Wariant brytyjski koronawirusa odpowiada za ok. 25 proc. zakażeń, takie dane przynoszą przeanalizowane dotąd próbki - poinformował w środę dyrektor NIZP-PZH Grzegorz Juszczyk.

Dyrektor Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego - Państwowego Zakładu Higieny uczestniczył w środę w posiedzeniu senackiej Komisji Zdrowia. Spotkanie było poświęcone "monitorowaniu przebiegu epidemii metodami identyfikacji i badań mutacji wirusa SARS-CoV-2".

"Jesteśmy w trakcie rozwoju sieci laboratoriów, które wprowadzą sekwencjonowanie genomu wirusa SARS-CoV-2. Na chwile obecną został opracowany i wdrożony system selekcji reprezentatywnej próbek z terenu poszczególnych województw" – powiedział szef NIZP-PZH.

Wyjaśnił, że są to prace prowadzone w ścisłej współpracy z Głównym Inspektoratem Sanitarnym oraz prof. Krzysztofem Pyrciem, który koordynuje program sekwencjonowania w ramach projektu finansowanego przez Agencję Badań Medycznych.

"Tygodniowo aktualnie 282 próbki przekazujemy do centralnego systemu sekwencjonowania, zakontraktowanego przez Europejskie Centrum Kontroli Chorób. Od 10 do 14 dni zajmuje otrzymanie gotowych sekwencji. W tym czasie uzupełniane są informacje epidemiologiczne o tych przypadkach" – przekazał Juszczyk.

"W tym tygodniu dodatkowo jeszcze ok. 130 próbek jest przekazane do laboratorium prof. Pyrcia. Pan profesor poinformował też dzisiaj o rozszerzeniu zakresu zbioru próbek. Jedno z laboratoriów, które ma sieć ogólnopolską, przy wykorzystaniu algorytmu, ma typować próbki i zwiększać liczbę testów" – dodał.

Dyrektor NIZP-PZH wskazywał, że światowe zalecenia rekomendują zwiększanie liczby wykonywanych sekwencji, optymalnie na poziomie między 5 a 10 proc. przebadanych próbek.

"W uzgodnieniu z Ministerstwem Zdrowia i Głównym Inspektoratem Sanitarnym zmierzamy do tego, by kolejne laboratoria mogły włączyć się do procesu. Teraz miesięcznie sekwencjonowanych jest ok. 1600 – 1800 próbek. Dziesięciokrotny czy dwudziestokrotny wzrost skali sekwencjonowania wymaga znacznego wzrostu środków, my oczywiście jesteśmy gotowi do koordynacji takich działań" – stwierdził Juszczyk.

Stwierdził, że w ciągu najbliższych dni czy tygodni kwestie związane z finansowaniem zostaną uzgodnione. Trwające ustalenia – jak wyjaśnił - wynikają m.in. faktu, że sekwencjonowanie nie jest świadczeniem zdrowotnym, inaczej niż test w kierunku wykrycia obecności wirusa SARS-CoV-2. "Te zadania będą pewnie finansowane z innych źródeł niż NFZ" – dodał.

Dyrektor Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego - Państwowego Zakładu Higieny wyjaśniał na posiedzeniu komisji, że sytuacja jest na bieżąco monitorowana. "Widać, że w większości krajów udział wariantu brytyjskiego w sekwencjonowanych próbkach rośnie" – stwierdził.

"Na chwilę obecną w Polsce z tych sekwencji zgłoszonych do bazy (…) w ciągu ostatnich 21 dni (…) mamy 458 tych tzw. submisji, czyli zgłoszonych wariantów, gdzie łącznie wariant brytyjski zidentyfikowano w 121 próbkach, a w 112 w ciągu 21 dni. Szacujemy, że w takiej próbie ogólnopolskiej udział jest 25 proc." – powiedział.

Podał, że z badań prowadzonych w woj. podlaskim wynika, że tam ten odsetek wynosi 26 proc., z kolei w Warszawie – 18,5 proc.

"Wznosimy się z poziomu 7-8 czy 9 proc. proc., o którym informowaliśmy wcześniej w kierunku 25 – 30 proc. I to jest trajektoria, która charakteryzowała ten wariant w większości krajów. Takie dane podają Brytyjczycy, Duńczycy, także takie są dane ze Szwajcarii czy Stanów Zjednoczonych" – dodał.

Akcentował, że szczególna uwaga jest także zwracana na wariant południowo-afrykański. Zwrócił uwagę, w poszczególnych krajach pojedyncze sekwencje zawierają ten wariant.

Dyrektor NIZP-PZH podał ponadto, że monitorowany jest także wariant, który roboczo nazwano czeskim, bo czescy wirusolodzy go zidentyfikowali.

"On nie ma szczególnych właściwości w ocenie epidemiologicznej różnicujących zakaźność, czy wpływ na przebieg choroby, natomiast widzimy, że ten wariant pojawia się w próbach sekwencjonowania, zatem występuje również w Polsce” - poinformował.