"Myślę, że podjęliśmy optymalną decyzję, tzn. podpisujemy, bo tak uzgodniliśmy i tak uważamy, ale potem będzie proces ratyfikacji. W procesie ratyfikacji można zrobić kilka rzeczy: po pierwsze można nie ratyfikować, po drugie można dołączyć naszą, polską deklarację o tym jak my będziemy to wprowadzać w życie" - powiedział Sikorski w "Kropce nad i" w TVN24.
Dopytywany, czy Polska mogłaby nie podpisać tego dokumentu odparł, że tak. "Ale uważamy, że taka kradzież na masową skalę własności intelektualnej nie jest rzeczą dobrą" - zaznaczył. Jak mówił, nasz kraj, decydując się na taki krok, przesuwa się w stronę odpowiedzialnych krajów.
Sikorski powiedział też, że umowa ACTA "nie jest taka groźna, jak nastraszono młodych ludzi". "Gdybym sądził przez chwilę, że tu jest zagrożenie dla kogoś, kto wysyła sobie jedną piosenkę, to sam byłbym przeciwny. Ale nie widzę tego zagrożenia" - powiedział minister.
Podkreślił, że internet nie jest obszarem anarchii prawnej. "Internet nie daje immunitetu na nawoływanie do nienawiści, na groźby karalne, czy na łamanie praw autorskich" - podkreślił.
"Teraz - mamy nadzieję - jest proces wyjaśniania o co tak naprawdę chodzi i gdy wszyscy już zrozumieją, że to chodzi o piratów na komercyjną skalę, a nie indywidualnych konsumentów, mam nadzieję, że emocje opadną" - powiedział.
Sikorski przyznał także, że Polska nie wypracowała łatwych i tanich sposobów pobierania mikro opłat za własność intelektualną w internecie, co - jak zaznaczył - jest problemem.
Przeciw podpisaniu przez Polskę umowy ACTA protestowali w środę młodzi ludzie w kilku miastach.
Premier Donald Tusk poinformował we wtorek, że upoważnił polską ambasador w Tokio do podpisania ACTA. Zapewnił, że intencją rządu nie jest ograniczanie wolności w internecie. Jednocześnie zapowiedział, że rząd - jeszcze przed ratyfikacją ACTA - przygotuje pakiet ustaw, które mają dać poczucie bezpieczeństwa użytkownikom internetu.
ACTA (Anti-counterfeiting trade agreement) to układ między Australią, Kanadą, Japonią, Koreą Południową, Meksykiem, Maroko, Nową Zelandią, Singapurem, Szwajcarią i USA, do którego ma dołączyć UE. Jest to umowa handlowa zobowiązująca jej sygnatariuszy do walki z łamaniem prawa własności intelektualnej oraz handlem podrabianymi towarami. Zdaniem obrońców swobód w internecie może prowadzić to do blokowania różnych treści i cenzury w imię walki z piractwem.