Projekt ustawy potrzebnej do rozpoczęcia aukcji częstotliwości na nową sieć 5G nie trafi w tym roku na posiedzenie Rady Ministrów.

Dobiega końca drugi rok, w którym Urząd Komunikacji Elektronicznej nie rozdysponował tzw. pasma C - gdzie komercyjni operatorzy telekomunikacyjni będą budować sieć komórkową piątej generacji.
Do rozpoczęcia procedury aukcyjnej są potrzebne m.in. zasady cyberbezpieczeństwa 5G, które powinny współgrać z przepisami ustawy o krajowym systemie cyberbezpieczeństwa (KSC). Problem w tym, że resort cyfryzacji nie może się uporać ze znowelizowaniem tej regulacji - chociaż jej pierwszy projekt przedstawiono jeszcze we wrześniu 2020 r.
Od tego czasu treść planowanych przepisów zmieniła się parokrotnie. Obecna wersja nowelizacji KSC pochodzi z października 2021 r. Utknęła jednak na etapie prac rządowych: czeka, aż zajmie się nią Komitet Rady Ministrów ds. Bezpieczeństwa Narodowego i spraw Obronnych.
Z informacji DGP wynika, że dojdzie do tego najwcześniej w styczniu 2022 r.
Ustawa jest o tyle kłopotliwa, że porusza wiele kwestii drażliwych dla rynku telekomunikacyjnego. Przede wszystkim jej przepisy otwierają możliwość wykluczenia Huaweia jako dostawcy sprzętu do budowy 5G - choć nie stanowią tego wprost. Projekt wprowadza mianowicie procedurę oceny chińskiego giganta i innych dostawców (w praktyce na rynku liczą się jeszcze szwedzki Ericsson i fińska Nokia) pod względem bezpieczeństwa. Będzie to postępowanie w sprawie uznania za „dostawcę wysokiego ryzyka”. Może się ono zakończyć zakazem kupowania urządzeń i oprogramowania danej firmy oraz wycofania już posiadanego sprzętu w ciągu siedmiu lat - albo pięciu, jeśli znajduje się on w infrastrukturze krytycznej. W 2020 r. Play obliczał koszt takiej operacji na ok. 900 mln zł. Z czterech operatorów infrastrukturalnych na polskim rynku z Huaweiem nie współpracuje tylko Plus.
Jednak nie tylko te przepisy KSC wywołały kontrowersje. Obawy rynku budzą też plany powołania państwowo -prywatnego podmiotu określanego jako spółka Polskie 5G oraz operatora strategicznej sieci bezpieczeństwa (OSB). Ten ostatni będzie świadczył usługi telekomunikacyjne dla służb i sektora publicznego. Komu przypadnie ta rola, jeszcze nie wiadomo. Ma to być spółka Skarbu Państwa dysponująca infrastrukturą telekomunikacyjną. Warunki te spełnia Exatel - i kierownictwo firmy nie kryje chęci podjęcia się tego zadania.
OSB oraz Polski Fundusz Rozwoju obejmą po 26 proc. udziałów w spółce Polskie 5G. Mniejszościowy pakiet 48 proc. trafi zaś do graczy komercyjnych: firmy telekomunikacyjnej lub konsorcjum takich firm. Polskie 5G będzie operatorem ogólnopolskiej hurtowej sieci 5G - świadczącej usługi innym telekomom, które z kolei udostępnią je swoim klientom. Powstanie ona w paśmie 700 MHz. Telekomy jednak krytycznie oceniają zarówno zasady utworzenia spółki, jak i przyznanie jej częstotliwości bez żadnej procedury przetargowej.
Niezgoda co do kształtu KSC opóźnia aukcję pasma C. Pierwsze podejście do tej procedury regulator wykonał na początku 2020 r., ale po wybuchu pandemii unieważniono ją na mocy tarczy antycovidowej - uzasadniając to m.in. koniecznością uprzedniego znowelizowania KSC.
Jak nas informuje rzecznik prasowy UKE Witold Tomaszewski, urząd od kilku miesięcy czeka z prawie gotową dokumentacją aukcyjną na przyjęcie ostatecznej wersji KSC przez Radę Ministrów.
Nie mogąc rozdysponować najważniejszych dla rynku częstotliwości na 5G, regulator zajął się porządkowaniem innych pasm. Wczoraj prezes UKE Jacek Oko zawiadomił o rozpoczęciu takiego procesu wobec częstotliwości w paśmie 2100 MHz, z którego korzysta obecnie czterech operatorów - przy czym trzech w oczekiwaniu na docelowe częstotliwości uruchomiło tam sieci 5G. Czwarty - Plus - zrobił to natomiast w paśmie 2600 MHz.
W przypadku 2100 MHz regulator najpierw dokona tzw. reshufflingu - tzn. poprzesuwa trochę niektóre bloki częstotliwości w ramach tego pasma. Telekomy zachowają swoje przydziały, zmieni się zaś ich lokalizacja. Jak informuje Jacek Oko na blogu UKE, będzie to „najbardziej optymalne ułożenie”. UKE chce wydać decyzje reshufflingowe na początku marca 2022 r. ©℗

Orange ma wypłacić rekompensaty abonentom

Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów zobowiązał Orange Polska do wypłaty abonentom rekompensaty i zmiany sposobu działania. Powód: nieprawidłowości przy aktywacji płatnych usług i serwisów subskrypcyjnych.
Chodzi o działania z wykorzystaniem tzw. direct billing (obciążanie rachunku abonentów dodatkowymi pozycjami, np. wykupioną subskrypcją serwisu wideo, gier itp.) oraz flash SMS (wiadomości automatycznie wyświetlające się na ekranie smartfonu). - Otrzymywaliśmy skargi od konsumentów, którzy byli zaskoczeni wyższym rachunkiem i nie wiedzieli, za co zostały naliczone opłaty - informuje prezes UOKiK Tomasz Chróstny. Ze zgłoszeń wynikało, że do aktywacji usług dochodziło nieświadomie: przez odruchowe kliknięcie „OK” po otrzymaniu flash SMS-a, kliknięcie w link na stronie internetowej lub w reklamę w grze mobilnej, a także przy wykorzystaniu karty SIM w routerze. - Sprawdziliśmy sposób aktywacji tych usług, zasady doliczania przez przedsiębiorcę opłat do rachunku za te treści i odpowiedzi na reklamacje - dodaje Chróstny.
UOKiK zbadał w szczególności nietelekomunikacyjne usługi Orange: „Gdzie jest Dziecko”, „Chroń dzieci w sieci”, „Nawigacja Orange”, „CyberTarcza” oraz „Zabezpiecz PESEL”. Postępowanie dotyczyło ponadto usług podmiotów trzecich, które operator rozliczał przy wykorzystaniu „Zamów z Orange” (direct billing) - m.in. Gamemine, KidzInMine i VIDIX.mobi. W większości były to subskrypcje, których ceny wahały się od 7,98 zł miesięcznie do 14,99 zł tygodniowo.
Regulator zakwestionował to, że Orange nie ostrzegał abonentów, iż kliknięcie „OK” oznacza zamówienie z obowiązkiem zapłaty. Za niewłaściwe uznano także brak potwierdzania warunków umów na trwałym nośniku i udzielanie niepełnych odpowiedzi na reklamacje.
Jak zapewnia nas rzecznik Orange Wojciech Jabczyński, operator już wykonuje decyzję regulatora: zaprzestał praktyk opartych na flash SMS i będzie wypłacał rekompensaty poszkodowanych klientom, zależnie od poniesionych przez nich strat. Łączna kwota do oddania klientom nie jest znana. ©℗