Oznaczenie, które wprowadza w błąd konsumentów, jest zabronione. NSA postawił tamę wybiegom przedsiębiorców, którym zamarzyło się posiadanie hotelu bez spełnienia wyśrubowanych standardów.
Po wieloletniej batalii prezesowi Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów udało się przed sądem udowodnić, że używanie określenia „hotelik” na oznaczenie miejsc noclegowych – jeśli obiekt nie przeszedł kategoryzacji – jest niedozwolone. Kilka dni temu ukazało się pisemne uzasadnienie do wyroku Naczelnego Sądu Administracyjnego z 7 kwietnia 2016 r. (sygn. akt II GSK 2582/14).
Subtelna różnica
Spór rozgorzał kilka lat temu. Podczas kontroli u właścicielki obiektu, w którym oferowano usługi wynajmu pokoi, stwierdzono, że używa ona zdrobnienia – „hotelik”. Wykorzystywała je podczas informowania o działalności na stronie internetowej, na neonach na budynku, w ogłoszeniach – mimo że nie uzyskała decyzji o zaszeregowaniu do określonego rodzaju i kategorii obiektu hotelarskiego. Co prawda, nie posługiwała się określeniem „hotel”, a jego zdrobnieniem – „hotelik”, ale i tak – w ocenie inspekcji – wystarczyło to do naruszenia ustawy z 29 sierpnia 1997 r. o usługach turystycznych (t.j. Dz.U. z 2016 r. poz. 187; dalej u.u.t.). Konkretnie: art. 39 ust. 1 u.u.t., który stanowi, że przed rozpoczęciem świadczenia usług przedsiębiorca jest zobowiązany uzyskać zaszeregowanie obiektu do odpowiedniego rodzaju i kategorii. Ponadto art. 43 tej ustawy wskazuje, że nazwy obiektów hotelarskich używane stosownie do kategorii zaszeregowania podlegają ochronie prawnej i mogą być stosowane wyłącznie w odniesieniu do obiektów hotelarskich.
Inspektorzy nakazali przedsiębiorcy, pod groźbą grzywny, zaprzestania używania nazwy „hotelik”, Argumentowali, że takie zdrobnienie wprowadza klientów w błąd co do rodzaju obiektu noclegowego. Mogą oni mieć poczucie, że korzystają z hotelu, podczas gdy dany obiekt do tej kategorii nie należy. Inspekcja Handlowa wskazała również, że postępowanie przedsiębiorcy nosi znamiona wykroczenia z art. 601 par. 4 pkt 2 ustawy z 20 maja 1971 r. – Kodeks wykroczeń (t.j. Dz.U. z 2015 r. poz. 1094 ze zm.). Chodzi o posługiwanie się nazwą rodzajową i kategorią obiektu hotelarskiego bez posiadania stosownej decyzji w tym zakresie, co jest zagrożone karą grzywny lub ograniczenia wolności.
Pod osłoną słownej gry
Właścicielka obiektu próbowała się bronić, podkreślając, że ustawowej ochronie podlega nazwa „hotel”, podczas gdy „hotelik” jest odrębnym określeniem i można się nim swobodnie posługiwać.
Prezes UOKiK, do którego trafiła sprawa z podległej Inspekcji Handlowej, nie zgodził się z tą opinią. Zauważył, że osoba nieposiadająca wiedzy specjalistycznej może nie mieć świadomości, iż obiekt nazwany hotelikiem nie spełnia wymagań i kryteriów, jakie gwarantuje mu nazwa „hotel”. Trudno jej wychwycić subtelną różnicę. Dlatego w ocenie UOKiK nie ma znaczenia, czy zapis nazwy obiektu następuje przy użyciu wielkich lub małych liter, różnych kolorów etc. Liczy się ogólny sens nazwy.
Zabieg zdrobnienia zastosowany przez przedsiębiorcę prowadzi do wprowadzania konsumentów w błąd, ponieważ nie mają obowiązku znać szczegółowych przepisów prawnych. Dla nich obiekt mający w nazwie słowo „hotel” w jakiejkolwiek formie gramatycznej jest hotelem i spełnia w związku z tym określone standardy.
Przedsiębiorca zaskarżył decyzję do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie. Ten niespodziewanie przyznał mu rację. Uznał, że IH i prezes UOKiK nie mieli prawa zakazać używania określenia „hotelik”, bo takie postępowanie nie stanowi naruszenia ustawy o usługach turystycznych, a samo zdrobnienie nie podlega ochronie prawnej.
NSA przyznaje rację prezesowi
Ostatecznie takie stanowisko stanowczo zakwestionował NSA. Podobnie jak UOKiK ocenił, że określenie „hotel” podlega ochronie prawnej niezależnie od sposobu zapisu i nawet wtedy, gdy jest używane w formie zdrobniałej. Posługiwanie się sformułowaniem „hotelik” nie może służyć do obchodzenia przepisów. Jeśli do takiego określenia odwołuje się przedsiębiorca prowadzący obiekt, który nie uzyskał statusu hotelu, to w ten sposób narusza przepisy, bo wprowadza konsumentów w błąd.
NSA rozstrzygnął ponadto, że nieuprawnione posługiwanie się określeniem „hotelik” stanowi nie tylko wykroczenie na gruncie prawa karnego, lecz także może być zwalczane na gruncie postępowania administracyjnego, a przepisem prawa materialnego stanowiącym podstawę odpowiedzialności administracyjnej jest wspomniany art. 43 ust. 1 u.u.t. „Nie sposób przyjąć takiej wykładni, która prowadziłaby do wniosku, że można uznać odpowiedzialność przedsiębiorcy w postępowaniu karnym (wykroczeniowym) za coś, co jest dopuszczalne i legalne na gruncie prawa administracyjnego” – napisał NSA w uzasadnieniu.
Wyrok ma duże znaczenie. W praktyce oznacza, że Inspekcja Handlowa może, pod groźbą kary administracyjnej, nakazać przedsiębiorcy zaprzestanie posługiwania się sformułowaniem „hotelik”. A jeśli przedsiębiorca się nie zastosuje - nałożyć karę grzywny. UOKiK zyskał zatem ważny oręż.
Wyrok NSA z 7 kwietnia 2016 r., sygn. akt II GSK 2582/14.
!Dla klientów obiekt mający w nazwie słowo „hotel” w jakiejkolwiek formie gramatycznej jest hotelem i spełnia w związku z tym określone standardy.