Obawy, że pandemia i inflacja zatrzymają rozwój polskiego rynku żywności ekologicznej, okazały się przesadzone. Od 2020 r. przybywa producentów działających w tym sektorze. Jak wynika z danych Inspekcji Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych, na koniec 2022 r. było ich 22 882, najwięcej od 2016 r. Rośnie też powierzchnia upraw ekologicznych. Na koniec 2022 r. wynosiła ponad 554 tys. ha, co jest najwyższą liczbą od 2015 r.
Skąd ten wzrost w sytuacji, gdy Polacy deklarują oszczędzanie przy zakupach? – Rzeczywiście, ponad połowa respondentów potwierdza, że wzrost cen, z którym mamy do czynienia, jest dla nich dotkliwy, dlatego 40 proc. zamierza ograniczać zakup luksusowych towarów, a żywność ekologiczna do takich należy – przyznaje Agnieszka Górnicka, prezes agencji badawczej Inquiry. Zauważa jednak, że rynek ekologicznej żywności jest bardzo dobrze rozwinięty na zachodzie Europy. – Są kraje, gdzie jego udział w sprzedaży żywności sięga nawet 20 proc. Klienci są już mocno przyzwyczajeni do tego rodzaju produktów i nie chcą z nich rezygnować. Rozwój polskiego rynku napędzany jest więc przez duży popyt na Zachodzie – tłumaczy.
Eksperci mówią jednak również o dobrych perspektywach dla tego segmentu w naszym kraju. Podkreślają, że żywność ekologiczna drożeje wolniej niż pozostała, co sprawia, że stopniowo zmniejsza się różnica w cenach. Bariera finansowa będzie więc zanikać, a jednocześnie rośnie świadomość znaczenia zdrowego odżywania. Na razie jego udział w sprzedaży żywności to ok. 2 proc., więc potencjał jest ogromny. Szczególnie że, jak wynika z badań, pokolenie Z, urodzone po 1995 r., jest tym, dla którego sposób wytwarzania produktów, a co za tym idzie – troska o planetę, jest bardzo wysoko w hierarchii wartości.
Prognozy mówią, że w ciągu dekady wydatki na ekoprodukty potroją się i sięgną 3 mld zł w skali roku. ©℗