Polska jest jednym z liderów europejskiej branży transportowej, a sieć ładowania to klucz do jej transformacji. Ta będzie wzmacniana na głównych drogach. Na zakup i leasing bezemisyjnych aut powyżej trzech ton mamy dwa miliardy.
Europejski Bank Inwestycyjny zaakceptował wnioski na wsparcie procesu transformacji energetycznej w Polsce największą do tej pory pulą środków z Funduszu Modernizacyjnego - 10 mld zł. 4 mld zł zostaną przeznaczone na dofinansowanie wielkoskalowych magazynów energii, a 2 mld - na rozwój odnawialnych źródeł energii na obszarach wiejskich. Pozostałe 4 mld zł będą rozdysponowane na elektryfikację transportu: z jednej strony na rozbudowę sieci dystrybucyjnej, by była gotowa na przyłączenie ładowarek do dużej mocy, z drugiej - na zakup i leasing ciężkich pojazdów z napędem elektrycznym.
Gdzie będą nowe ładowarki dla aut elektrycznych?
Programy, w których pieniądze ma rozdysponowywać Narodowy Fundusz Gospodarki i Środowiska, zaczną się na początku 2025 r. Program, który będzie dotyczyć rozbudowy ładowarek, jest skierowany do operatorów sieci dystrybucyjnych i obejmie dotacje do 100 proc. kosztów kwalifikowanych. Projekty muszą umożliwiać minimalną moc stacji ładowania 700 kW przy sieci TEN-T (transeuropejska sieć transportowa) oraz 350 kW przy centrach i bazach logistycznych.
Pieniądze na zakup samochodów
Kolejny program o wartości 2 mld zł będzie dotyczył zakupu lub leasingu bezemisyjnych pojazdów ciężarowych, kategorii N2 i N3, czyli od 3 do 12 t i powyżej 12 t. Tu także nabór ma się zacząć w 2025 r., a poziom dofinansowania ma wynieść do 60 proc. kosztów kwalifikowanych, maksymalnie do 400 tys. zł w przypadku pojazdów kat. N2 i do 750 tys. zł w przypadku pojazdów kat. N3 .
Jest to odpowiedź na cele zatwierdzone przez Radę Unii Europejskiej w maju. Chodzi o cele redukcji emisji dwutlenku węgla z transportu ciężkiego. Do tej pory obowiązywał cel 30 proc. do 2030 r., który został podwyższony do 45 proc. Do 2035 r. ma on wynieść 65 proc., a do 2040 r. – 90 proc. W 2035 r. wszystkie nowe autobusy miejskie w UE też będą musiały być zeroemisyjne.
Polska jest liderem w Europie
Wzbudza to obawy polskiej branży transportowej, która w skali europejskiej jest potęgą, bo odpowiada aż za 30 proc. przewozów na całym kontynencie. Zmiany mogą się okazać dla niej dużym wyzwaniem, jeśli ma utrzymać pozycję lidera.
Jakub Faryś, prezes Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego zauważa, że kraje europejskie ogłosiły analogiczne programy wcześniej od Polski. – My zaś wciąż jesteśmy na początku drogi, jeśli chodzi o zeroemisyjny transport, dlatego ważne jest, by wytyczyć jasne ścieżki dojścia do celu. Jeszcze nie jest na to za późno – przekonuje Faryś. Dodaje, że kwoty, o których mowa, mogą wystarczyć na dostosowanie polskiej sieci dystrybucyjnej do rozwoju infrastruktury ładowania. – Trzeba jednak jak najszybciej i jak najmądrzej wykorzystać te pieniądze – podkreśla.
Potrzebne ładowarki na mniej ruchliwych trasach
Wątpliwości wzbudza jednak założenie, że ładowarki do elektrycznych ciężarówek, na które znalazły się europejskie pieniądze, mają stawać wokół sieci dróg TEN-T, czyli najbardziej ruchliwych dróg ekspresowych i autostrad w kraju. Tymczasem na obecnym etapie rozwoju technologicznego ciężarówki elektryczne wciąż mają krótszy zasięg od spalinowych. Dlatego branża podkreśla, że program ogłoszony przez rząd nie rozwiąże kwestii elektryfikacji transportu ciężkiego w całości. Za inwestycjami w ładowarki przy autostradach będą musiały pójść też kolejne, przy mniej uczęszczanych trasach.