Debata o ACTA udowodniła jedno: niezbędna jest reforma konsultacji społecznych. Na pewno nie zastąpią jej organizowane ad hoc spotkania. Zdał sobie z tego sprawę nawet premier Tusk i zapowiedział zmiany.
O tym, że proces stanowienia prawa staje się coraz bardziej oderwany od opinii organizacji pozarządowych czy stowarzyszeń branżowych, od dłuższego czasu alarmują eksperci. – Konieczne jest opracowanie jasnych i ściśle obowiązujących zasad tworzenia prawa i jego konsultowania – mówi nam Grażyna Kopińska z Fundacji im. Stefana Batorego. – Nagminnie popełniane są przez administrację i polityków te same grzechy, które uwidoczniła sprawa ACTA – dodaje Kopińska i wymienia: zainteresowani muszą bardzo się starać, by dowiedzieć się o planowanych zmianach w prawie, ministerstwa wysyłają (wciąż w wersji papierowej) informacje o tym do wybranych organizacji z rozdzielników, które od lat nie są aktualizowane, na wydanie opinii dają im często ledwie kilka dni, a i tak na koniec nie są zobowiązane ani do tego, by uwzględnić te uwagi w tworzonym prawie, ale nawet do tego, by na nie w jakiejkolwiek formie odpowiedzieć.
Wczorajsza debata niewiele wniosła w poprawę tego stanu. Choć kwestia fikcyjności konsultacji w sprawie ACTA była wielokrotnie podnoszona, to zabrakło zdecydowanego stanowiska rządu w tej sprawie. Z jednej strony Donald Tusk przepraszał: – Mam poczucie, że konsultacje społeczne w sprawie ACTA były niewystarczające. Z drugiej zarzekał się: – Umowy międzynarodowe nie podlegają konsultacjom społecznym.
Mimo to minister cyfryzacji Michal Boni pod koniec debaty zaczął obiecywać stworzenie specjalnej platformy konsultacji online w sprawie ACTA. Strona rządowa nie odpowiedziała jednak na pytanie Karoliny Wigury z Kultury Liberalnej: Jeżeli mówią państwo, że konsultacje, dialog z obywatelami w sprawie ACTA, będą trwały przez najbliższy rok, to czy mają państwo pomysł, jak konkretnie mają one wyglądać?
Eksperci mają nadzieję, że nagłośnienie tego problemu doprowadzi wreszcie do poważniejszego potraktowania kwestii konsultacji. – Regularnie zaliczane są poważne wpadki legislacyjne właśnie z powodu niewysłuchiwania strony społecznej – podkreśla Kopińska i dodaje, że ostatnie kroki rządowe mogą prowadzić do podważenia konsultacji w ogóle. Chodzi o budzącą ogromne zaniepokojenie, przyjętą w grudniu ubiegłego roku przez Rządowe Centrum Legislacji uchwałę nr 214. Rząd w tej uchwale poprawił regulamin własnej pracy w taki sposób, że konsultacje społeczne stały się nieobowiązkowe. Wynika to z wprowadzonego zapisu, że wymagane jest „przedstawienie wyników konsultacji, jeżeli zostały przeprowadzone”. Konsultacje muszą się odbyć, ale dopiero na etapie przygotowywania aktów normatywnych.
Alarmujące pismo w tej sprawie wysłała Fundacja Batorego, swoją interwencję zapowiedział także rzecznik praw obywatelskich, zaś specjalne interpelacje wysłało pięciu posłów, w tym nawet dwóch z Platfiormy Obywatelskiej. Prezes RCL Marcin Berek odpowiedział w tonie uspokajającym, zapewniając, że konsultacje społeczne pozostaną. – Jeżeli w takim stanie jak obecnie, to niewielka to pociecha – podsumowuje Kopińska.
„Wymagane jest przedstawienie konsultacji jeśli je przeprowadzono”
PRAWO
Rządowa uchwała nr 214
„Projekty dokumentów rządowych, w tym projekty aktów normatywnych i założeń projektów ustaw, opracowują co do zasady członkowie Rady Ministrów oraz szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Każdy robi to w zakresie swojej właściwości i uzgadnia z członkami Rady Ministrów. Wymogu opracowania i uzgodnienia projektu założeń projektu ustawy nie stosuje się, jeżeli opracowanie określonego rodzaju projektu ustawy bez uprzedniego przyjęcia przez Radę Ministrów założeń projektu ustawy wynika z wykazu prac legislacyjnych Rady Ministrów”. Wcześniej ten paragraf wymagał szczegółowych ocen skutków regulacji (OSR). OSR-y opisywały oczekiwane efekty wprowadzenia w życie projektu. Teraz wnoszonemu projektowi ma towarzyszyć tzw. test regulacyjny, który obejmuje „wstępną analizę ekonomiczną, finansową i społeczną, (...) oszacowanie obciążeń regulacyjnych, porównanie z rozwiązaniami przyjętymi w innych krajach, wskazanie osoby odpowiedzialnej za projekt”.