Bronisław Komorowski zawetował uchwaloną w czerwcu nowelizację ustawy o ochronie gruntów, zakładającą, że to samorząd, a nie minister rolnictwa, będzie miał prawo odrolnić grunty rolne klas I-III (do pow. 0,5 ha). Prezydent uznał, że zapis ten może sprzyjać nieuzasadnionemu wykorzystywaniu gruntów "do celów niezwiązanych z produkcją rolną". W dyskusjach na temat ustawy wprost pojawiały się zarzuty, że jest ona korzystna dla lobby popierającego budowanie na odrolnionych gruntach elektrowni wiatrowych.

Prezentujący w czwartek w Sejmie stanowisko prezydenta sekretarz stanu w jego kancelarii Olgierd Dziekoński przekonywał, że grunty rolne klas I-III są bardzo cennym dobrem narodowym i stanowią zasób praktycznie nieodwracalny. Nie można więc pozwalać, by nadużywano przypadki ich odrolniania, a na to zezwalałaby przyjęta nowelizacja. Tym bardziej, że zmieniała ona stan prawny obowiązujący zaledwie od 2013 roku.

Kluczowe dla losów weta było stanowisko klubu Platformy Obywatelskiej, który zdecydował się - jak przyznał poseł Artur Dunin - po długiej dyskusji, zagłosować za przyjęciem weta. "Początkowo planowaliśmy nie popierać weta, z uwagi na trudną sytuację polskiej wsi, ale doszliśmy do wniosku, że ustawa w uchwalonej formie mogłaby prowadzić do nadużyć" - przyznał Dunin.

Weto popiera też drugi największy klub sejmowy - Prawa i Sprawiedliwości. Występujący w imieniu tego klubu Henryk Kowalczyk przedstawił w debacie historię nowelizacji. Przyznał, że po przyjęciu w 2013 ustawy o ochronie gruntów, przekazującej decyzje o odrolnianiu ziem klas I-III w ręce ministra, pojawiły się głosy, że jest ona zbyt restrykcyjna. Stąd pojawiła się nowelizacja, która prawo do odrolniania gruntów znajdujących się w obrębie zabudowy zwartej cedowała na samorządy.

Jednak posłowie PSL, jak mówił, w ostatniej chwili zgłosili kolejną poprawkę, wykreślającą sformułowanie o zabudowie zwartej i przesądzającą tym samym, że wszystkie grunty do powierzchni 0,5 ha klas I-III będzie mógł odrolniać samorząd. Ustawa w tej wersji została uchwalona. "To było ewidentne działanie pod lobby wiatrakowe" - powiedział Kowalczyk. "Wyrażamy zadowolenie, że prezydent zauważył intencje zgłaszających poprawkę" - dodał.

"Przed chwila dowiedzieliśmy się, jakie to lobby wiatrakowe działa w polskim Sejmie" - replikował występujący w imieniu klubu PSL Mirosław Maliszewski. Przekonywał, że intencją wnioskodawców było tylko poprawienie zbyt restrykcyjnej ustawy z 2013 roku, utrudniającej rozwój wielu obszarów wiejskich. Z kolei wiatraki i tak zwykle powstają na gruntach niższych klas. Zapowiedział, że ludowcy konsekwentnie będą głosować za odrzuceniem weta.

Cezary Olejniczak z SLD gratulował z kolei klubowi PO, że zmienił zdanie w sprawie weta. Podczas posiedzenia komisji rolnictwa, przypominał, posłowie PO zagłosowali za odrzuceniem weta, to spowodowało przyjęcie takiej właśnie rekomendacji przez komisję.

Tym niemniej w SLD nie ma jednolitego stanowiska w sprawie weta i klub ten ma podjąć ostateczną decyzję bezpośrednio przed głosowaniem, podobnie jak Twój Ruch, którego przedstawiciel Adam Rybakowicz wyrażał się w debacie pozytywnie o stanowisku prezydenta.

Olgierd Dziekoński w imieniu prezydenta, a także Witold Pahl w imieniu klubu PO zapowiedzieli złożenie kolejnej nowelizacji ustawy o ochronie gruntów, w przypadku przyjęcia weta. Prezydencki projekt ma już nawet konkretny kształt. Zakłada, że decyzja o odrolnieniu gruntu na poziomie samorządu, a nie ministra rolnictwa, będzie mogła zapaść w przypadku, jeśli będzie to obszar nie większy niż 0,3 ha, położony w obrębie "zwartej zabudowy wiejskiej", a także w pobliżu dróg publicznych.

Sejm odrzuca weto prezydenta większością 3/5 głosów, przy obecności połowy liczby posłów.(PAP)