Według dziennika "trudno sobie wyobrazić 3-, 4-godzinną podróż lotniczą z twarzą przez cały czas zakrytą maseczką. A i tak w wielu krajach dostęp do plaży jest limitowany".
"Dlatego wiele osób zostaje w kraju, tu jednak czyhają na nas wysokie ceny. W luksusowych hotelach za pokój ze śniadaniem na przełomie lipca i sierpnia trzeba zapłacić nawet 1000 złotych za dobę" - podaje "Rz".
"I co ciekawe, mimo zawrotnych stawek takie właśnie obiekty, o wysokim standardzie, są wyprzedane" - dodaje dziennik.
Według "Rz" dużo osób czeka do ostatniej chwili z wyborem miejsca na urlop i rezerwacją. "Powody są trzy. Nadal nie ma pewności, czy epidemia nie wróci ze zdwojoną siłą. Nie wiadomo też, czy w takim przypadku władze wprowadziłyby kolejne obostrzenia. Letnicy czekają też na bony turystyczne" - przekonuje gazeta.