Nie ma chętnych do legalnej pracy przy zbiorach warzyw i owoców. Do KRUS zgłoszono zaledwie 34,1 tys. pracujących dorywczo . Rząd liczył nawet na 500 tys. osób.
Nie ma chętnych do legalnej pracy przy zbiorach warzyw i owoców. Do KRUS zgłoszono zaledwie 34,1 tys. pracujących dorywczo . Rząd liczył nawet na 500 tys. osób.
/>
Rolnicy nie kryją niezadowolenia. Susza, niskie ceny skupu owoców i brak chętnych do pomocy przy zbiorach powodują, że część producentów porzuca swoje plantacje.
– W wielu rejonach kraju widać tablice zapraszające mieszkańców miast do samodzielnego zbioru owoców. Plantatorów po prostu nie stać na zapłacenie złotówki za zbiór kilograma owoców, jeśli cena hurtowa za kilogram malin wynosi 1,70 zł – mówi Teresa Hałas, przewodnicząca NSZZ RI „Solidarność”, posłanka Prawa i Sprawiedliwości.
W tym roku do polskiego systemu ubezpieczeń wprowadzono umowy o pomocy przy zbiorach. Zawieranie ich umożliwiła ustawa z 13 kwietnia 2018 r. o zmianie ustawy o ubezpieczeniu społecznym rolników oraz niektórych innych ustaw (Dz.U. 2018 r. poz. 858). Nowe przepisy miały raz na zawsze zlikwidować możliwość zbierania warzyw i owoców na podstawie zusowskiej umowy o dzieło. I dzięki temu blisko pół miliona osób miało trafić do KRUS.
Podstawą takich szacunków była ekspertyza opracowana na zlecenie Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi przez Instytut Ekonomiki, Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej – Państwowy Instytut Badawczy. Ale jego wyliczenia się nie sprawdziły.
Z najnowszych danych KRUS wynika, że z takiej formy ubezpieczenia skorzystało zaledwie 34 114 rolników, w tym 24 091 w województwie mazowieckim. Dlaczego tak mało?
– Bo ustawa z założenia była zła – wyjaśnia prof. Katarzyna Duczkowska-Małysz z Kolegium Nauk Ekonomicznych Politechniki Warszawskiej. – Założono bowiem, że rolnicy sami z siebie będą płacić obowiązkowe składki na ubezpieczenie wypadkowe oraz składki zdrowotne. A producenci warzyw i owoców tego nie robią, bo nie będą sobie zawracać głowy oficjalnym zatrudnianiem. Taka forma ubezpieczenia nie tylko kosztuje, ale także wymaga czasu na załatwianie urzędowych spraw – dodaje.
Potwierdzają to sami rolnicy. – Każdego dnia mamy po kilka skarg na biurokrację związaną z zatrudnianiem pomocników. Ustawa zamiast ułatwić rolnikom przyjmowanie ludzi do pracy, skomplikowała sprawę – mówi Sławomir Izdebski, przewodniczący prezydium Zarządu Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych Rolników i Organizacji Rolniczych.
Na czym polega problem? Na kruczkach prawnych. Otóż zgodnie z art. 69 ust. 2a ustawy z 27 sierpnia 2004 r. o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych (t.j. Dz.U. z 2017 r. poz. 1938 ze zm.) obowiązek ubezpieczenia zdrowotnego pomocników rolnika powstaje od dnia zgłoszenia do ubezpieczenia. W przypadku nadania zgłoszenia za pośrednictwem poczty za datę zgłoszenia przyjmuje się datę stempla pocztowego.
– Żeby mieć pewność przyjęcia takiej osoby do ubezpieczenia, rolnicy czekają więc na potwierdzenie z KRUS – zauważa Sławomir Izdebski.
A to nie koniec problemów. Zgodnie z art. 1 ust. 1 ustawy o ubezpieczeniu społecznym rolników prawo do skorzystania z takiej formy ubezpieczenia mają osoby posiadające obywatelstwo polskie.
Pracę przy zbiorach mogą wykonywać także cudzoziemcy, muszą być jednak uprawnieni do wykonywania pracy na podstawie art. 87 ustawy z 20 kwietnia 2004 r. o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy (Dz.U. z 2017 r. poz. 1065 ze zm.) albo być zwolnieni z obowiązku posiadania zezwolenia na pracę. Jeśli osoba, którą rolnik chce zatrudnić, nie spełni żadnego z tych trzech warunków, nie może pracować przy zbiorze warzyw i owoców.Na to wszystko nakładają się problemy podatkowe pracowników ze Wschodu.
– Polska ma podpisaną umowę z Ukrainą o unikaniu podwójnego opodatkowania – podkreśla Wiktor Szmulewicz, prezes Krajowej Rady Izb Rolniczych. – Osoba pracująca jako pomocnik rolnika będzie się więc musiała rozliczyć z podatku na Ukrainie. A tego pracujący przy zbiorach chcą uniknąć, więc szara strefa ma się dobrze – dodaje.
Eksperci podkreślają, że po dwóch miesiącach (ustawa weszła w życie 18 maja) nie można przekreślać nowej formy zatrudniania.
– Przepisy będzie można ocenić dopiero w październiku, kiedy sadownicy skończą zbiory jabłek – uważa Wiktor Szmulewicz.
NSZZ RI „Solidarność” liczy, że w przyszłym roku zwiększy się liczba pomocników rolników.
– Prowadzimy szeroką kampanię informacyjną, żeby jak najwięcej osób wiedziało o takiej formie zatrudniania. A z naszej strony internetowej darmowe umowy pobrało już 3 tys. osób – podkreśla Teresa Hałas.
Natomiast OPZZ RIOR chce szybkiego uproszczenia przepisów.
– I w tej sprawie jeszcze w tym tygodniu będziemy rozmawiać z ministrem rolnictwa – dodaje przewodniczący Sławomir Izdebski.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama