Jak informowaliśmy wczoraj w DGP, rząd planuje, by proces oszczędzania rozpoczęła administracja publiczna. Samorządy już to robią i to w różny sposób. Chciałyby jednak zmian w przepisach, by mogły skutecznie wymagać od mieszkańców i przedsiębiorców określonych działań.

Chłodne kaloryfery, ale z drugiej strony gorąca woda w kranie. Zamknięte baseny, ale nadal świecące neony na budynkach - z informacji napływających z miast i gmin wynika, że choć wiele samorządów już szuka sposobów, by oszczędzać energię, to niestety doskwiera im brak ustawowych rozwiązań pozwalających wprowadzić ograniczenia w jej zużyciu dla mieszkańców czy przedsiębiorców. Tak, żeby móc poradzić sobie w sytuacji najbardziej kryzysowej, gdyby np. węgla rzeczywiście zabrakło. - Nie widzę żadnych możliwości prawnych, które pozwoliłyby gminom szukać oszczędności energii u mieszkańców czy np. przedsiębiorców działających na ich terenie. Narzucenia takich wymogów w zakresie oszczędności nie da się podciągnąć nawet pod przepisy porządkowe - mówi Mateusz Karciarz, prawnik z Kancelarii Radców Prawnych Z. Jerzmanowski i Wspólnicy. - Również jeżeli chodzi o temperaturę w szkołach czy instytucjach, je też trzeba dostosować do krajowych regulacji - zauważa prawnik. A Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich dodaje: - Nie możemy działać wbrew prawu i zakazywać przedsiębiorcom np. oświetlania budynków czy nakazywać im wyłączania neonów.

Apele to za mało, potrzebne działania rządu

I eksperci, i przedstawiciele samorządów zgodnie przyznają, że same apele kierowane do mieszkańców na niewiele się zdadzą. - Skoro nie ma obowiązku prawnego, to apelowanie do przedsiębiorców o wyłączenie neonów czy obniżenie temperatury wewnątrz należących do nich budynków może nie przynieść oczekiwanego skutku - stwierdza Grzegorz Cichy, burmistrz Proszowic i prezes Unii Miasteczek Polskich. - Nie wyślemy straży miejskiej i nie ukarzemy nikogo mandatem. Dziś szansę na oszczędzanie dostrzegam tylko w tym, że będzie to regulował rynek, bo energia elektryczna jest droga - mówi samorządowiec.
Potrzebne są jednak też odpowiednie regulacje, bo - jak tłumaczą samorządy - bez nich jeszcze większe problemy mogą pojawić się w przyszłości. - Co będzie, jeśli węgla zabraknie spółdzielni mieszkaniowej? Nie wiem, zwłaszcza, że miasto nie bardzo ma jak na to zareagować - zauważa Mirosław Rymer, radca prawny z kancelarii Płaza Głąb. Dodaje przy tym, że nawet trudno byłoby wystąpić z powództwem wobec takiej spółdzielni, bo nie mogła ona spełnić świadczenia z przyczyn zupełnie od siebie niezawinionych. Przed podobnym problemem, jak szeroko opisywały to media, stanęli już mieszkańcy Kopytkowa, wsi w gminie Smętowo Graniczne. Przedsiębiorca, który prowadził kotłownię w tej miejscowości, postanowił zakończyć jej działalność ze względu na wysokie ceny i brak węgla. Władze gminy wprawdzie zapewniały, że nie zostawią mieszkańców Kopytkowa samych z tym problemem, ale przyznały, że zorganizowanie w tak krótkim czasie innego systemu ogrzewania jest bardzo trudne. Zwłaszcza że przedsiębiorca nie chce nawet wydzierżawić kotłowni. - Gdyby u nas miało dojść do tego typu sytuacji, to nie zostawimy naszych mieszkańców bez pomocy - deklaruje Marek Cebula, burmistrz Krosna Odrzańskiego. - Będziemy starali się pomagać, np. szukać miejsc, gdzie jest opał, dogadywać się ze wspólnotami i zastanawiać się, jak to rozliczać - zapowiada burmistrz.
Nasi rozmówcy podsumowują: potrzebna jest zmiana przepisów pozwalających na oszczędzanie różnych form energii, lecz to w przeważającej mierze domena rządu, a nie samorządów. I tu oczekują one konkretów. Tymczasem w rządzie - jak pisaliśmy wczoraj w DGP - trwa dyskusja o oszczędzaniu energii m.in. w obiektach administracji. Ale raczej nie miałyby to być ścisłe wytyczne dotyczące np. temperatury, a określenie zadań i celów. Ot, chociażby, jak zmniejszenie zużycia energii o 10 proc. W jaki sposób? Decydowałaby o tym dana instytucja.

Tak robią inni. Oszczędzanie energii w Niemczech i we Francji

Inaczej jest w niektórych krajach europejskich. Przykładowo w Niemczech przez pół roku ma obowiązywać rozporządzenie określające maksymalne temperatury ogrzewania budynków niemieszkalnych według wykonywanych w nich czynności. I tak przy ciężkiej pracy fizycznej ma to być maksymalnie 12 st. C, przy umiarkowanej aktywności na stojąco 16 st. C, a przykładowo przy pracy biurowej 19 st. C. Pomieszczenia wspólne i korytarze w takich budynkach w ogóle nie powinny być już ogrzewane, a w budynkach użyteczności publicznej trzeba będzie wyłączyć przepływowe podgrzewacze wody do mycia rąk. Wyjątki przewidziano dla szpitali, domów spokojnej starości, przedszkoli i szkół. Ponadto drzwi sklepów trzeba będzie zamykać, z kolei reklamy nie będą się świeciły między godz. 22.00 a 6.00. Zabronione ma być też zewnętrzne oświetlenie budynków użyteczności publicznej.
Z kolei we Francji poza ustaleniem minimalnej temperatury w biurach ma zostać wprowadzony nakaz wyłączania neonów po zamknięciu sklepu. Temperatura w sklepach nie może zaś wynosić więcej niż 17 st. C. We Włoszech i w Szwajcarii przewidziano zaś kary za przekraczanie maksymalnej dopuszczalnej temperatury w domach - 2500 euro kary ma grozić ma we Włoszech za nagrzewanie mieszkania powyżej temperatury 19 st. C, a w Szwajcarii kara z tego tytułu ma być jeszcze wyższa, mało tego: w przypadku powtórzenia wykroczenia w Szwajcarii przewidziano nawet do trzech lat więzienia.

Tak działają JST: miękkie zachęty do oszczędnościowych działań

Polskim gminom pozostaje na razie świecić dobrym przykładem i co najwyżej stosować miękkie zachęty do oszczędnościowych działań. Co zresztą już robią, szukając oszczędności w takich obszarach jak:
Oświetlenie ulic. - Można ograniczyć oświetlenie uliczne, skracając godziny, w których lampy się świecą, albo zdecydować się na wyłączenie części z nich, bo to wciąż znaczny koszt, mimo że wymienia się je stopniowo na ledowe - mówi prezes UMP.
Wyłączenie niektórych obiektów. W styczniu Proszowice planują wyłączenie z użytkowania basenu. Urząd doszedł do wniosku, że podgrzewanie wody i obiektu generuje wysokie koszty. Także Wałbrzych zamierza wyłączyć z użytkowania w sezonie zimowym jeden ze swoich basenów.
Ograniczenie temperatury w budynkach. - Można oszczędzać energię we własnych obiektach, tak, jak się da - dodaje Grzegorz Cichy z Proszowic. Przykładowo starosta strzelecki Józef Swaczyna w swoim urzędzie już zalecił, żeby temperatura nie przekraczała 19 st. C., bo jak kryzys, to kryzys. Przy czym powiat zadbał już o opał dla swoich obiektów opalanych węglem - starczy go przynajmniej do końca roku.
Pogrążanie zabytków w mroku. Wałbrzych zamierza od godz. 20 wyłączać oświetlenie takich obiektów i innych miejskich iluminacji.
Zakładanie pomp ciepła. Taką inwestycję zaplanował powiat strzelecki w swoim szpitalu. Jednak inni mogą mieć problem. Obecnie na takie urządzenia trzeba czekać po kilka miesięcy.
Tymczasem Marek Cebula, burmistrz Krosna Odrzańskiego, mówi nam, że właśnie przekazuje pismo do jednostek podległych, od których będzie oczekiwał wdrożenia programu oszczędnościowego -kierownik każdej jednostki ma wskazać, gdzie będzie szukał oszczędności, i podać sposoby na to. - Chcę, żeby to były konkretne wskazania. Zaoszczędzenie w miesiącu ileś kilowatów czy gigadżuli w danej instytucji da konkretne oszczędności w skali roku - mówi Marek Cebula. Burmistrz wylicza, że 10 zł zaoszczędzonych dziennie daje 3630 zł w skali roku. - A zakładając, że mamy 50 obiektów, to będzie to już 180 tys. rocznie. Włodarz w ramach oszczędności widzi przykładowo możliwość wyłączenia niektórych pomieszczeń i utrzymywania w nich niskiej temperatury. - Chodzi o takie, w których nie przebywają dłużej ludzie, ewentualnie tylko wchodzą i wychodzą. To np. pomieszczenia gospodarcze, archiwa, które w normalnej sytuacji są ogrzewane, piwnice, szatnie, które nie muszą być w całości wykorzystywane. Także w niektórych miejscach, rzadziej użytkowanych, można wyłączyć co druga żarówkę. Natomiast jeżeli w jednostce będą jakieś wolne pieniądze, to można je wykorzystać na szybką wymianę lamp na oszczędniejsze ledowe. - Nic więcej raczej nie wymyślimy, bo obiekty trzeba utrzymać w odpowiednim stanie technicznym. Nikt nie spodziewał się, że ten pasek aż tak mocno się zaciśnie - konkluduje burmistrz.
Kompleksowe działania planuje także Wałbrzych. Miasto nie będzie ogrzewać korytarzy, a w biurach ustaliło temperaturę na poziomie 18 st. C. W sezonie jesienno-zimowym chce też połączyć różne działy instytucji miejskich. Niektóre z placówek będą ogrzewane tylko o tyle, o ile to konieczne do zachowania infrastruktury w niepogorszonym stanie. Wprowadzi też rygorystyczne zalecenia dotyczące wyłączania prądu czy korzystania z różnych urządzeń poza godzinami pracy. Ponadto, jak zapowiada prezydent miasta, w Wałbrzychu powstanie 26 punktów, z których będą mogły korzystać osoby mające problemy z odpowiednim ogrzewaniem swoich domów. Znajdą one miejsce m.in. w bibliotekach, teatrach, salach konferencyjnych, domach i klubach seniora, radach wspólnot samorządowych, a nawet w starej kopalni.

Obniżanie temperatury. Jakie wymogi w szkole i urzędzie

W Polsce, przynajmniej na razie, nie ma przepisów pozwalających na obniżanie temperatury. Szykując się do wprowadzenia oszczędności np. w placówkach oświatowych, samorządy muszą jednak stosować się do licznych przepisów określających wymagane temperatury. I tak:
W szkołach - trzeba stosować przepisy rozporządzenia ministra edukacji narodowej i sportu z 31 grudnia 2002 r. w sprawie bezpieczeństwa i higieny w publicznych i niepublicznych szkołach i placówkach (t.j. Dz.U. z 2020 r. poz.1604 ). Maksymalnych temperatur ten akt nie podaje, natomiast określa wartości minimalne, które - mimo oszczędności - trzeba stosować. Wynika z nich, że w pomieszczeniach, w których odbywają się zajęcia, powinna być zapewniona temperatura co najmniej 18 st. C, a jeżeli nie jest to możliwe, dyrektor szkoły ma prawo zawiesić zajęcia na określony czas, powiadamiając o tym organ prowadzący. Także w łazienkach musi być ciepła i zimna bieżąca woda. Tak więc nie jest wykluczone, że w razie kłopotów z węglem czy innymi źródłami energii dzieci i młodzież czekają kolejne okresy nauki zdalnej.
W przedszkolach wymogi lokalowe określa rozporządzenie ministra edukacji narodowej z 31 sierpnia 2017 r. w sprawie rodzajów innych form wychowania przedszkolnego, warunków tworzenia i organizowania tych form oraz sposobu ich działania (Dz.U z 31 sierpnia 2017 r. poz. 1657; ost.zm. Dz.U. z 2020 r. poz. 1385). Akt ten określa także minimalną temperaturę, jaka powinna być w przedszkolu. Powinno być tam 20 st. C.
W urzędach - o minimalnej temperaturze w miejscach pracy mówi zaś rozporządzenie ministra pracy i polityki społecznej z 26 września 1997 r. w sprawie ogólnych przepisów bezpieczeństwa i higieny pracy (Dz.U. 1997 nr 129 poz. 844). Paragraf 30 tego aktu wykonawczego określa, że w pomieszczeniach pracy należy zapewnić temperaturę odpowiednią do rodzaju wykonywanej pracy nie niższą niż 14 st. C, chyba że względy technologiczne na to nie pozwalają. A w pomieszczeniach biurowych i takich, gdzie jest wykonywana lekka praca fizyczna, temperatura nie może być niższa niż 18 st. C.

Potencjał w ciepłowniach

Gdzie jeszcze tkwi potencjał oszczędnościowy? Mimo niezmienionych przepisów dotyczących minimalnych temperatur oszczędności szukać można zarówno w obiektach gminnych, jak i mieszkalnych ogrzewanych przede wszystkim przez ciepłownie. - Nie ufam mówiącym, że węgla nie zabraknie - mówi Krzysztof Szaliński, prezes PEC Gliwice. Pociesza się jednak, że akurat jego ciepłownia jest na Śląsku, kopalnie są więc blisko i tego problemu, przynajmniej na razie, nie ma. Pokazuje jednak sposoby na oszczędzanie wyjątkowo cennego w tym roku ciepła. - Już dziś samorządy i firmy dostarczające ciepło powinny zaplanować i stworzyć plany ograniczeń. Nie chodzi o to, żeby wyłączyć jakieś obiekty całkowicie, lecz trzeba ustalić rozpoczęcie sezonu grzewczego na poziomie niższego komfortu cieplnego - radzi. Jego zdaniem trzeba tego przestrzegać od samego początku sezonu grzewczego, a więc już od października. Dwa, trzy stopnie mniej w pomieszczeniu oznacza od kilku do kilkanastu procent mniej zużytego ciepła w skali roku. To przyniesie także efekt ekologiczny. Zdaniem ekspertów Politechniki Warszawskiej, gdyby we wszystkich mieszkaniach w Polsce była utrzymywana temperatura 20 st. C., to obniżylibyśmy emisję CO2 wynikającą z produkcji ciepła o 2 mln t rocznie, czyli o 10 proc. - Takie propozycje zawarte były w programie Izby Gospodarczej Ciepłownictwo Polskie zatytułowanym „Ciepło systemowe - 20 stopni dla klimatu”, który miał zachęcać mieszkańców do przykręcania kaloryferów. - Dziś zarządcy muszą iść w tę stronę dalej - mówi Szaliński. - Odbiorcy powinni zrewidować temperatury wynikające z krzywych grzewczych i zaakceptować propozycje dostawców ciepła, szczególnie w przypadkach odbiorców, którzy przeszli termomodernizację lub udoskonalili instalację ciepłowniczą, np. wymienili kaloryfery. - Dostawcy w perspektywie braku paliw będą zmuszeni proponować takie rozwiązania, nawet jeśli mieszkańcy byliby temu niechętni. Uważam że przegrzewamy mieszkania, a dalsze utrzymywanie wysokiego komfortu cieplnego jest niepotrzebne. Takie działania się przełożą również na niższe wydatki mieszkańców - mówi prezes PEC. I dodaje, że to działanie ma jeszcze inną zaletę - otóż jest bezinwestycyjne. - Dlatego już teraz trzeba tłumaczyć mieszkańcom, że komfort cieplny, który mieli w poprzednich latach, jest nie do utrzymania w przypadku zagrożenia dostaw paliwa, a z takimi na pewno będziemy mieli do czynienia w naszym kraju - dodaje.
Co jeszcze mogą zrobić mieszkańcy i zarządcy budynków? Jeszcze przed sezonem, a w razie konieczności także w jego trakcie, powinni zadbać o pełną sprawność i precyzyjną pracę zaworów regulacyjnych w węzłach ciepłowniczych oraz dostosować sterowniki do nowych krzywych grzewczych. Zarządcy mogą też sprawdzić, czy prawidłowo działają zawory podpionowe i czy rozdzielają one przepływ wody równomiernie na każdy pion. Ponadto warto skontrolować szczelność lokalnych układów obiegowych systemu centralnego ogrzewania.
Jak dodaje Krzysztof Szaliński, część odbiorców już się zgodziła na wprowadzanie harmonogramów grzewczych dla układów centralnego ogrzewania, np. odbiorcy przemysłowi czy szkoły wprowadziły harmonogram obniżenia temperatur w zależności od czasu pracy pracowników w obiekcie.
A jak można zabezpieczyć się na sytuację, gdy opału znikąd nie dałoby się pozyskać? - Przed sezonem grzewczym każda z ciepłowni przedłożyła wojewodzie plany awaryjne określające kolejność ograniczeń dostaw ciepła. To wojewoda zdecyduje, czy i kiedy je wprowadzić w życie. Może to oznaczać przykładowo obligatoryjne obniżanie temperatury dla odbiorców. W ekstremalnych sytuacjach możliwe będzie odłączenie poszczególnych odbiorców, przede wszystkim przemysłowych. Grupą, która nie może ucierpieć, są mieszkańcy - stwierdza prezes Szaliński.

Wodny paradoks. Przepisy nie pozwalają obniżyć temperatury ciepłej wody użytkowej

Spore oszczędności na paliwie ciepłownie mogłyby osiągnąć dzięki obniżeniu temperatury ciepłej wody użytkowej. Często wręcz parzy ona użytkowników. Ale nic z tego, bo polskie przepisy na to nie pozwalają. Ciepła woda, w którą są zaopatrywani mieszkańcy, musi mieć na tzw. wylewce, czyli w kranie, od 55 do 60 st. C, a w przypadku starych obiektów - nie mniej niż 50 st. C. Wynika to z par. 120 pkt 2 rozporządzenia ministra infrastruktury z 12 kwietnia 2002 r. w sprawie warunków technicznych, jakim muszą odpowiadać budynki i ich usytuowanie (t.j. Dz.U. z 2022 r. poz. 1225). - Jesteśmy w tym zakresie niezwykle konserwatywni - zauważa Krzysztof Szaliński. Nie zgadza się on z tłumaczeniami, że w ten sposób jesteśmy odporni na legionellę. - Powinno się to robić inaczej, ustalić i stosować tzw. harmonogramy przegrzewu instalacji, a nie stale niepotrzebnie utrzymywać wysoką temperaturę w układach cyrkulacji ciepłej wody użytkowej - dodaje.
Jego zdaniem pomysłów na oszczędności w porozumieniu z właścicielami obiektów jest więcej. W publicznych jednostkach można chociażby zmienić harmonogram grzania ciepłej wody. Np. w instytucjach niepracujących w soboty i w niedziele w te dni obniżyć temperaturę wody do 40 st. C. W szkołach czy urzędach można by też obniżać temperaturę wody nocą, co przyniesie kolejne oszczędności, a to się wiąże z ograniczeniem zużycia paliwa u dostawcy ciepła.
Niestety, w budynkach mieszkalnych nie wszyscy właściciele czy zarządcy decydują się na obniżenie nocą parametrów wody użytkowej. Często obawiają się skarg lokatorów. Tymczasem, jak wynika z doświadczeń gliwickiego PEC, obniżenie przez miesiąc temperatury wody w sieci przez pięć godzin dziennie o 10 st. C zmniejszyłoby zużycie energii wykorzystanej w tym celu o 10 proc.

Drobne inwestycje jeszcze do wykonania

Chociaż nie ma już szans na duże inwestycje, to sporo oszczędności na cieple można osiągnąć drobnymi, prostymi działaniami. - Proponujemy zestaw takich czynności, które mogą prowadzić do oszczędności rzędu nawet kilkudziesięciu procent - mówi Andrzej Rubczyński z Forum Energii. Chodzi np. o regulację węzłów cieplnych, wyposażenie pomieszczeń w zawory termostatyczne, umieszczenie specjalnych folii za kaloryferami, badania termowizyjne w budynkach, uszczelnienie okien, położenie wełny mineralnej na nieocieplonych dotąd stropach strychowych. - O tych środkach oszczędnościowych strona rządowa praktycznie milczy, tymczasem takie działania w zakresie efektywności energetycznej są bardzo w tym roku potrzebne - zauważa nasz rozmówca. Dodaje, że Forum Energii przygotowało ilustrowany poradnik dla gospodarstw domowych i samorządów „Jak obniżyć rachunki za energię przed najbliższą zimą?”. Jest on dostępny pod adresem: https://www.forum-energii.eu/pl/analizy/toolbox. Zamieszczonym w poradniku propozycjom działań powinny przyjrzeć się także samorządy, bo ze względu na niewielkie koszty nie zawsze trzeba stosować do nich ostre reżimy prawa zamówień publicznych. To może znacznie przyspieszyć ich wykonanie. Przy czym samorządy powinny dobrze sprawdzić przepisy, by nie popełnić błędów [opinia].

Opinia eksperta

In-house może przyjść z pomocą
Konrad Różowicz prawnik w kancelarii Dr Krystian Ziemski & Partners / Materialy prasowe
Mając na uwadze próg kwotowy stosowania prawa zamówień publicznych (dalej: p.z.p.), pojedyncze prace termomodernizacyjne, takie jak dodatkowe uszczelnianie okien, położenie dodatkowej warstwy termoizolacyjnej stropu itp., mogą być realizowane bez stosowania ustawy. Należy jednak mieć na uwadze, że zlecenie kilku takich samych drobnych prac może już wymagać łącznego oszacowania, a w konsekwencji ich realizacja może obligować podmioty publiczne do zakupów w reżimie ustawowym. Aby nie naruszyć art. 29 ust. 2 p.z.p., konieczne jest uwzględnienie tego, czy prace wykazują wystarczającą odrębność przedmiotową, funkcjonalną, czasową i podmiotową. Na tę kwestię prezes Urzędu Zamówień Publicznych uwagę zwrócił m.in. w ramach kontroli doraźnej KND/223/21/DKZP, podkreślając w informacji o wyniku kontroli z 8 sierpnia 2022 r., że kilka odrębnych zamierzeń remontowych spełnia taką samą rolę gospodarczo-techniczną. Jak wskazał prezes UZP: „O odmienności celu gospodarczego poszczególnych zadań nie może świadczyć wyłącznie okoliczność, iż są one realizowane w odmiennych lokalizacjach. To cel realizacji danego przedsięwzięcia gospodarczego decyduje o tym, czy w danych okolicznościach faktycznych możemy mówić o jedności rodzajowej przedmiotu zamówienia, nie zaś miejsce ich realizacji”.
Podmioty publiczne powinny też pamiętać, że mogą zrealizować takie prace samodzielnie, do rozważenia czego skłania m.in. art. 83 ust. 2 pkt 1 p.z.p.
W szerokim ujęciu samodzielne zrealizowanie prac może nastąpić również poprzez własny zakład budżetowy czy spółkę komunalną. W tym drugim przypadku zlecenie realizacji takich prac będzie z założenia następować na podstawie umowy, która - o ile wartość jej przekroczy 130 000 zł - może się wiązać z zastosowaniem trybu z wolnej ręki w ramach tzw. zamówienia in-house. Posiadanie spółki in-housowej może przyspieszyć realizację prac remontowych, a w sytuacji, gdy mamy do czynienia z pracami, których wykonanie nie jest atrakcyjne rynkowo, może także realnie umożliwić ich wykonanie w sposób uzasadniony kosztowo. Aby jednak udzielenie takiego zamówienia było możliwe, konieczne jest spełnienie pomiędzy spółką a zamawiającym trzech kryteriów, o których mowa w art. 214 ust. 1 pkt 11 p.z.p.: kontroli analogicznej, stopnia zależności ekonomicznej oraz braku niedozwolonego udziału kapitału prywatnego. ©℗
Co więcej, przeprowadzenie w tym roku różnych działań związanych z termomodernizacją ułatwi też procedowana właśnie nowelizacja ustawy o dochodach jednostek samorządu terytorialnego gminy, zgodnie z którą samorządy mają otrzymać jeszcze w tym roku dodatkowe pieniądze z wpływów z PIT. - Jak stanowi projekt ustawy, 15 proc. dodatkowych środków (Senat chce, było to niespełna 6,5 proc.) samorządy powinny przeznaczyć w latach 2022-2027 na zadania z zakresu poprawy efektywności energetycznej czy rozwoju odnawialnych źródeł energii - zwraca uwagę dr Aleksander Nelicki, ekspert w zakresie finansów publicznych. Ustawodawca chce przy tym zmobilizować samorządy do wydatków zmierzających do oszczędności energii. - Jeżeli JST przeznaczy na ten cel mniej środków, niż to ustali ustawodawca, albo nie złoży stosownej informacji do 31 marca 2028 r., to o taką kwotę zostaną jej pomniejszone wpływy z PIT w 2029 r. - wyjaśnia Nelicki.
Gdy zamykaliśmy ten numer SIA, ostateczna wersja przepisu nie była jeszcze znana, głosowanie ma się odbyć w tym tygodniu. ©℗