Krewni zmarłych twórców mogą zarabiać na ich dziełach w nieskończoność.
Bliscy nieżyjących artystów występują do sądów o zadośćuczynienia od osób, które wykorzystały utwory bądź fragmenty ich dzieł. W ostatnich dniach przed poznańskim sądem stanęła Frida, włoska piosenkarka i znajoma Czesława Niemena. Upubliczniła ona utwór „Musica Magica”, do którego muzykę skomponował Niemen, a słowa napisała Frida. Artystka nie uzyskała jednak pozwolenia od bliskich muzyka na upublicznienie utworu. Wdowa po Niemenie domaga się 50 tys. zł zadośćuczynienia i zakazu wykorzystywania utworu. Z podobnym problemem zmagała się od 2003 roku Maryla Rodowicz. Artystkę pozwała wdowa po autorze powieści i jednocześnie współautorze scenariusza serialu „Czterej pancerni i pies”. Rodowicz wykorzystała bowiem w teledysku sceny z filmu bez jej zgody. W ostatnich dniach zapadł ostateczny wyrok: artystka musi teraz zapłacić wdowie 37 tys. zł.

Po śmierci twórcy

Osoby, które zdecydują się wykorzystać utwór zmarłego artysty, muszą się mieć na baczności. Prawo jest po stronie twórców. Zgodnie z przepisami utwór nie może być dowolnie wykorzystywany nawet po śmierci autora. Wynika to z regulacji dotyczących autorskich praw majątkowych i autorskich praw osobistych. Ten, kto jest dysponentem praw majątkowych, może zarabiać na rozpowszechnianiu dzieła, np. na sprzedaży książek czy piosenek w formacie mp3 w sieci. Te prawa wygasają 70 lat po śmierci autora. Zanim to się stanie, mogą one być przedmiotem obrotu prawnego, co oznacza, że można się pozbyć ich tak samo, jak prawa do jakiejś rzeczy, np. sprzedając ją.
– Prawa majątkowe można też odziedziczyć – wyjaśnia Andrzej Oryl, radca prawny z Kancelarii Marka Czernisa. Dopiero po upływie 70 lat utwór trafia do domeny publicznej i można go bez uzyskiwania jakiejkolwiek zgody wykorzystywać.
Nie oznacza to jednak, że wszyscy uzyskują prawo, by utwór dowolnie przerabiać, np. zmieniając zakończenie powieści czy dopisując do niej kilka zdań. Prawa autorskie osobiste nie wygasają bowiem nigdy. Mają one chronić więź twórcy z jego dziełem.
– Ponieważ jednak ludzie nie są wieczni, ustawodawca musiał stworzyć mechanizm wykonywania wspomnianych autorskich praw osobistych w sytuacji, kiedy autora zabraknie – wyjaśnia Andrzej Oryl. Na straży niewygasających praw stoją więc krewni, np. małżonek, dzieci, rodzice czy rodzeństwo. Mają oni prawo dbać o spuściznę zmarłego. W sytuacji gdy zauważą, że dzieło zostało zmienione lub ktoś przypisuje sobie jego autorstwo, mogą zażądać zaniechania takiego działania, zadośćuczynienia lub przekazania konkretnej sumy na cel społeczny.

Nadużywanie prawa

Tak długo trwająca ochrona może w przyszłości mnożyć absurdalne sytuacje.
– Teoretycznie zadośćuczynienia może przecież domagać się nawet prawnuk prawnuka – mówi dr Arkadiusz Michalak z Centrum Praw Własności Intelektualnej im. H. Grocjusza.
Wątpliwe jest jednak, czy taki potomek potrafi ocenić, jaką więź z dziełem miał jego przodek – autor. Istnieje ryzyko, że nie będzie w stanie powiedzieć, jak twórca zachowałby się w sytuacji, gdyby jego dzieło zostało wykorzystane w sposób mogący naruszać więź twórcy z utworem. Więcej, jest niebezpieczeńwtwo, że następca może domagać się ochrony w sytuacjach w których twórca nie zgłaszałby pretensji.
– Dlatego warto rozważać czy nie ograniczyć w czasie autorskich praw osobistych po śmierci twórcy, np. do 100 lat – komentuje dr Arkadiusz Michalak.
Według dr. Michalaka prócz tej zmiany nie potrzeba większej nowelizacji prawa autorskiego. O to, by ograniczyć powstawanie absurdalnych sytuacji powinni zadbać sędziowie. Rozpatrując każdą sprawę dotyczącą więzi twórcy z dziełem, sądy powinny się wykazywać zdrowym rozsądkiem.
Podstawa prawna
Ustawa z 4 lutego 1994 o prawie autorskim i prawach pokrewnych (t.j. Dz.U. z 2006 r. nr 90, poz. 631 ze zm.).