Zleceniobiorcy stracili zajęcie z powodu koronawirusa. Chcieli wystąpić o postojowe, ale wniosek musi podpisać były szef. Bez tego ZUS nie rozpatrzy podania. Potrzebna zmiana przepisów
PiS chce zmienić przepisy tak, by zleceniobiorcy mogli osobiście składać wnioski o świadczenie do ZUS. – Takie rozwiązanie jest poważnie brane pod uwagę – przyznaje resort pracy.
Obecnie wniosek o postojowe musi w imieniu zleceniobiorcy złożyć zleceniodawca. Problem w tym, że firmy często tego odmawiają lub zwlekają z dopełnieniem formalności. W efekcie ZUS nie ma możliwości rozpatrzenia, czy takie wsparcie należy się osobom, z których wiele zostało bez środków do życia.
– Usłyszałam w ZUS, że mój wniosek o postojowe nadal nie jest złożony – mówi Karolina Jóźwik, która do połowy marca pracowała na umowę zlecenie w lidzbarskich Termach Warmińskich. Przyczyną rozwiązania umowy była trudna sytuacja w branży hotelarskiej związana z koronawirusem. – Dowiedziałam się, że mogę ubiegać się o postojowe. Prosiłam o podpis prezes firmy, Elżbietę Lendo. Pytałam, jakie dokumenty dostarczyć i byłam zbywana.
Problem polega na konstrukcji przepisów zawartych w specustawie o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19. Wniosek o postojowe składany jest za pośrednictwem zleceniodawcy.
Karolina Jóźwik postanowiła działać na własną rękę. 15 kwietnia sama złożyła wniosek bez podpisu. 29 maja ZUS odpowiedział, że bez niego nie może rozpatrzeć podania. Poszła do byłej firmy. Usłyszała, że jak dośle kopię swojej umowy i oświadczenie, że nie podlega ubezpieczeniu społecznemu z innego tytułu, to całość dokumentacji z parafką prezes trafi niezwłocznie do ZUS. – I co? Dalej nic – ucina. W podobnej sytuacji znalazły się inne osoby, związane z hotelem Willa Port oraz z Termami Warmińskimi. – Jesteśmy w dramatycznej sytuacji. Liczyłam, że z postojowym uda mi się przetrwać – podkreśla Karolina Jóźwik.
Odpowiedź Elżbiety Lendo jest zaskakująca: – Wiem, że byli zleceniobiorcy złożyli wnioski samodzielnie. ZUS informuje nas i prosi o uzupełnienie danych. Reagujemy na bieżąco. Każdy wniosek zgłoszony przez byłego zleceniobiorcę wraz z oświadczeniem o braku innego tytułu do ubezpieczeń społecznych, został przez nas złożony w ZUS. Jeżeli takiego oświadczenia nie otrzymaliśmy i tak składaliśmy wniosek z informacją, iż nie otrzymaliśmy oświadczenia – mówi.
Byli zleceniobiorcy nie kryją zdziwienia. – Dowiedziałam się w ZUS, że nic nie wiadomo o złożonych przez prezes wnioskach – podkreśla Aleksandra Sosińska, z którą również w połowie marca rozwiązano umowę. 14 kwietnia pisemnie poprosiła Willa Port o złożenie w jej imieniu wniosku o postojowe. Kilka dni później zadzwoniła do kadr. Usłyszała kategoryczne „nie”. 21 kwietnia wystąpiła do ZUS, wraz z oświadczeniem o niepodleganiu ubezpieczeniom społecznym z innych umów. Dostała odpowiedź z Zakładu, że wniosek pozostaje bez rozpoznania, bo… brakuje podpisu zleceniodawcy.
Grupa byłych zleceniobiorców wystosowała pismo do prezes. „Wydaje się niewiarygodne, że w tak trudnej dla wszystkich sytuacji musimy o to prosić”, pisali. W odpowiedzi radca prawny reprezentujący Willa Port stwierdził: „Mając na uwadze, że umowa zlecenie uległa rozwiązaniu, zleceniodawca nie mógł podpisać wniosku, gdyż mogłoby to doprowadzić do wypłaty świadczenia przy braku spełnienia kryteriów ustawowych”. Przekonywał też, że nie otrzymał oświadczenia, czy zleceniobiorca nie podlega ubezpieczeniom społecznym z innego tytułu.
– To nie zleceniodawca rozpatruje, komu świadczenie się należy – podkreśla Anna Ilukiewicz z warmińsko-mazurskiego ZUS. Jak wskazuje, Zakład nie ma jednak możliwości, by zmusić płatnika do podpisywania wniosków o postojowe.
Wracamy z pytaniem do pani prezes. Nie wyjaśnia, czemu wcześniej radca prawny tłumaczył brak podpisów rozwiązaniem umów. Przekonuje, że występowała do zainteresowanych o uzupełnienie wniosków. – Mówiliśmy, że dostarczymy, co trzeba. Ale nie było informacji zwrotnej, woli pomocy – słyszymy od byłych zleceniobiorców.
Podobnych historii jest więcej. – Miałam obiecany etat, ale przyszedł koronawirus i zamiast tego usłyszałam, że mnie zwalniają – opowiada pani Agnieszka zatrudniona w Warszawie na umowę o dzieło. Zajmuje się tworzeniem gazetek dla centrów handlowych, a przy lockdownie zlecenia się skończyły. Pani Agnieszka dowiedziała się w ZUS, że może ubiegać się o postojowe. Przygotowała dokumenty, poprosiła byłą szefową o podpis. Usłyszała, że firma walczy o przetrwanie i nie chce „skupiać na sobie uwagi urzędników”.
W przypadku odmowy zleceniodawcy pozostaje jedynie droga cywilnoprawna. Ale raczej mało kto się na nią zdecyduje. Na rozstrzygnięcie sądu trzeba by czekać miesiącami, a może latami.
W wyjaśnienie sprawy z Ostródy zaangażował się m.in., pochodzący stamtąd poseł PiS, Zbigniew Babalski. Po tym, jak zgłosiło się do niego spore grono osób, postanowił wystąpić do instytucji kontrolnych. W rozmowie z DGP polityk nie kryje też, że konieczna jest zmiana w przepisach tak, by zleceniobiorca mógł sam składać wniosek. Zadaniem ZUS byłoby weryfikowanie go ze zleceniodawcą. – Intencja jest dobra – ocenia Marek Ast (PiS), wiceprzewodniczący sejmowej komisji ustawodawczej. Teresa Wargocka (PiS) z sejmowej komisji polityki społecznej i rodziny uważa, że trzeba przyjrzeć się, dlaczego zleceniodawca nie sięga po instrument, jaki daje państwo. – To sprawa do rozpatrzenia na szczeblu ministerialnym – dodaje. Jak się dowiadujemy, MRPiPS poważnie rozważa takie rozwiązanie. ©℗
2080 zł wysokość świadczenia postojowego dla zleceniobiorców, których przychód z umowy nie przekroczył 300 proc. przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia
3 świadczenia postojowe może maksymalnie otrzymać zleceniobiorca
2,7 mld zł wypłacił do tej pory ZUS z tytułu świadczeń postojowych (zarówno zleceniobiorcom, jak i przedsiębiorcom)