Cyfrowe sprzęgi mają ułatwić i przyspieszyć łączenie wagonów do przewozu towarów.

W Unii Europejskiej coraz mocniej jest rozważany pomysł, by we wszystkich wagonach jeżdżących po torach Wspólnoty zamontować tzw. automatyczne sprzęgi cyfrowe. Teraz ogromna większość węglarek, cystern czy platform kolejowych jest łączona za pomocą tzw. sprzęgów śrubowych. Łączenie i rozłączanie wagonu wymaga wejścia pracownika kolejowego zwanego manewrowym między zderzaki i zrzucenia bądź założenia pałąka sprzęgu na hak. W rezultacie formowanie składów trwa dość długo, a czasem bywa też niebezpieczne, bo by zaoszczędzić trochę czasu, pracownicy rozprzęgają wagony w trakcie toczenia się. Stąd propozycja, by w pojazdach montować automatycznej sprzęgi cyfrowe. Rozwiązanie eliminowałoby konieczność ręcznego łączenia składów przez manewrowych. Znacznie skrócony byłby także czas formowania składów, co jednocześnie wpłynęłoby na skrócenie czasu przewozu pojedynczego wagonu od miejsca nadania do miejsca dostawy.

Koszt operacji to 13 mld euro

Wdrożenie rozwiązania wiązałoby się jednak z gigantyczną operacją, która objęłaby 460 tys. wagonów z krajów UE oraz ze Szwajcarii i z Norwegii, a także 17 tys. lokomotyw. Według ostatnich szacunków analityków z firmy EY montaż urządzeń kosztowałby ok. 13 mld euro. Według założeń większość tych nakładów miałaby pokryć Unia Europejska. Wstępne harmonogramy zakładały, że wagony i lokomotywy byłyby stopniowo dostosowywane do nowego systemu w latach 2026–2032. Tyle że Komisja Europejska nie podjęła jeszcze ostatecznej decyzji w sprawie wprowadzenia tego rozwiązania.

UE ma pokryć koszty wymiany, ale serwis obciąży przewoźników

Wśród przewoźników czy producentów taboru ścierają się różne poglądy na ten temat. Zwolennikiem pomysłu są niektórzy wielcy gracze, np. Deutsche Bahn Cargo. Mnóstwo obaw mają zaś mniejsze, prywatne podmioty. Stowarzyszenia kolejowych przewoźników towarowych z Polski, Niemiec, Czech, Węgier i ze Słowacji w sprawie sprzęgów automatycznych rozmawiały właśnie z przedstawicielami Komisji Europejskiej. Memorandum na ten temat przekazały Magdzie Kopczyńskiej, dyrektor generalnej DG Move, czyli departamentu mobilności i transportu, odpowiadającego za politykę Komisji Europejskiej dotyczącą transportu. Przewoźnicy zwracają uwagę, że w obliczu malejącego udziału w rynku i spadków rentowności wielkie koszty przedsięwzięcia są istotną barierą do jej wdrożenia. Michał Litwin, dyrektor generalny Związku Niezależnych Przewoźników Kolejowych (ZNPK), zwraca uwagę, że jeśli nawet Unia pokryje większość kosztów urządzeń, to przewoźnicy będą obciążeni ogromnymi kosztami ich serwisowania. Dodaje, że branża już teraz podlega różnego rodzaju wymogom, które mocno zwiększają wydatki na tabor. – Problem polega na tym, że nasi klienci nie chcą ponosić tych kosztów, ponieważ nie ma dla nich znaczenia, jakiego typu sprzęgu używamy. Budżet UE na transport jest zaś ograniczony. W branży motoryzacyjnej Unia zdecydowała się na wprowadzenie zakazu produkcji samochodów z silnikami wysokoprężnymi od 2035 r., ale nikt nie poprosi właścicieli np. siedmioletnich volkswagenów golfów z silnikami diesla o zastąpienie ich bateriami – wskazuje Michał Litwin. Uważa, że na kolei powinno się podążać tą samą ścieżką – w pewnym momencie nowy typ sprzęgu może się stać opcją, ale nie ma powodu, aby zmuszać użytkowników konwencjonalnego taboru do montaż urządzeń we wszystkich wagonach.

Na razie Bruksela zapowiada, że ok. 100 wagonów mają objąć testy nowego systemu.

Urząd Transportu Kolejowego przyznaje, że proponowane rozwiązanie z jednej strony poprawi bezpieczeństwo i skróci czas operacji na stacjach rozrządowych, ale z drugiej – będzie ogromnym wyzwaniem dla przewoźników. Urzędnicy zastanawiają się m.in., czy polskie zakłady utrzymania taboru zdążyłyby w sześć lat z montażem urządzeń.

Jakub Majewski, szef fundacji Pro Kolej, przyznaje, że rozwiązanie musi być najpierw solidnie przetestowane. – W Europie mamy wielu różnych producentów. Trzeba perfekcyjnie sprawdzić, czy urządzenia od różnych dostawców będą ze sobą współpracowały. Inaczej zamiast korzyści będą ogromne problemy – zaznacza. ©℗