Bez Ericssona i Nokii operatorzy będą zdani głównie na Huaweia – ale współpraca z nim też stoi pod znakiem zapytania.

Deklaracje firmy Ericsson o zawieszeniu dostaw dla telekomów w Rosji zostały zakwestionowane pod koniec września, gdy szwedzkie radio publiczne ujawniło, że producent urządzeń i oprogramowania do budowy sieci telekomunikacyjnych kontynuuje eksport do państwa, które dokonało agresji na Ukrainę. Ericsson poprosił szwedzkiego regulatora (Inspektorat Produktów Strategicznych) o zezwolenie na kooperację z rosyjskimi klientami mimo nałożonych przez Unię Europejską sankcji – i w siedmiu przypadkach uzyskał zgodę. Radio podkreślało, że chodzi o produkty „podwójnego zastosowania”, tzn. mogące służyć nie tylko na potrzeby cywilne, lecz także militarne.

Szwedzkie podchody

Firma najpierw poinformowała dziennikarzy, że chodzi o „oprogramowanie i wsparcie techniczne” i że dostawy „nie obejmują sprzętu”. Wydała też oświadczenie, w którym podkreślała, że eksport dotyczy utrzymania sieci cywilnych, natomiast otrzymane zwolnienia wygasną z końcem roku. Miesiąc później dyrektor generalny Ericssona, Börje Ekholm, przyznał, że komunikacja firmy w sprawie eksportu do Rosji nie była „wystarczająco klarowna”.
Teraz jednak wątpliwości w tej sprawie uciął jeden z głównych rosyjskich operatorów Tele2 – pozywając producenta za brak dostaw zamówionego sprzętu. Jak podaje agencja informacyjna Interfax, „większość niedostarczonych urządzeń dotyczy zamówień złożonych na długo przed nałożeniem sankcji”. Telekom oczekuje od moskiewskiego sądu ukarania Ericssona i zobowiązania go do wywiązania się z umów. Według Reutersa Tele2 przez osiem miesięcy próbowało wynegocjować z dostawcą rozwiązanie, ale nie otrzymało „konstruktywnych propozycji”.
Rosyjska Tele2 nie należy do szwedzkiej grupy o tej samej nazwie, lecz do państwowego Rostelecomu. Jego szef Michaił Osejewski po agresji na Ukrainę został objęty sankcjami UE.
Już wcześniej było wiadomo, że rosyjscy operatorzy nie mogą liczyć na drugiego europejskiego dostawcę – Nokię. Bez producentów ze Szwecji i z Finlandii w grze pozostają więc tylko chińscy wytwórcy sprzętu sieciowego.

Zakłócenia na linii Moskwa–Pekin

Pytanie, czy faktycznie Moskwa może być pewna współpracy z nimi. Nie tylko Ericsson kluczy bowiem w sprawie swojej rosyjskiej aktywności. Niejasna jest też postawa Huaweia. To odwrotność polityki szwedzkiego konkurenta, tzn. chiński gigant nie deklaruje zerwania z Rosją, ale jego kooperacja z tamtejszymi operatorami uległa wyraźnemu zakłóceniu.
Na początku wydawało się, że koncern z Shenzhen wykorzysta okazję zdominowania rosyjskiego rynku. Jeszcze w pierwszych tygodniach wojny w Ukrainie brytyjski „Daily Mail” podawał, że Huawei pomaga Kremlowi w odpieraniu cyberataków poprzez szkolenia dla ok. 50 tys. tamtejszych techników. Firma zaprzeczała, ale równocześnie odmawiała komentarza w sprawie ewentualnego wycofania się z Rosji.
Nie zdeklarowała się w tej kwestii do dziś, ale w czerwcu – jak donosił „Kommiersant” – na spotkaniu w rosyjskim resorcie transformacji cyfrowej przedstawiciele głównych krajowych operatorów sygnalizowali problemy we współpracy z Huaweiem. Według gazety dostawca miał kluczyć i unikać transakcji z telekomami – ale bez żadnego formalnego zerwania stosunków.
Kilka dni temu szef Ros telecomu Michaił Osejewski powiedział zaś – jak cytuje Interfax – że współpracy z Rosją odmawiają wszyscy trzej główni sprzedawcy, także Huawei. „Nawiązujemy kontakty z innymi producentami, z którymi Rosja nigdy wcześniej nie współpracowała” – stwierdził prezes Rostelecom. Nie podał firm, powiedział jednak, że chodzi o producentów z Azji Południowo-Wschodniej. „Oczywiście ich rozwiązania nie są tak nowoczesne i nie w pełni odpowiadają naszym wymaganiom” – przyznał.
Rosja zamierza też wprowadzić własne technologie – wybrano już trzy prototypy rodzimego sprzętu dla sieci komórkowych. Uruchomienie ich produkcji zajmie jednak dwa, trzy lata. W przyszłym roku inwestycje w sieci komórkowe i tempo ich rozwoju zwolnią więc w porównaniu z latami poprzednimi. Osejewski zaznaczył, że najtrudniejsza sytuacja jest ze stacjami bazowymi. Zapewnił jednak, że nie widzi „żadnych strategicznych zagrożeń” dla działania sieci. ©℗