Jeśli wariant doprowadzi do kolejnej fali zakażeń w Europie, to mogą wrócić ograniczenia w przemieszczaniu się między państwami członkowskimi

W środę nowe ograniczenia wprowadzi Malta. Od tego dnia do wyspiarskiego państwa będą mogły wjechać wyłącznie osoby całkowicie zaszczepione przeciw COVID-19 – nie będzie już wystarczał negatywny wynik testu PCR na obecność wirusa. Kraj zdecydował się na ten krok, ponieważ – jak stwierdził wicepremier i minister zdrowia Chris Fearne – 90 proc. ostatnio wykrytych tam zakażeń to byli niezaszczepieni turyści. – Jesteśmy pierwszym krajem w Unii, który decyduje się na taki krok – stwierdził polityk.
Szczepieniem nie muszą się legitymować oczywiście dzieci poniżej 12. roku życia, dla których nie ma jeszcze zatwierdzonego preparatu przeciw COVID-19. W tym wypadku potrzebny będzie wynik testu PCR; testować nie trzeba za to dzieci do 5. roku życia. Nowe przepisy uderzają szczególnie w państwa, w których władze zadecydowały o nieszczepieniu nastolatków, w tym w Wielką Brytanię oraz Niemcy, gdzie preparat chroniący przed COVID-19 podawany jest wyłącznie młodzieży zakwalifikowanej do grupy ryzyka.
W tle decyzji maltańskich władz jest oczywiście wariant Delta, który udowodnił już, że potrafi się gwałtownie rozprzestrzenić i zastąpić starsze warianty w krajach, w których się pojawi. Tak jest w przypadku Wielkiej Brytanii, gdzie wirus doprowadził obecnie do czwartej fali. Przez pewien czas Niemcy agitowali nawet, aby utrudnić Brytyjczykom wjazd na teren UE, ale ostatecznie restrykcje wprowadzili na krótki czas sami. To pokazuje jednak, że obawa przed Deltą może skłonić rządy poszczególnych państw do ponownego przymknięcia granic.
– Nie można wykluczyć, że niektóre państwa członkowskie znów wprowadzą ograniczenia, szczególnie jeśli w innym kraju dojdzie do gwałtownego pogorszenia się sytuacji epidemiologicznej, przede wszystkim na skutek rozprzestrzeniania się nowego wariantu wirusa – stwierdził w ubiegłym tygodniu Didier Reynders, komisarz sprawiedliwości w UE.
Scenariusz ten jest raczej nieunikniony przez wzgląd na niewystarczający współczynnik wyszczepienia w Europie. Po pierwszej dawce preparatu przeciw COVID-19 jest 53 proc. obywateli Unii. Jeśli jednak spojrzeć na poszczególne państwa, to wartość tego wskaźnika znacząco się waha: od Malty, gdzie pierwszą dawkę ma za sobą 83,2 proc. ludności (a 78,1 proc. już jest w pełni zaszczepionych), po znajdującą się na szarym końcu Bułgarię, gdzie współczynnik ten wynosi 14,3 proc. mieszkańców (z czego 12,1 proc. ukończyło szczepienia). To oznacza, że w niektórych krajach ryzyko fali wywołanej Deltą jest większe niż w innych – i takie państwa mogą paść ofiarą obostrzeń ze strony innych członków UE.
Parlamentarzyści europejscy w ubiegłym tygodniu apelowali do rządów państw członkowskich o więcej koordynacji przy ustalaniu ograniczeń w ruchu między krajami UE, aby uniknąć plątaniny różnych przepisów i ograniczeń. – Znów mamy do czynienia ze spaghetti przepisów w poszczególnych państwach Unii – grzmiała europosłanka Sophie in ’t Veld podczas sesji Parlamentu Europejskiego w ubiegłym tygodniu. – Państwa nie tylko znów wprowadzają własne reguły, ale też zamęt; mieszkańcy nie mają pewności, co się dzieje – wtórowała jej koleżanka z Holandii Tineke Stirk.
Narzędziem, które ma pomóc w otwarciu granic między europejskimi państwami, jest paszport covidowy, czyli elektroniczny dowód przebytego szczepienia przeciw koronawirusowi. Od lipca implementują go już wszystkie kraje Unii (z przyczyn technicznych nie robi tego jeszcze Irlandia, gdzie system ma zacząć działać 19 lipca). Na razie takich cyfrowych certyfikatów wystawiono w UE ponad 200 mln. Paszport już spełnia swoją rolę – mogą się nim wylegitymować podróżujący na Maltę, aby udowodnić przejście pełnej serii szczepień.
Państwa członkowskie zostawiły sobie otwartą furtkę, jeśli chodzi o jednostronne nakładanie ograniczeń w podróżowaniu, jeszcze podczas negocjacji nad ustanowieniem paszportu covidowego – jest to tzw. hamulec bezpieczeństwa. Ustalono jednak, że nie będzie on zaciągany z dnia na dzień; informacja o planowanych ograniczeniach ma być podawana minimum 48 godzin przed ich wdrożeniem, przy czym informacja dla mieszkańców ma być podawana na dobę przed wejściem w życie zmiany przepisów.
Unia Europejska już zapowiedziała, że zaprasza do systemu paszportowego inne kraje. Pierwszym członkiem spoza UE stała się Szwajcaria. Trwają rozmowy m.in. z przedstawicielami Australii, Malezji, Mołdawii, Maroka, Nowej Zelandii, Singapuru, Ukrainy, Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych.
Ograniczenia w ruchu między państwami nie zawsze są popularne (przykładem niedawny spór między Estonią a Finlandią o przywrócenie między dwoma krajami ruchu pasażerskiego promami – wielu Estończyków dojeżdża w ten sposób do pracy w Finlandii), ale nałożone odpowiednio wcześnie mogą ograniczyć rozprzestrzenianie się wirusa. Przykładem, chociaż ekstremalnym, są Chiny, gdzie do dzisiaj przyjezdni z zagranicy muszą liczyć się z obowiązkiem 14-dniowej kwarantanny w wyznaczonym przez władze hotelu (na własny koszt). Może to się wydawać drastyczne, ale w praktyce Państwu Środka udało się uniknąć przypadków przywlekania wirusa przez gości z zewnątrz. Wykrywane ogniska są duszone w zarodku za pomocą miejscowych lockdownów. ©℗
Malta akceptuje tylko turystów w pełni zaszczepionych