Cztery na pięć osób w wieku co najmniej 70 lat deklarują chęć zaszczepienia się przeciwko COVID-19.

Odsetek respondentów chętnych do zaszczepienia się na COVID-19 w ciągu niespełna dwóch miesięcy wzrósł o 25 pkt proc. – wynika z najnowszego sondażu United Surveys dla DGP i RMF FM. Obecnie gotowych do przyjęcia preparatu jest prawie 68 proc. badanych.
Taką deklarację w naszym badaniu złożyło 65 proc. kobiet (w listopadzie – 39 proc.) oraz 70 proc. mężczyzn (wcześniej 46 proc.).
Najwięcej zdecydowanych na przyjęcie wakcyny jest wśród osób starszych. W grupie 60–69 lat chętnych (odpowiedzi „zdecydowanie tak” i „raczej tak”) jest 81 proc., wśród osób w wieku „70 plus” jest to 76 proc. W poprzednim badaniu było to odpowiednio 63 i 53 proc.
Potężne wzrosty w zakresie akceptacji dla szczepionki widać też w podziale na elektoraty poszczególnych partii. W poprzednim badaniu United Surveys tylko 35 proc. elektoratu PiS była gotowa przyjąć wakcynę, obecnie to już 72 proc. W obu badaniach najwięcej zwolenników szczepionki było wśród sympatyków Koalicji Obywatelskiej (75 proc. w listopadzie i 92 proc. teraz). Wzrost z 55 do 81 proc. nastąpił wśród wyborców Lewicy. Coraz bardziej przekonani do szczepień są też wyborcy Konfederacji (wzrost z 0 do 34 proc.), choć należy pamiętać, że w naszym badaniu, obejmującym reprezentatywną grupę 1 tys. respondentów, udział wyborców tego ugrupowania może być niewielki i może to powodować tak duże wahania ostatecznego wyniku.
Wzrost liczby chętnych do zaszczepienia to z jednej strony efekt rozpoczęcia szczepień w Polsce i w innych krajach. Poprzedni sondaż był przeprowadzony w listopadzie, zanim została zarejestrowana pierwsza szczepionka, więc deklaracja miała jeszcze charakter teoretyczny.
W tym tygodniu zapadną decyzje w sprawie powrotu dzieci do szkół
Z drugiej strony rolę odegrała także głośna w ostatnich dniach „afera celebrycka”. Wcześniej w dyskusji w mediach szczepionka pojawiała się często w kontekście obaw o działania niepożądane. Nagłośnienie w mediach przypadków sławnych i bogatych osób, które zaszczepiły się poza kolejnością, mogło przekonać wahających się, że szczepionka jest pożądanym, rzadkim dobrem i warto się szczepić. Zadziałał znany z psychologii efekt niedostępności.
W niedzielę przekroczyliśmy pułap 200 tys. osób zaszczepionych (przy 697,3 tys. dawek dostarczonych do Polski i 365 dawkach, które trzeba było zutylizować). Tempo szczepień, choć zasadniczo przyspiesza, to jednak również podlega istotnym wahaniom w zależności od dnia. Przykładowo, 4 i 5 stycznia informowano o zaszczepieniu ponad 40 tys. osób, a 9 stycznia było to poniżej 10 tys.
W Polsce ujawniono w niedzielę 9410 nowych przypadków koronawirusa. W ostatnich dniach ta liczba bardzo się wahała, np. 6 stycznia było ponad 14 tys. przypadków. Podobnie jest z liczbą zgonów: 6 stycznia było ich ponad 500, a wczoraj 177.
Doktor Franciszek Rakowski, współautor modelu epidemii z Interdyscyplinarnego Centrum Modelowania Uniwersytetu Warszawskiego, podkreśla, że obecna średnia to ponad 9 tys. zachorowań dziennie. Jego zdaniem dane pokazują, że nie ma spadku oczekiwanego po wprowadzeniu tzw. etapu odpowiedzialności i zamknięciu galerii handlowych od 28 grudnia. A to oznacza, że w zachorowaniach mamy do czynienia z efektem świąt i sylwestra.
Zdaniem Rakowskiego, jeśli rząd otworzy szkoły po feriach dla uczniów klas 1–3, co jest bardzo prawdopodobne, to nie powinno to spowodować wzrostu zachorowań. Jak podkreśla ekspert, kluczowe dla dalszego przebiegu epidemii będzie utrzymanie dyscypliny, jeśli chodzi o przestrzeganie reszty obostrzeń przez Polaków. – Nie można ulegać złudzeniu, że samo rozpoczęcie szczepień nas uratuje – podkreśla rozmówca DGP.
Decyzje w sprawie szkół zapadną w tym tygodniu. Rząd bierze pod uwagę nie tylko sytuację w Polsce, lecz także to, co się dzieje poza naszymi granicami.
Jeśli spojrzeć na pandemię globalnie, to sytuacja jeszcze nigdy nie wyglądała tak źle. Codziennie na świecie wykrywa się ok. 800 tys. zakażeń, a liczba zgonów sięga 15 tys. – prawie dwukrotnie więcej niż w szczycie wiosennej fali. W ponurej statystyce prym wiodą Stany Zjednoczone, gdzie po Nowym Roku sytuacja epidemiczna wyrwała się spod kontroli. 8 stycznia pozytywny wynik testu na obecność koronawirusa otrzymało tutaj ponad 300 tys. osób – to absolutny rekord. Liczba zgonów na COVID-19 przez parę dni utrzymywała się na poziomie ponad 4 tys. dziennie.
Po tej stronie Atlantyku najgorzej wygląda sytuacja w Wielkiej Brytanii, w której liczby infekcji oraz zgonów codziennie pną się w górę pomimo wprowadzonych obostrzeń. W reszcie Europy lockdowny spowolniły rozwój pandemii, ale jej nie zatrzymały: po Nowym Roku statystyki zgonów wystrzeliły m.in. w Niemczech, przekraczając nienotowaną dotychczas liczbę ponad tysiąca dziennie.
Podczas gdy rządy na Starym Kontynencie z niepokojem patrzą na nadchodzące tygodnie, Unia wzbogaciła swój arsenał walki z koronawirusem o nową broń: w tym tygodniu we Wspólnocie rozpoczną się szczepienia preparatem firmy Moderna.