Coraz więcej punktów szczepień rezygnuje z zamawiania AstraZeneki, bo nie ma na nią chętnych. Do końca czerwca jest ponad milion wolnych terminów na szczepienie przeciw COVID-19 tym preparatem - pisze poniedziałkowa "Gazeta Wyborcza".

"GW" cytuje szefa jednego z punktów szczepień powszechnych na Śląsku, który zaznacza, że zamawia AstręZenecę już tylko dla tych, którzy mają dostać drugą dawkę. Dodaje, że na pierwszą prawie nie ma chętnych.

Gazeta wskazuje, że niechęć do AstraZeneki nie ma żadnych racjonalnych podstaw. "Europejska Agencja Leków wielokrotnie zapewniała, że jej przyjęcie nie stwarza dodatkowego ryzyka. Badania dowodzą, że niebezpieczeństwo wystąpienia zakrzepicy po jej przyjęciu jest równie niskie jak po przyjęciu szczepionek opartych na technologii mRNA, czyli Pfizera i Moderny" - czytamy.

"A jednak to przypadki powikłań zakrzepowych po szczepieniu AstraZenecą zostały rozdmuchane przez media na całym świecie. Niewykluczone, że tę panikę nakręciła konkurencja i rosyjska dezinformacja" - pisze "GW".