Przybywa odcinków, za które nikt nie czuje się odpowiedzialny
/>
Nieoświetlony i nieodśnieżony główny trakt? To niemal pewne, że znajdujesz się na zdegradowanej drodze krajowej, za którą teraz powinna odpowiadać gmina. W praktyce nikt się tą drogą nie zajmuje. Między samorządem a Generalną Dyrekcją Dróg Krajowych i Autostrad toczą się spory o to, kto powinien te trasy utrzymywać.
Problem trwa od lat, jednak dopiero teraz walka się zaostrza. Gminy zaczynają tworzyć nieformalne koalicje przeciw GDDKiA, coraz częściej kierują sprawy do sądów i Trybunału Konstytucyjnego. Nawet jeśli nie wygrają, to przynajmniej skutecznie odwlekają problem w czasie. Cierpią na tym tylko kierowcy, którzy muszą jeździć po zaniedbanych fragmentach dawnych dróg krajowych.
Powodem bałaganu są przepisy ustawy o drogach publicznych. Stanowią, że po wybudowaniu nowego odcinka autostrady albo drogi ekspresowej stara, równoległa droga krajowa z mocy prawa staje się drogą gminną. I przechodzi na utrzymanie władz lokalnych. Ale samorządy dróg w utrzymanie brać nie chcą. Twierdzą, że ich na to nie stać.
Najnowszy konflikt tli się wzdłuż nowej trasy S8 między Łaskiem a Wieluniem. W drugiej połowie ubiegłego roku GDDKiA otwierała tu kolejne odcinki ekspresówki, które ułatwiły przejazd między Łodzią i Wrocławiem. Wcześniej kierowcy jechali drogami krajowymi nr 12 i 14. Te jednak, po otwarciu bezkolizyjnej trasy S8, zostały zdegradowane z krajowych do gminnych. Teoretycznie zostały już oddane samorządom lokalnym. Te jednak nie zamierzają przejąć dróg po dobroci. Aż 19 tamtejszych samorządów (m.in. Łask, Zduńska Wola i Złoczew) utworzyło koalicję, która walczy o to, by trasą zajmował się dotychczasowy zarządca. – Będziemy dążyć do tego, by sprawę rozstrzygnął sąd administracyjny – zapowiada burmistrz Łaska Gabriel Szkudlarek.
Miasto musiałoby przejąć aż 17 km dotychczasowych dróg krajowych. Samo ich odśnieżanie kosztowałoby rocznie 500–600 tys. zł, a do tego dochodzą koszty oświetlenia i remontów.
Koalicja anty-GDDKiA mogła być jeszcze większa, ale nie wszystkim gminom było razem po drodze. Z protestu wyłamał się Sieradz. Bo nowy układ dróg wymusza oddanie przez GDDKiA samorządom dróg nr 12 i 14, ale także przejęcie przez nią w utrzymanie jednej z głównych dróg w Sieradzu. Chodzi o to, że wchodząca do miasta krajówka nr 83 musi połączyć się z nową S8, bo inaczej będzie ślepa, co jest wbrew przepisom. Wyznaczenie nowego przebiegu drogi 83, który Google Maps już zresztą pokazuje, jest w interesie miasta.
Inny przykład sporu to przejęcie krajowej piątki na odcinku Gniezno – Poznań (przebiegała m.in. przez gminy Swarzędz, Pobiedziska i Łubowo). Spór trwa od 2012 r., a GDDKiA ma już trzy postanowienia sądu, w myśl których droga ma być przejęta przez samorząd lokalny. Jednak dwie gminy złożyły skargi kasacyjne do NSA. – Czekamy na decyzję sądu – zapowiada Jan Krynicki z Dyrekcji.
Emocje towarzyszyły przejęciu dawnej krajowej trójki w woj. zachodniopomorskim ze Szczecina do Gorzowa Wielkopolskiego, przechodzącej przez gminy Stare Czarnowo, Bielice, Pyrzyce, Lipiany, Myślibórz i Nowogródek Pomorski. Ten odcinek stał się drogą gminną, kiedy została otwarta równoległa trasa S3. Koszt utrzymania drogi na tym odcinku wynosi 8 mln zł w skali roku, o czym GDDKiA informowała samorządy już w 2010 r. Dyrekcja złożyła nawet zawiadomienie do prokuratury, po tym jak na nieodśnieżonej trasie doszło do wypadku. Ostatecznie gminy zmieniły zdanie i zaczęły dbać o drogę.
Nie jest tajemnicą, że w całej tej drogowej żonglerce chodzi o pieniądze. Utrzymanie kilometra drogi krajowej w standardzie GDDKiA kosztuje średnio 50 tys. zł rocznie. W tę kwotę wliczone są koszty m.in. letniego i zimowego utrzymania oraz remontów (frezowanie konieczne jest co kilka lat). W latach 2007–2014 Dyrekcja przekazała gminom z mocy ustawy 867 km dróg krajowych, które zastąpiono nowo wybudowanymi odcinkami (których było ponad 3,4 tys. km). To znaczy, że GDDKiA od tego czasu przerzuciła na barki samorządów ponad 43 mln zł kosztów utrzymania rocznie.
– Przepis ustawy jest bezwzględny. Nie mamy możliwości prawnych ani formalnych utrzymywania dróg gminnych – przyznaje Jan Krynicki, rzecznik GDDKiA. Dyrekcja twierdzi też, że koszty utrzymania zdegradowanej drogi krajowej są niższe niż w przypadku krajowej. Lokalny zarządca może na swojej drodze wprowadzić duże ograniczenia tonażowe, co spowalnia proces jej niszczenia. Na odcinkach niższej kategorii obowiązują też mniej wyśrubowane normy zimowego odśnieżania, co wymaga zaangażowania mniejszej ilości sprzętu. Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju dodaje jeszcze, że stary odcinek drogi krajowej służy głównie ludziom zamieszkującym w jej okolicach, a ruch ciężkich pojazdów odbywa się ekspresówką.
Ale samorządów to nie przekonuje. – Państwa nie stać na te wydatki, więc próbuje je zrzucić na kogoś innego. W tym przypadku na samorządy – uważa burmistrz Łaska Gabriel Szkudlarek. Podobnie myślą inni. W ubiegłym tygodniu gmina Choroszcz złożyła wniosek w Trybunale Konstytucyjnym. Samorząd nie chce już płacić za oświetlanie fragmentu drogi S8.
Jak ulżyć samorządom? Oddziały GDDKiA zostały zobowiązane, aby odpowiednio wcześniej informować organy samorządowe o planowanym przekazaniu im starych odcinków dróg krajowych. Umożliwi to lokalnym władzom zaplanowanie w budżetach pieniędzy na ten cel. Ponadto kilka dni temu posłowie PO przygotowali projekt nowelizacji prawa energetycznego, który zakłada proporcjonalne rozłożenie kosztów oświetlenia drogi pomiędzy gminy i Dyrekcję. Zamysł jest taki, by samorząd miał obowiązek finansowania oświetlenia tylko wówczas, gdy będzie to wpływać na poziom bezpieczeństwa ruchu lokalnego. Za resztę dróg krajowych odpowiadać miałaby GDDKiA. Jak wyliczyli posłowie, dzięki takiemu zabiegowi gminy zaoszczędziłyby 100 mln zł rocznie.
Utrzymanie 1 km drogi krajowej to koszt średnio 50 tys. zł rocznie