Miarka się przebrała. Branża transportowa, ma już dość spotkań i rozmów, a także obietnic zmian. Oczekuje konkretnych działań.
Inaczej, jak zapowiadają jej przedstawiciele zrzeszeni w Związku Pracodawców Transport i Logistyka Polska oraz Zrzeszenie Międzynarodowych Przewoźników Drogowych zostaną wyciągnięte konsekwencje. Przede wszystkim w stosunku do rządzących, którzy będą mieli z ich powodu kłopoty, które odczuje też polska gospodarka. O jakich działaniach mowa. Tego Maciej Wroński, prezes TLP nie chce na razie ujawniać. Jak mówi, nie chce m.in. dać sposobności na przygotowanie się do nich. Zapewnia natomiast, że będą to działania, które nie będą miały na celu dokuczyć zwykłym obywatelom oraz przedsiębiorcom, z którymi przewoźnicy współpracują.
- Mamy pewne pomysły, co do tego, co może być dotkliwe dla polityków – dodał.
Piotr Mikiel, dyrektor departamentu transportu w ZMPD, uzupełnia, że toczą się oczywiście też rozmowy o ogólnopolskim proteście.
- Mamy sygnały z regionów, że firmy są gotowe wyjechać na drogi, blokować urzędy centralne. Dostrzegamy jednak, że protesty rolników, które były w ten sposób prowadzone nie przyniosły oczekiwanego sukcesu. Szukamy więc innych sposobów na to, by ewentualnie zwrócić uwagę na sytuację branży – dodał.
Na razie, w ubiegłym tygodniu obie organizacje połączyły siły i wystosowały apel do Premiera, Marszałka Sejmu i Marszałka Senatu. Oczekują w nim podjęcia działań, które pozwolą przetrwać branży w czasie największego od 30 lat kryzysu. Zwracając przy okazji uwagę, że co roku daje do budżetu państwa wkład na poziomie16 mld zł, do tego nigdy nie korzystała ze wsparcia publicznego.
- Nie chcemy cudzych pieniędzy na ratowanie firm. Proponujemy rozwiązania, które pozwolą nam mniej płacić przez pewien czasy, co odciąży nasze finanse w trudnym czasie – słyszymy od przedstawicieli apelu. O czym mowa. Wskazują m.in. na propozycje obniżenia na 12 miesięcy, podstawy wymiaru składki na ubezpieczenia społeczne kierowców wykonujących międzynarodowe przewozy drogowe, poprzez zmianę dolnej granicy odliczeń od przychodu kierowcy. Obecnie jest ona określona na poziomie przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce. Natomiast TLP proponuje czasowe jej ustalenia na poziomie minimalnego wynagrodzenia. Aby ograniczyć negatywne oddziaływanie tego czasowego rozwiązania, na warunki pracy kierowców, jednocześnie przedstawiciele firm proponują, by świadczenia w razie choroby i macierzyństwa, przysługujące kierowcom wykonującym zadania służbowe w ramach międzynarodowych przewozów drogowych nie uległy obniżeniu.
- Wystąpiliśmy też o wsparcie finansowe do wymiany tachografów. Naszym zdaniem jest ono możliwe z KPO. Oczekujemy, na konkretne propozycje, bo przedsiębiorcy na własny środków w czasie, kiedy borykają się z kłopotami finansowymi nie są wstanie wygospodarować pieniędzy na ten cel – dodał Piotr Mikiel.
W piśmie zwrócono uwagę, że w 2023 r. upadło 546 firm, a liczba upadłości w pierwszych miesiącach 2024 roku wzrosła o 100 procent. Cały ubiegły rok zakończył się wzrostem zadłużenia o ponad 11 proc. , co było wartością o 37 proc. większą niż w innych sektorach. Według danych KRD zadłużenie w sektorze wynosi 1,3 mld zł, z czego 854,8 mln zł dotyczy małych firm prowadzących biznes w formie jednoosobowej działalności gospodarczej. Z kolei dane BIG mówią o nieuregulowanych płatnościach na koniec listopada 2023 r. w kwocie 2,9 mld zł. Ponad 60 procent przewoźników redukuje już zatrudnienie i flotę, lub zamierza to zrobić w najbliższych miesiącach. 13 procent przestało płacić zobowiązania finansowe,
Przedstawiciele sektora zaznaczają, ze oczekują konkretnych działań w czerwcu. A dokładnie, że w I połowie tego miesiąca pojawią się konkretne propozycje rozwiązań na stole. Jak nie to będzie reakcja.