Zawarcie umowy ubezpieczenia OC, zwalniającej potencjalnego pracodawcę z odpowiedzialności za skutki czynności wykonywanych przez zatrudnionego, wskazuje na cywilnoprawną podstawę zatrudnienia, a nie stosunek pracy. Tak orzekł Sąd Najwyższy.
Sprawa dotyczyła byłego pracownika, a potem współpracownika Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego w Katowicach. Nietypowe było to, że powództwo w jego imieniu wytoczył inspektor pracy, a były podwładny przyłączył się do niego, żądając od pogotowia ustalenia istnienia stosunku pracy. Ponad 4 lata temu był on zatrudniony jako ratownik medyczny i kierowca karetki. Swoje obowiązki wykonywał na podstawie umowy o pracę na czas określony, ale pod koniec jej trwania z własnej inicjatywy złożył pogotowiu propozycję zatrudnienia na umowie cywilnoprawnej (miało to związek z tym, że rozpoczął w tym okresie własną działalność gospodarczą). W rezultacie umowa o pracę została rozwiązana, a w jej miejsce zawarto zlecenie. Ten kontrakt też wkrótce uległ zmianie, gdyż podwładny stanął do konkursu ofert na usługę transportową dla pogotowia już jako jednoosobowa firma. Konkurs ten wygrał i przez ponad 1,5 roku wykonywał na rzecz pogotowia usługi przewozowe, mając uprawnienia medyczne (nadal wykonywał zawód ratownika oraz kierowcy karetki).
Mimo to inspekcja pracy zdecydowała się interweniować i wytoczyła w imieniu zatrudnionego powództwo o ustalenie istnienia stosunku pracy. W I instancji pozew został oddalony, ale sąd II instancji orzeczenie to zmienił i stwierdził istnienie stosunku pracy w okresie, w jakim podwładny wykonywał na rzecz pogotowia swoje usługi. Ten wyrok z kolei uchylił Sąd Najwyższy, uwzględniając skargę kasacyjną pogotowia i sprawa wróciła do ponownego rozpoznania.
W uzasadnieniu SN stwierdził, że w omawianych postępowaniach w pierwszej kolejności należy porównać stosunek cywilnoprawny do stosunku pracy i ustalić, które cechy w rozpatrywanych okolicznościach przeważają. Trzeba szczegółowo ustalić stan faktyczny, postanowienia umów i dokonać wszechstronnej analizy oświadczeń woli. Już na tym etapie uznanie istnienia stosunku pracy zatrudnionego z pogotowiem budziło poważne wątpliwości.
– Z art. 22 par. 11 kodeksu pracy nie wynika domniemanie istnienia stosunku pracy, trzeba je udowodnić – podkreślił sędzia Maciej Pacuda.
Pewne cechy zatrudnienia w omawianej sprawie były charakterystyczne dla umów o pracę (odpłatność i zasada osobistego świadczenia pracy). Ale problematyczne było stwierdzenie podległości podwładnego pogotowiu, a jest to kluczowa cecha stosunku pracy. W trakcie postępowania ustalono, że zatrudniony miał istotny wpływ na układanie grafików dyżurów (poza tym miał też pewną swobodę działania ze względu na wykonywanie zawodu medycznego).
– Elementem podporządkowania jest uprawnienie pracodawcy do wydawania wiążących poleceń w trakcie realizacji zadań służbowych. W omawianym przypadku treść kontraktu wskazuje, że pogotowie nie miało takich możliwości – wskazał sędzia Pacuda.
Jednocześnie nie można było jednoznacznie ocenić możliwości zastępowania zatrudnionego przez inną osobę. Umowa przewidywała szczegółowe warunki zastępstwa i wymagała odpowiednich kwalifikacji od zmiennika. Jednak – jak wskazał SN – chodziło tu o wykonywanie zawodu medycznego w podmiocie leczniczym. Dlatego konieczne było ustalenie wyższych wymagań kwalifikacyjnych wobec zastępcy (ale nie wykluczono samej możliwości zastępowania).
Istotną kwestią było także ubezpieczenie OC, jakie mężczyzna zawarł w związku z wykonywaniem prac na rzecz pogotowia. Ten element – zbagatelizowany przez sąd apelacyjny – okazał się dla SN bardzo istotny. Zawarcie takiej umowy przez świadczącego pracę eliminuje bowiem element ryzyka pracodawcy. Zatrudniający nie ponosi wówczas żadnej odpowiedzialności za działania podwładnego, gdyż jest ona przeniesiona na towarzystwo ubezpieczeniowe. Ubezpieczyciel niejako „zdejmuje” z pracodawcy ryzyko. Z kolei wykonywanie zadań na podstawie kodeksu pracy następuje nie tylko na koszt, ale i na ryzyko pracodawcy, gdyż w normalnych warunkach to firma odpowiada za czynności wykonywane przez takiego podwładnego.
– Nie można też pominąć woli stron. To powód z własnej inicjatywy zaproponował zmianę podstawy zatrudnienia, a następnie przystąpił do konkursu ofert. Później nie wnioskował o zawarcie umowy o pracę. Zarzuty skargi są więc uzasadnione i sprawa powinna być rozpoznana ponownie – stwierdził sędzia Pacuda, zamykając rozprawę.
ORZECZNICTWO
Wyrok Sądu Najwyższego z 29 listopada 2017 r., sygn. I PK 358/16.