Przewodniczący Parlamentu Studentów RP Mateusz Mrozek mówi, że lepsze to niż nic, ale mimo wszystko to rozwiązanie uważa za skandalicznie niskie. Uważa, że to jest głodowa propozycja, która ma dać alibi obecnej ekipie rządzącej, która de facto prawie nic nie robi w sprawie absolwentów.
Ekspert Konfederacji Lewiatan Grzegorz Baczewski zwraca uwagę, że zapisy nowelizacji wprowadzają bardzo wiele ciekawych i potrzebnych rozwiązań edukacyjnych. Na przykład absolwent po odbyciu praktyk będzie otrzymywać zaświadczenie o nabyciu konkretnych umiejętności. Przyznaje jednak, że 20 procent minimalnej pensji może być trochę niefortunne. Są przecież pracodawcy, którzy mogliby zapłacić więcej. Kiedy jednak zobaczą, że wystarczy 350 złotych brutto, wypłacą właśnie tyle.
W nowelizacji nadal pozostaje górna granica wynagrodzenia za praktyki. To jest dwukrotność najniższej krajowej.
Polskie Stowarzyszenie Zarządzania Kadrami uważa, że pułap minimalny został ustawiony zbyt nisko. Prezes Piotr Palikowski ocenia, że rozmowę można rozpocząć od 50 procent najniższej krajowej. Może dojść do takiej sytuacji, że młodzi ludzie będą woleli się zarejestrować jako bezrobotni i ubiegać się o staż z urzędu pracy. "Zatem nowelizacja pośrednio promuje bezrobocie" - dodaje.
Na stażu z urzędu pracy można zarobić 850 złotych na rękę. Jest tam jednak ograniczona liczna miejsc, spowodowana wielkością środków z Funduszu Pracy.
Nowelizacja ustawy o praktykach absolwenckich to efekt wdrażania przepisów przyjętych przez Komisję Europejską. Dwa lata temu europejscy politycy przyjęli te rozwiązania jako sposób na poprawę sytuacji młodych osób, które po zakończeniu edukacji nie mogą znaleźć pracy.