Drogi gaz uderza w producentów żywności. Dotknie też konsumentów

Ruch Agrounia zorganizował wczoraj symboliczną pikietę pod siedzibą włocławskiego Anwilu – należącego do grupy Orlen producenta nawozów. Zdaniem protestujących wzrost cen sięgający w ostatnich tygodniach nawet 100 proc. to w dużej mierze efekt zmowy oraz eksportu nawozów.
Anwil podkreśla, że blokowanie mogłoby pogorszyć sytuację, ponieważ utrudniłoby logistykę i dalszą produkcję. „Stoimy przed brakiem możliwości odbioru wytwarzanych w spółce produktów oraz zakłóceniem normalnego trybu funkcjonowania zakładu” – ostrzegła firma w oświadczeniu.
Polskich producentów nie omijają ogólnoświatowe wstrząsy związane z rosnącymi kosztami produkcji, które przenoszą na swoich odbiorców. Ci jednak nie dają wiary zapewnieniom, iż nie ma innego wyjścia.
Wątpliwości co do prawdziwych powodów podwyżek mają także inne rolnicze organizacje. Na początku października Solidarność Rolników Indywidualnych złożyła wniosek do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów z prośbą o zbadanie kwestii rosnących cen. Wcześniej wysłano również list do premiera.
Szef resortu rolnictwa Grzegorz Puda podczas piątkowej konferencji z unijnym komisarzem Januszem Wojciechowskim podkreślał, że ministerstwo pracuje nad rozwiązaniami pozwalającymi wesprzeć gospodarstwa w obecnej trudnej sytuacji.
Problem nie dotyczy wyłącznie naszego kraju. Jak tłumaczą ekonomiści, spowodowany jest przede wszystkim radykalnym wzrostem cen gazu.
– Najważniejszą grupę nawozów stanowią te azotowe. Powstają na bazie amoniaku, do którego wytworzenia niezbędny jest gaz. Cena paliwa to 60–80 proc. kosztów wytworzenia nawozu – tłumaczy Jakub Olipra, analityk ds. rynków rolnych w Credit Agricole Bank Polska.
Skok cen gazu spowodował, iż część europejskich zakładów postanowiła ograniczyć produkcję. Taką decyzję podjął już niemiecki BASF w zakresie produkcji amoniaku w Niemczech oraz Belgii. Wcześniej podobnie zrobiły austriacki Borealis, norweska Yara oraz brytyjski CF Industries. Cięcia dotykają również państw naszego regionu – Litwy czy Ukrainy.
Na pełnych mocach pracuje natomiast Grupa Azoty, która jest głównym polskim producentem nawozów. W piątek spółka oświadczyła, że choć ją również obejmują podwyżki cen surowców, to, wbrew plotkom, nie planuje zmniejszać produkcji skierowanej do kraju, choć ograniczy eksport.
Jakub Olipra podkreśla, że wpływ na rosnące ceny nawozów mają także inne czynniki.
– Podwyżkom sprzyja fakt, że Stany Zjednoczone i Unia Europejska nałożyły sankcje na Białoruś. A ta jest jednym z kluczowych producentów nawozów potasowych. Nie bez znaczenia jest także obawa, że Chiny będą stabilizować ceny nawozów na rynku wewnętrznym przez wstrzymanie eksportu – wskazuje.
– Im wyższe ceny nawozów, tym bardziej rolnicy będą ograniczali ich stosowanie, by zmniejszyć koszty. To przełoży się na słabsze wyniki produkcyjne. Trudno spodziewać się, że przyszły sezon przyniesie odbudowę zapasów zbóż i roślin oleistych. A to oznacza, że podrożeją nie tylko takie artykuły, jak pieczywo czy oleje, ale też pasze. W konsekwencji skutki szoku cenowego na rynku nawozów będą widoczne także w produkcji zwierzęcej: mięsa, jaj czy mleka – tłumaczy Jakub Olipra.
W ten sposób przełoży się to również na inflację i kieszenie samych konsumentów. – Presja na wzrost cen żywności była widoczna nawet bez szoku nawozowego. W grudniu wzrost cen w kategorii żywność i napoje bezalkoholowe osiągnie ok. 6 proc. W przyszłym roku ceny żywności wzrosną jeszcze silniej niż w bieżącym roku – prognozuje ekspert Credit Agricole. ©℗