Polacy biorą mniej antybiotyków, ale nadal jesteśmy w czołówce stosowania tej metody leczenia

W ubiegłym roku Polacy kupili 23,6 mln opakowań antybiotyków. To o ponad 8,7 mln sztuk mniej niż w 2019 r. W tym roku trend spadkowy jest kontynuowany. Od stycznia do kwietnia kupiliśmy ponad 7,46 mln opakowań – o ponad 2,8 mln mniej niż w tym samym czasie roku poprzedniego, kiedy już szalała pandemia – wynika z danych opracowanych na zlecenie DGP przez PEX PharmaSequence. Ale choć pandemia zmniejszyła spożycie tego rodzaju leków, Polska nadal jest w czołówce antybiotykożerców.
Zdaniem ekspertów to, że rzadziej sięgamy po antybiotyki nie jest zasługą zmiany podejścia lekarzy i pacjentów do ich stosowania. – To efekt strategii D-D-M – czyli dezynfekcja, dystans, maseczki – przyjętej w trakcie pandemii COVID-19. Obostrzenia pomogły nie tylko w ograniczeniu rozprzestrzeniania się koronawirusa, ale też radykalnie zmniejszyły nasilenie typowego w pierwszych miesiącach roku „sezonu infekcyjnego” – uważa dr Jarosław Frąckowiak, prezes firmy analizującej rynek ochrony zdrowia PEX PharmaSequence, i dodaje, że zjawisko to dotyczyło nie tylko antybiotyków. Można je bowiem zaobserwować również w segmencie produktów przeziębieniowych dostępnych bez recepty, gdzie liczba kupionych opakowań w pierwszych czterech miesiącach 2021 r. zmniejszyła się z 83 mln do 54 mln (spadek o 35 proc.). W całym ubiegłym roku spadła zaś do 183,3 mln sztuk ze 198,5 mln sztuk w 2019 r. Mniejsze zainteresowanie antybiotykami widzą także eksperci portalu GdziepoLek.pl, który analizuje zakupy apteczne.
Profesor Waleria Hryniewicz, specjalistka w dziedzinie mikrobiologii lekarskiej z Zakładu Epidemiologii i Mikrobiologii Klinicznej Narodowego Instytutu Leków, która od lat próbuje walczyć o to, żeby zmniejszyć spożycie antybiotyków, podkreśla, że jest za wcześnie, by się cieszyć. Ma obawy, że sięganie po antybiotyki wróci po pandemii do poprzedniej „negatywnej” normy. Jak podkreśla, Polska nadal jest w czołówce krajów Unii Europejskiej, jeśli chodzi o leczenie antybiotykami. Z danych Europejskiego Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób wynika, że od lat jesteśmy na 5.–6. miejscu. Wyprzedzają nas np. Hiszpania i Francja, dużo mniejsze spożycie antybiotyków jest zaś w: Wielkiej Brytanii, Niemczech, Czechach, Słowacji czy Austrii.
Z ostatnich danych za 2019 r. wynika, że w Polsce ok. 22 proc. osób korzystało z antybiotykoterapii, dla przykładu w Wielkiej Brytanii to 15 proc., w Czechach – 17 proc., w Belgii – 20 proc. Jak uważa prof. Hryniewicz, nic się nie zmieni, dopóki lekarze rodzinni nie będą lepiej kształceni i nie dostaną dobrych narzędzi, które pozwolą na szybkie wstępne diagnozowanie, czy chodzi o zakażenie bakteryjne czy wirusowe. Jak wynika z badań Komisji Europejskiej, aż 40 proc. Polaków błędnie wierzy, że antybiotyki zwalczają wirusy.
Konieczna jest także kontrola wypisywania recept na antybiotyki (tak to działa np. w Wielkiej Brytanii). Zdarza się również dopuszczanie na rynek antybiotyków bez recepty. Profesor Hryniewicz wyjaśnia, że efekty tego są bardzo niebezpieczne: poszerza się pula niewrażliwych szczepów patogenów, a arsenał dostępnych i skutecznych leków staje się coraz mniejszy. Z danych KE wynika, że w 2017 r. antybiotykooporne bakterie zabiły 33 tys. osób. Jednym z powodów ich rozprzestrzeniania się jest to, że nauczyły się wygrywać z antybiotykami. Rosną zatem koszty szpitali. Stare leki nie działają, więc szpitale muszą poszukać innych – nowej generacji, o wiele droższych. Ale i te z czasem mogą stać się nieskuteczne. Nieprzynoszące efektów leczenie powoduje, że chorzy wracają, a na tym traci NFZ. Do tego dochodzi fakt, że dziś wiele antybiotyków jest bardzo tanich i koszty ich podania – nawet jeśli nie będą trafione i będą wymagać zmiany na inny preparat – mogą być niższe niż koszt wykonania posiewu sprawdzającego przyczyny infekcji.
Profesor Hryniewicz podaje przykłady dobrych praktyk: w krajach skandynawskich w szpitalach pracują zespoły zajmujące się kontrolą zakażeń, ale i antybiotykoterapii. W Holandii spożycie antybiotyków kupowanych przez pacjentów to 8,6 proc., ale już w szpitalach ordynowane są 0,8 proc. chorych.