Liczba interwencji ratowników GOPR działających w Karkonoszach, w górach Wałbrzyskich i w Kotlinie Kłodzkiej wzrosła w I półroczu br. o połowę w porównaniu do analogicznego okresu 2018 r. Na szlakach jest znacznie więcej turystów, stąd więcej wypadków - oceniają ratownicy.

Naczelnik Grupy Wałbrzysko-Kłodzkiej GOPR Łukasz Pokorski powiedział PAP, że ze statystyk pierwszego półrocza tego roku wynika, iż było o połowę więcej wypadków, niż w tym samym okresie w zeszłym roku.

Dodał, że wzrost ruchu turystycznego i rowerowego zauważalny jest w każdym górskim rejonie, jednak najbardziej w masywie Śnieżnika i Wielkiej Sowy. „Zdarzały się dni, że w ciągu jednego dwunastogodzinnego dyżuru mieliśmy po 22 wezwania. To obrazuje skalę pomocy, jaką musimy nieść" - powiedział Pokorski.

Dobrym przykładem wzrostu liczby zdarzeń jest zestawienie lipca 2018 roku z tegorocznym - wskazał naczelnik Grupy Karkonoskiej GOPR Sławomir Czubak. Przy 50 wypadkach przed rokiem, w tym roku było ich 79, czyli nastąpił wzrost o 55 proc. Tylko w czwartek, pierwszy dzień długiego weekendu, ratownicy interweniowali w Karkonoszach dziewięć razy.

W Sudetach Zachodnich, a konkretnie w Karkonoszach, ruch turystyczny osiągnął prawdziwe apogeum - na najwyższy szczyt, czyli Śnieżkę, wchodzi nawet 10 tys. osób dziennie, a Chojnik zdobywa po 6-7 tys. pieszych jednego dnia.

„Te liczby obrazują, z czym się stykamy jako ratownicy Grupy Karkonoskiej GOPR i czemu musimy podołać. Mamy zgłoszenia o bardzo różnych wypadkach - m.in. wspinaczkowych, rowerowych czy też i takich związanych z paralotniarstwem, gdy czasami musimy pójść w trudnodostępne rejony gór" - powiedział Czubak.

Podkreślił, że coraz więcej wyzwań dla ratowników wiąże się ze zmianą stylu spędzania wolnego czasu. Chodzi m.in. o takie sporty jak paralotniarstwo czy jazda na rowerach MTB w coraz wyższych partiach gór.

„Mamy też wśród pieszych turystów wiele rodzin. To osoby, które dopiero uczą się górskiej turystyki, często są nieprzygotowane, bo przyjechały pierwszy raz. To też sprawia, że dochodzi do wypadków czy urazów w górach" - wyjaśnił Czubak. (PAP)

autor: Roman Skiba