Rząd zaostrza przepisy dla firm transportowych. Będą wyższe kary i dłuższe terminy przedawnienia naruszeń
Przykładowe propozycje zmian kar dla zarządzających transportem / Dziennik Gazeta Prawna
Niekorzystne zmiany w ustawie o transporcie drogowym (t.j. Dz.U. z 2014 r. poz. 1414 ze zm.) zawiera projekt jej nowelizacji, który miał zasadniczo ułatwić prowadzenie działalności, umożliwiając zwalczanie nieuczciwej konkurencji. Temu m.in. ma służyć Krajowy Elektroniczny Rejestr Przedsiębiorców Transportu Drogowego, dzięki któremu przedsiębiorca zlecający przewóz będzie mógł łatwo sprawdzić kontrahenta. Jednak w opinii branży ów rejestr to tylko łyżka miodu w beczce dziegciu. Dlaczego?
Przede wszystkim projekt przewiduje uchylenie art. 93 ust. 2 stanowiącego, że decyzja o nałożeniu kary staje się wykonalna po upływie 30 dni od jej doręczenia, jeżeli strona nie wniosła skargi do sądu administracyjnego. To oznacza, że firma, zarządzający transportem lub kierowca płacą karę za naruszenie ustawy o transporcie drogowym dopiero, jeśli WSA skargę odrzuci, oddali, lub zostanie ona cofnięta.
– W zakresie wykonalności decyzji o nałożeniu kary pieniężnej będą obowiązywać przepisy kodeksu postępowania administracyjnego. Stosownie do art. 130 par. 1 i 2 k.p.a. wniesienie odwołania w terminie nie wstrzymuje wykonania decyzji o ukaraniu – przyznaje Piotr Popa, rzecznik Ministerstwa Infrastruktury i Rozwoju.
Oznacza to, że po zakończeniu postępowania przez Inspekcję Transportu Drogowego przedsiębiorca najpierw będzie musiał zapłacić karę, a dopiero później będzie mógł ewentualnie skorzystać z prawa wniesienia skargi do WSA.
Chcesz się sądzić, to płać
Jak wyjaśnia Renata Rychter, dyrektor biura prawnego GITD, obowiązujące od stycznia 2012 r. przepisy dają dziś ukaranym możliwość notorycznego przedłużania postępowania tylko po to, by uchylać się od płacenia kar. Przedstawiciele inspekcji narzekają, że jeśli strona wykorzysta wszystkie kruczki procesowe, to kary praktycznie nie mogą zostać wyegzekwowane.
– Jeżeli kary nie były egzekwowane, to dlatego, że sąd uznał, że były nałożone niesłusznie. Nie można czynić przedsiębiorcom zarzutów z tego powodu, że nie zgadzają się z decyzją organu i korzystają z konstytucyjnego prawa do sądu – odpowiada Maciej Wroński, prezes stowarzyszenia Transport i Logistyka Polska.
– W skrajnych przypadkach usunięcie tego przepisu może spowodować, że zanim przedsiębiorca doczeka się sprawiedliwości w sądzie i odzyska pieniądze, to iluś ludzi straci pracę, a firmy nie będzie już na rynku. Artykuł 93 ust. 2 zabezpiecza przed takimi sytuacjami – dodaje prawnik.
Ministerstwo przypomina jednak, że zgodnie z ogólnymi przepisami (k.p.a. i prawa o postępowaniu przed sądami administracyjnymi) strona wnosząca skargę może złożyć wniosek o wstrzymanie wykonania decyzji. Czy zostanie on uwzględniony – to już inna sprawa.
Tak samo negatywnie oceniana jest propozycja wykreślenia punktu 3 w art. 92c ust. 1. Dziś stanowi on, że nie wszczyna się postępowania, a wszczęte umarza, jeśli od dnia naruszenia upłynęły ponad dwa lata. Teraz naruszenia mają się przedawniać po pięciu latach.
– W jaki sposób przedsiębiorca ma się odnieść do zarzutu popełnienia naruszenia sprzed kilku lat, skoro nie musi przechowywać tak długo dokumentacji, nie wspominając już o możliwości przesłuchania świadków, takich jak kierowcy, menedżerowie, zarządzający transportem, którzy mogą już przecież pracować gdzie indziej – pyta Maciej Wroński.
– To jawne zaostrzanie przepisów w celu pogorszenia sytuacji przewoźników drogowych i nakierowane na maksymalizację egzekwowania kar pieniężnych. W żaden bowiem sposób nie poprawi to warunków na drodze, przestrzegania norm czasu jazdy, przerw i odpoczynków – uważa Dariusz Tarnawski, prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Przewoźników Osobowych.
Wyższe kary
Przy okazji mają się też zmienić załączniki do ustawy, określające kary, jakie może nałożyć ITD. Sankcje za niektóre naruszenia wzrosną nawet dwukrotnie. Dodano też wiele nowych. Przykładowo zarządzający transportem zapłaci 500 zł za dopuszczenie do wykonywania przewozu kierowcy, który nie posiada ważnego prawa jazdy i 1000 zł, jeśli nie posiada ważnej karty kierowcy.
– Przecież kierowca w momencie zatrudnienia posiada odpowiednie kwalifikacje, a ich utratę może w każdej chwili zataić przed zarządzającym. Karanie za takie naruszenie kierowców jest zasadne, ale nie osób zarządzających – przekonuje Tarnawski.
Ministerstwo twierdzi jednak, że nowy taryfikator wynika z potrzeby stworzenia spójnego systemu sankcji za naruszenia przepisów o transporcie drogowym, i jednolitego podzielenia ich na naruszenia bardzo poważne, poważne i mniej poważne.
Sankcje za niektóre naruszenia wzrosną nawet dwukrotnie
Etap legislacyjny
Projekt ustawy w uzgodnieniach