Narodowy Program Zwalczania Chorób Nowotworowych wygasa za dwa lata. Nowy dokument powinno wydać Ministerstwo Zdrowia, które jest na etapie zbierania opinii. Narodowy Fundusz Zdrowia w swojej opinii kładzie nacisk, by zwiększyć środki przeznaczone na profilaktykę.
– Chcielibyśmy, żeby w tym programie, który jest dodatkiem do standardowego leczenia pacjentów, więcej pieniędzy i większy nacisk położyć na profilaktykę, którą trzeba doskonalić. Niektóre programy się sprawdziły. Trzeba więcej wydać na profilaktykę, a zdecydowanie mniej na sprzęt – mówi Agencji Informacyjnej Newseria Agnieszka Pachciarz, prezes Narodowego Funduszu Zdrowia.
W obecnym programie, który funkcjonuje od 2000 roku, na zakup niezbędnego sprzętu i poprawy jakości leczenia wydaje się ponad 200 mln zł rocznie. Jak podkreśla prezes NFZ, są to dodatkowe środki, obok tych, które Fundusz przeznacza na walkę z nowotworami.
Lekarze z Polskiej Unii Onkologów uważają, że najwyższy czas, by zintensyfikować prace nad nowym programem na lata 2016-2030. Powołują się na Paryską Kartę Walki z Rakiem z 2000 roku, w której znalazło się wezwanie do zapewnienia równego dostępu wszystkich obywateli do kompleksowej, nowoczesnej opieki onkologicznej z zakresu diagnostyki, leczenia i rehabilitacji.
Z danych Polskiego Towarzystwa Onkologicznego wynika, że w Polsce na leczenie raka wydaje się średnio 41 euro w przeliczeniu na jednego obywatela. Średnia europejska to 148 euro.
Celem nowego programu ma być zwiększenie dostępu do m.in. nowoczesnej diagnostyki, leczenia i rehabilitacji onkologicznej. W ciągu ostatnich pięciu lat środki z Funduszu przeznaczone na profilaktykę wzrosły o 300 proc.. Szefowa NFZ podkreśla, że zapobieganie rakowi opłaca się wszystkim.
– Z punktu widzenia płatnika, który później kontraktuje ten sprzęt i widzimy poziom jego wykorzystania, zdecydowanie postulujemy wydatki na profilaktykę, a nie na zakupy sprzętu – wyjaśnia Pachciarz.
Prognozy Światowej Organizacji Zdrowia wskazują, że liczba zachorowań na nowotwory podwoi się w najbliższych 15-20 latach. Największe żniwa wśród mężczyzn wciąż zbiera rak płuc, a wśród kobiet nowotwór piersi. Choć lekarze podkreślają, że dzięki łatwemu dostępowi do badań i szybkiemu leczeniu coraz mniej mieszkańców Unii Europejskiej umiera z tego powodu. Agnieszka Pachciarz sugeruje, że musimy skorzystać z pomysłów innych państw.
– Skorzystajmy z doświadczeń innych krajów, gdzie widać, w jakich grupach wiekowych i z jaką częstotliwością te badania należy odbywać – twierdzi szefowa NFZ. – Widać na przykładzie nowotworu piersi u pań, że nie tylko zaproszenia, ale system otwarty działa. Widzimy efekty w przypadku nowotworu piersi i jelita grubego. Myślę, że jest są udane programy.
Jednak sami lekarze podkreślają, że w Polsce wciąż zbyt długo czeka się na samo leczenie. Z danych OECD z 2011 r. wynika, że np. na Słowacji to maksymalnie 21 dni, a na Łotwie 30 dni. W Polsce czeka się nawet 84 dni.
– Z punktu widzenia płatnika istotne jest, żeby ta osoba z wynikiem możliwie szybko trafiła do poradni. Tutaj chodzi o ciągłość leczenia – mówi Pachciarz.