do danego specjalisty – jeśli chcą dalej leczyć się u niego, muszą zmienić poradnię.
Dyrektorzy zwracają uwagę również na inny aspekt – jak ważne jest, by pracownicy efektywnie ze sobą współpracowali. – Ostatnio zatrudniliśmy dwie lekarki ze Wschodu. Okazało się, że choć dobrze pracują, to problemem był stosunek do nich reszty załogi – mówi szefowa powiatowego szpitala na Śląsku. Czasem dyrektorom udaje się zatrzymać personel podwyżkami. – Jak mnie ktoś pyta o kadrę, to moim największym sukcesem jest to, że przez ostatnie kilka lat nikt nie odszedł – dodaje inny nasz rozmówca.
– Kiedy usłyszeliśmy, że obok nas otwierana jest kolejna placówka, byliśmy przerażeni, bo było wiadomo, że natychmiast zacznie się podkupywanie lekarzy i znowu zacznie się karuzela – mówi dyrektorka jednej z małopolskich placówek.
Na odejścia lekarzy ma wpływ nie tylko chęć poprawienia warunków płacy. Waży też pandemia. Koronawirus sprawia, że na przykład medycy w wieku emerytalnym nie chcą dłużej pracować.
Ratunkiem dla placówek na zbyt małą liczbę lekarzy miał być biały personel spoza UE, który może w Polsce pracować po spełnieniu specjalnych wymogów. Jak wynika z najnowszych danych Ministerstwa Zdrowia, resort wydał 682 decyzje ws. wniosków – 664 pozytywne oraz 18 odmownych. Dyrektor szpitala na Opolszczyźnie przyznaje, że bez tego byłoby krucho. Zatrudnił już sześć osób – m.in. anestezjologów. Ci są potrzebni szczególnie teraz przy walce z COVID-19. Międzynarodowe analizy wykazują, że w Polsce deficyt kadry medycznej jest bardzo wysoki: wskaźnik liczby lekarzy w przeliczeniu na liczbę mieszkańców należy do najniższych w Europie. Z danych Eurostatu wynika, że na 1 tys. mieszkańców w Polsce przypada średnio 2,4 lekarza, co nas plasuje na ostatnim miejscu pod względem liczby medyków przypadających na liczbę mieszkańców. Średnia UE wynosi 3,6. To jednak będzie się zmieniać – rośnie liczba studentów kończących studia.