Od złożenia urzędu przez Donalda Trumpa minęło półtora miesiąca, ale wprowadzone przez niego restrykcje wciąż działają.

Dotychczas telekomunikacyjny koncern z Shenzhen utrzymywał pozycję lidera pod względem sprzedaży smartfonów w Chinach – czyli na największym krajowym rynku na świecie. Udawało mu się to mimo trudności z zaopatrzeniem w półprzewodniki do produkcji sprzętu wynikających z umieszczenia firmy na amerykańskiej czarnej liście przez administrację poprzedniego prezydenta USA Donalda Trumpa.

W tym roku – według najnowszych danych firmy analitycznej Counterpoint Research – nastąpił symboliczny przełom. W styczniu największy udział w rynku smartfonów w Państwie Środka miał już nie Huawei, lecz jego krajowy rywal Oppo. Co więcej, Counterpoint przewiduje dalszy spadek wyników Huaweia w kolejnych miesiącach.
Firma przypisuje to właśnie niedostępności sprowadzanych z USA komponentów. Amerykańskie firmy nie mogą kooperować z chińskim gigantem, odkąd w maju 2019 r. rząd Donalda Trumpa wpisał Huawei na czarną listę. Trafiło na nią również ponad sto zarejestrowanych w różnych krajach podmiotów powiązanych z koncernem z Shenzhen. W maju ub.r. restrykcje zostały dodatkowo zaostrzone. Bez specjalnej zgody Departamentu Handlu USA nie wolno sprzedawać chińskiemu odbiorcy także półprzewodników, które – choć nie zostały wyprodukowane w Stanach Zjednoczonych – to powstały przy użyciu amerykańskiej technologii.
Jak wskazuje Counterpoint Research, problem szczególnie dotyczy produkcji smartfonów działających w sieci 5G – a to one stanowią obecnie większość sprzedawanych w Chinach urządzeń. „Brak modeli 5G zmniejsza obszar rynku, jaki Huawei może zaadresować w Chinach” – podkreśla Counterpoint Research. W odniesieniu do smartfonów 4G głównym problemem jest natomiast brak usług Google – kolejny skutek amerykańskich restrykcji.
Powodem ich wprowadzenia przez republikańskiego prezydenta były podejrzenia, że Huawei współpracuje z rodzimym wywiadem. Koncern z Shenzhen stale zaprzecza, jakoby miał wykorzystywać swoje technologie do szpiegowania.
Mimo styczniowej zmiany głównego lokatora Białego Domu na ocieplenie stosunku USA wobec Huaweia się nie zanosi. Agencja Reuters zwraca wprawdzie uwagę, że Gina Raimondo, obejmując urząd sekretarza ds. handlu, nie zobowiązała się do utrzymania Huawei na czarnej liście (za co krytykowali ją republikanie), później jednak wypowiedziała się w tej sprawie ostrzej. W rozmowie z MSNBC stwierdziła mianowicie, że zamierza w pełni wykorzystać narzędzia regulacyjne wdrożone przez jej poprzedników w celu ograniczenia przepływu amerykańskich technologii i produktów do Huawei i innych odbiorców z Państwa Środka. Stwierdziła też, że chińskie firmy telekomunikacyjne są zagrożeniem dla narodowego i gospodarczego bezpieczeństwa USA.
Gigant telekomunikacyjny nie składa jednak broni. Nie opublikował jeszcze oficjalnych wyników za zeszły rok, ale Global Times – powołując się na informacje serwisu finansowego Yicai – podaje, że dane spółki przed audytem wykazują przychody w na poziomie 136,7 mld dol. – co oznacza ponad 11 proc. wzrostu wobec roku 2019. Zysk giganta wzrósł w tym czasie o ponad 10 proc., do 9,9 mld dol.
Takie wyniki Huawei zawdzięcza swojej pozycji na rynku sprzętu do budowy sieci telekomunikacyjnych, gdzie mimo amerykańskich restrykcji i zakazów wprowadzanych przez inne państwa pozostaje globalnym liderem. Serwis Telecoms, na podstawie raportu Dell’Oro Group, informuje, że w 2020 r. udział koncernu z Shenzhen w globalnych przychodach ze sprzedaży sprzętu sieciowego wynosił 31 proc.
Na korzyść chińskiego giganta działa to, że budowane obecnie na świecie sieci piątej generacji (5G) w dużej mierze powstają na bazie dotychczasowej infrastruktury telekomunikacyjnej, działającej w standardzie LTE (4G) i wcześniejszych. Najlepiej sprawdzają się wobec tego rozwiązania od tych samych dostawców, z którymi telekomy budowały poprzednie sieci. W Polsce i wielu innych krajach Europy takim dostawcą był głównie Huawei, więc wprowadzanie 5G ze sprzętem od jego konkurentów nie jest przez operatorów preferowane, gdyż oznacza większe wydatki.
Co innego, gdy pozbycie się lub niedokupowanie sprzętu od Huawei nakazują przepisy o cyberbezpieczeństwie. W Szwecji na takich warunkach odbyła się niedawno aukcja częstotliwości na nową sieć. Rezerwację mogli otrzymać tylko operatorzy, którzy do budowy 5G nie użyją chińskich komponentów. Chiński producent został też wykluczony z rynku brytyjskiego.
W Polsce sytuacja jest pod tym względem jeszcze niejasna. Wprawdzie projekt nowelizacji ustawy o krajowym systemie cyberbezpieczeństwa przewiduje nakaz wycofywania z sieci sprzętu producenta uznanego za dostawcę wysokiego ryzyka, a przewidziane do oceny tego ryzyka kryteria łatwo będzie można obrócić przeciwko Huawei, ale warunki aukcji częstotliwości z pasma C na nową sieć nie zostały jeszcze opublikowane. Sprawa jest więc otwarta.
Natomiast we Francji ruszył już demontaż sprzętu Huawei z sieci 4G. Według źródeł agencji Bloomberg dwaj operatorzy mający najwięcej chińskich urządzeń – SFR i Bouygues – zaczęli je usuwać ze swojej infrastruktury. Nad Sekwaną sprzęt Huawei może być używany najwyżej do 2028 r., a w strategicznych regionach kraju wcale nie wolno go instalować. ©℗
We Francji ruszył już demontaż sprzętu Huawei z sieci 4G