Funkcjonariusze tropiący internetowych przestępców zarobią więcej niż inni mundurowi, ale mniej niż specjaliści w sektorze prywatnym

Na Centralne Biuro Zwalczania Cyberprzestępczości (CBZC) pójdzie 4,43 mld zł z budżetowych rezerw celowych. Te środki będą jednak rozłożone na 10 lat.
Utworzenie nowej służby przewiduje projekt nowelizacji ustawy o policji. Od 1 stycznia 2022 r. CBZC będzie ścigać sprawców przestępstw „popełnionych przy użyciu systemu informatycznego, systemu teleinformatycznego lub sieci teleinformatycznej”. W pierwszym roku zatrudni 300 funkcjonariuszy, a do końca 2025 r. – w sumie 1,8 tys.
Osoby aplikujące do nowego biura będą sprawdzane pod kątem wiedzy i umiejętności z zakresu informatyki, nie będą zaś musiały przechodzić testu wiedzy ani testu sprawności fizycznej z normalnego postępowania kwalifikacyjnego. Cyberpolicjantów ominie też adaptacja w oddziale prewencji.
Otrzymają od 70 proc. do 130 proc. ponad przeciętne uposażenie w policji – kwotowo będzie to od 4,3 tys. zł do prawie 8 tys. zł więcej niż w zwykłej służbie. W ocenie skutków regulacji założono, że miesięczne uposażenie funkcjonariusza CBZC wyniesie 13,5 tys. zł. Wynagrodzenia pochłoną większość środków przeznaczonych dla nowego biura – prawie 3,35 mld zł w ciągu 10 lat. Najniższe wydatki na ten cel – 56 mln zł – będą w przyszłym roku. Gdy CBZC osiągnie pełne zatrudnienie, będą wynosiły ok. 400 mln zł rocznie.
Na zakupy sprzętu zaplanowano 250 mln zł, a na budowę siedziby CBZC – 450 mln zł. Uzasadniając specjalny system wynagrodzeń, Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji stwierdziło, że ma on zwiększyć „atrakcyjność służby w stosunku do ofert dla specjalistów w dziedzinie cyberprzestępczości dostępnych w sektorze prywatnym”.
Tomasz Kowalski, prezes Secfense, firmy z sektora cyberbezpieczeństwa, uważa jednak, że to może nie wystarczyć. – Największym problemem w branży jest pozyskanie specjalistów – stwierdza. – Firmy, nie mając wyjścia, decydują się nawet na zatrudnienie osób z umiarkowanymi kwalifikacjami i inwestują w ich kształcenie. Początkujący pracownik zarabia już ok. 15 tys. zł miesięcznie na rękę. Jeśli mówimy o ludziach wysoko wyspecjalizowanych, a zakładam, że właśnie takich CBZC będzie poszukiwało, to kwota może być nawet dwukrotnie wyższa – dodaje Kowalski.
– Oferowany poziom płac wciąż nie zrobi wrażenia na specjalistach z sektora prywatnego – zgadza się dr Łukasz Olejnik, niezależny badacz i konsultant cyberbezpieczeństwa. Ostrzega natomiast przed „kanibalizacją” innych jednostek państwowych. – Chociażby z powodu masowych migracji z MON, gdzie wdrażany jest plan budowania cyberarmii, a płace byłyby tam niższe. Takie różnice finansowe rozregulowałyby plany, strategię i system, grożąc nawet paraliżem – mówi.
Janusz Cieszyński, sekretarz stanu ds. cyfryzacji w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów i pełnomocnik rządu ds. cyberbezpieczeństwa, zapewnia jednak, że jednolity poziom wynagrodzeń dla ekspertów od cyberbezpieczeństwa w różnych formacjach państwowych zagwarantuje nowelizacja ustawy o krajowym systemie cyberbezpieczeństwa (KSC), nad którą pracuje jego resort. – Dzięki temu unikniemy sytuacji, że będziemy konkurować o ludzi w ramach administracji publicznej – mówił Cieszyński w wywiadzie dla DGP tydzień temu (nr 177).
W KSC mają się też znaleźć zapisy o utworzeniu Funduszu Cyberbezpieczeństwa, dysponującego kwotą ok. 0,5 mld zł na wyposażanie służb zwalczających hakerów w najnowsze technologie, narzędzia i oprogramowanie.
Łukasz Olejnik przypomina też, że w 2023 r. NATO chce osiągnąć gotowość operacyjną w sferze cyberbezpieczeństwa, dlatego Polska tworzy cyberarmię i zastanawia się nad spójnością strategii. – Czy politycy poważnie traktują kwestie strategii cyberbezpieczeństwa? Szkoda by było, gdyby skończyło się kompromitacją i utratą wiarygodności kraju – podsumowuje. ©℗