Przyjęta w ekspresowym tempie nowelizacja ustawy o transporcie drogowym trafiła właśnie do Senatu. Ustawa zmienia zasady wynagrodzenia kierowców, wprowadza nowe wymogi dla przedsiębiorców wykonujących transport rzeczy pojazdami od 2,5 do 3,5 tony i zaostrza kary za naruszenia.

Z powodu pośpiechu – chodzi o dostosowanie polskich regulacji do wchodzącego w życie 2 lutego 2022 r. następnego etapu Pakietu Mobilności – posłowie (zgodnie ze stanowiskiem Ministerstwa Infrastruktury) odrzucili wszystkie poprawki będące odpowiedzią na postulaty branży. Co ciekawe, Rafał Weber, wiceminister infrastruktury, zapewniał w Sejmie, że nie oznacza to, że resort jest przeciwko zmianom, bo poprze większość z nich w Senacie. W ten sposób ustawa, która mogła być przyjęta przez Senat bez poprawek i szybko trafić na biurko prezydenta, prawie na pewno wróci do Sejmu.
Czego domagają się przewoźnicy? Przede wszystkim doprecyzowania definicji bazy eksploatacyjnej (m.in. wskazania, że musi być to obiekt będący w dyspozycji przewoźnika) oraz obniżenia wymogów. Zgodnie z przyjętą przez Sejm ustawą wielkość bazy musi być „dostosowana do co najmniej połowy liczby pojazdów będących w dyspozycji przewoźnika”. Przewoźnicy chcą obniżyć ten wymóg do 1/3 liczby pojazdów oraz by z przepisu jednoznacznie wynikało, że jeśli ktoś posiada kilka baz w kraju, limit odnosi się do łącznej ich powierzchni.
Branża postuluje też ucywilizowanie wymogów dotyczących zarządzających transportem. Obecnie przepisy są tak skonstruowane, że w skrajnych przypadkach jedna osoba pełni funkcje zarządzającego transportem w kilku lub nawet kilkudziesięciu przedsiębiorstwach transportowych, a w każdym z nich jest zatrudniona na ułamkową część etatu.
– To powoduje zachwianie konkurencyjności pomiędzy przedsiębiorstwami, może wpływać negatywnie na bezpieczeństwo ruchu drogowego – wskazują przewoźnicy. W ich ocenie osoba zarządzająca transportem powinna być w danej firmie zatrudniona na co najmniej pół etatu.
Sektor domaga się też wykreślenia z ustawy wszystkich przepisów zaostrzających kary za naruszenia ustawy o transporcie drogowym, które nie są związane z dostosowaniem do prawa unijnego.
Ustawa całkowicie zmienia też zasady wynagradzania kierowców, co spowoduje znaczne podwyższenie kosztów pracy. Wypłacanie diet i ryczałtów za noclegi w kabinie pojazdu, które dziś w wielu firmach stanowią 75 proc. pensji kierowców, będą możliwe tylko w przypadku osób wykonujących przewozy krajowe. W transporcie międzynarodowym nie będzie już możliwości zaliczania tych składników do wynagrodzenia, natomiast kierowcy będą rozliczani na takich zasadach jak pracownicy delegowani do pracy za granicą.
Co ciekawe, protestując przeciwko Pakietowi Mobilności, rząd i przewoźnicy walczyli o to, aby jak najmniej rodzajów operacji transportowej było nim objęte. W rezultacie pakiet objął przewozy kabotażowe (transporty wewnątrz jednego państwa wykonywane przez zagranicznego przewoźnika) i cross-trade (z państwa A do B przez firmę z państwa C). Wyłączone spod przepisów o delegowaniu zostały natomiast przewozy bilateralne (z kraju A do B przez przewoźnika mającego siedzibę w tych państwach). Dlaczego więc teraz dobrowolnie (na wniosek stowarzyszeń transportowców) wprowadzamy takie same regulacje płacowe dla całego transportu międzynarodowego, w tym przewozów bilateralnych?
– Propozycja zawarta w art. 21b ustawy zrównuje sytuację kierowców w transporcie międzynarodowym z innymi polskimi pracownikami wykonującymi pracę poza granicami kraju. Dzięki temu przewoźnicy będą mieli możliwość ograniczenia odprowadzanych składek tylko do wysokości przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej dla kierowców. Bez tej zmiany kierowcy i ich pracodawcy znaleźliby się w gorszej sytuacji niż pozostali polscy pracownicy i przedsiębiorcy wykonujący usługi za granicą, wobec których stosowane są przepisy par. 2 ust. 1 pkt 16 ww. rozporządzenia – tłumaczą przedstawiciele Ministerstwa Infrastruktury.
Resort przekonuje, że mimo zaproponowanej zmiany zasady wynagradzania kierowców w międzynarodowym transporcie nie będą identyczne.
– Będą zależały od przedsiębiorcy, który decyduje, jakiego rodzaju przewóz będzie wykonywał kierowca. Dyrektywa 2020/1057 nakłada na polskich przewoźników wykonujących przewozy kabotażowe i typu cross-trade obowiązek rozliczania wynagrodzeń kierowców zgodnie z zasadami obowiązującymi na terenie państwa przyjmującego, uznając przedstawicieli tej grupy zawodowej jako pracowników delegowanych. Zgodnie z tymi przepisami pracownikowi delegowanemu za czas pracy wykonanej za granicą przysługiwać będzie pełne wynagrodzenie określone przepisami obowiązującymi w kraju przyjmującym – dodaje MI. ©℗