Indonezyjskie władze chcą zachęcić pracujących zdalnie cudzoziemców do przenoszenia się na wyspę Bali. Zaoferują im pięcioletnie wizy i zwolnienie z podatku dochodowego – zapowiedział minister turystyki Indonezji.

Nie wiadomo jednak kiedy proponowany program zostanie uruchomiony. Z powodu pogarszającej się sytuacji epidemicznej azjatycki kraj opóźnia szerokie otwarcie granic dla cudzoziemców.

Licząca ponad 700 tys. mieszkańców wyspiarska prowincja Bali od wielu lat jest popularna nie tylko wśród zagranicznych turystów, ale również wśród osób pracujących zdalnie, w tym przedsiębiorców i freelancerów. Według portalu Nomad List bezpośrednio przed wybuchem pandemii przebywało tam około 5 tys. cyfrowych nomadów, co czyni z wyspy najpopularniejsze wśród nich miejsce w regionie. Większość z tych osób przyleciała do Indonezji na podstawie wiz turystycznych.

Minister turystyki Sandiaga Uno zasygnalizował w rozmowie z agencją Reutera, że w przyszłości to się zmieni, a zachęcenie większej liczby cudzoziemców do długoterminowych pobytów na Bali leży w interesie gospodarczym prowincji. Dlatego cyfrowi nomadzi otrzymaliby wizy pozwalające im mieszkać w Indonezji przez pięć lat i byliby zwolnieni z podatku dochodowego, pod warunkiem, że będą zarabiali za granicą. Niejasne pozostaje, jakie dokładnie warunki takie osoby musiałyby spełnić, by zostać uznanymi za osoby pracujące zdalnie.

Odkąd w 2020 roku balijska gospodarka przeszła załamanie, kurcząc się o ponad 9 proc., władze promują inicjatywy mające zachęcić do odwiedzania wyspy zamożnych Indonezyjczyków. W ramach programu „Pracuj z Bali” do lokowania tam biur namawiano także przedsiębiorców, zaś w maju rząd postanowił przenieść tam tysiące pracowników kilku dżakarckich ministerstw.

Tajemnicą poliszynela jest, że urzędnicy przymykają oczy na turystów przyjeżdżających na borykającą się z kryzysem wyspę na podstawie fikcyjnych wiz biznesowych – by ograniczyć rozprzestrzenianie się koronawirusa Indonezja całkowicie wstrzymała wydawanie wiz turystycznych. Planowane jest co prawda ich przywrócenie w ramach pilotażowego programu, jednak ten - jak przyznał minister Sandiaga - nie zostanie uruchomiony wcześniej niż jesienią.

W ostatnich tygodniach w całym kraju znacznie wzrosła liczba zakażeń koronawirusem. Na samej Bali oficjalne dane pokazują czterokrotny skok, do około 200 przypadków dziennie. Eksperci zwracają uwagę, że rzeczywista liczba z pewnością jest większa, ponieważ liczba przeprowadzanych testów to zaledwie 15 proc. minimum rekomendowanego przez Światową Organizację Zdrowia.

Wakacyjna wyspa jest traktowana priorytetowo w rozpoczętym w połowie stycznia indonezyjskim programie szczepień. 71 proc. jej mieszkańców otrzymało już po jednej dawce preparatu przeciwko Covid-19 (w porównaniu z ok. 10 proc. w skali całego kraju – przyp. PAP). Do końca lipca może zostać osiągnięty cel zapewnienia odporności u 70 proc. populacji. By zapewnić izolację wyspy od zagrożenia epidemicznego wjeżdżający tam indonezyjscy podróżni będą musieli obowiązkowo poddać się testowi na koronawirusa. Do bezpiecznego otwarcia Bali dla masowego ruchu turystycznego i biznesowego potrzebny byłby powrót liczby zachorowań do poziomu 30 lub 40 dziennie - ocenił szef indonezyjskiego resortu turystyki.