Po kilku tygodniach intensywnej promocji ChatGPT, firma OpenAI chce zacząć na nim zarabiać.
Płać, albo czekaj – tak można podsumować nową strategię biznesową firmy OpenAI. Twórcy ChatGPT, aplikacji która pozwala prowadzić konwersacje z robotem, wprowadzili właśnie plany subskrypcyjne. Aby w pełni korzystać z możliwości narzędzia trzeba będzie zapłacić 20 dolarów miesięcznie. Za tę cenę dostęp do strony ma być możliwy na preferencyjnych warunkach. To znaczy: bez konieczności czekania nawet, jeśli chętnych na rozmowę z AI będzie więcej, niż mocy obliczeniowej. W dodatku subskrybenci dostaną możliwość testowania kolejnych funkcjonalności, jakie zamierzają wprowadzić twórcy narzędzia. Abonament będzie na razie dostępny tylko w USA.
Na swoim biznesowym blogu pracownicy firmy zapewniają, że póki co dostęp do ChatGPT będą mieli także użytkownicy, którzy nie mają ochoty, by za tę możliwość płacić. Jak dodali, rozważają także wprowadzenie tańszych abonamentów.
Co ciekawe, OpenAI zamierza wypuścić na rynek również aplikację, która będzie wykrywała teksty stworzone przy pomocy własnego chatbota. Póki co dostępna jest wersja testowa. Firma zapowiada jednak, że zbierze o niej opinie i w przyszłości wypuści ulepszone narzędzie. Nie wiadomo, czy darmowe.
To, że ChatGPT przygotowany przez OpenAI będzie płatny, zapowiedział już w grudniu dyrektor zarządzający spółki, Sam Altman. Na Twitterze napisał, że firma szuka sposobu, by zacząć zarabiać na swoich usługach. I nic dziwnego – lista płac na początku 2023 roku wyniosła 375 nazwisk. Choć to nadal nie imponująca liczba, to prawie dwa razy więcej, niż dwa lata temu. Wytrenowanie modelu językowego kosztowało ok. 12 mln dol., a samo działanie Chatbota też nie jest darmowe – generowanie odpowiedzi na pytania internautów wymaga dużej mocy obliczeniowej, a co za tym idzie także pieniędzy. Altman obrazowo określił koszty jako „wyciskające łzy z oczu”. Później przyznawał, że każda rozmowa kosztuje firmę kilka tysięcznych centa. Użytkowników przybywa z dnia na dzień – już pięć dni po starcie usługi był ich milion. Nowszych danych firma jeszcze nie ujawniła.
Abonament to nie jedyny sposób, w jaki OpenAI chce zarabiać. W styczniu Microsoft ogłosił, że zainwestuje w firmę 10 mld dol. To przedłużenie partnerstwa – firma Billa Gatesa zainwestowała w startup już dwa razy na wcześniejszych etapach rozwoju, w zamian już w 2020 firma otrzymała od OpenAI „ekskluzywną licencję” na jej model językowy. Microsoft Azure, czyli usługi chmurowe, są natomiast partnerem technologicznym projektu, dostarczając moc obliczeniową potrzebną dla działania aplikacji.
Według ujawnionych przez Microsoft planów, ChatbotGPT ma zostać zintegrowany z pakietem biurowym firmy oraz dostarczaną przez giganta wyszukiwarką Bing. Wygląda na to, że w ten sposób może przełamać dotychczasową przewagę Google – zauważył to twórca Gmaila – Paul Buchheit. Podając dalej przygotowane przez innego internautę zestawienie, jak wygląda odpowiedź na wyszukiwanie wygenerowana przez Google Search i ChatbotaGPT, przekonywał że daje gigantowi z Mountain View dwa lata zanim firma się załamie.
„AI wyeliminuje stronę z wynikami wyszukiwania, na której Google zarabia najwięcej” – przewiduje. – „Nawet jeśli sami [w firmie – red.] będą chcieli wdrożyć AI, nie uda im się tego zrobić bez zniszczenia najbardziej wartościowej części własnego biznesu” – dodaje.
Jak podała agencja Reutera, OpenAI chce zarobić 200 milionów dolarów w 2023 i miliard w 2024. W połowie grudnia była wyceniana na 20 mld dol.
Partnerstwo z Microsoftem nie każdemu jednak się podoba. Sceptyczny wobec takiego obrotu sprawy jest miliarder Elon Musk. Właściciel Tesli był jednym z fundatorów OpenAI i do 2018 roku zasiadał w zarządzie. Zrezygnował, żeby więcej czasu poświęcić na motoryzacyjny biznes.
Początkowo OpenAI była organizacją non-profit. Jej głównym celem było rozwijanie sztucznej inteligencji etycznie i w służbie ludzkości. To zmieniło się rok po odejściu Muska. Dla spółki zaproponowano formułę „dla ograniczonego zysku”, która oznacza, że inwestorzy mogą liczyć maksymalnie na 100-krotny zwrot z inwestycji.
Kilka miesięcy po tej zmianie Microsoft włożył w spółkę miliard dolarów. Już w 2020, kiedy pojawiły się informacje o sprzedaży licencji na model językowy, Musk komentował na Twitterze: OpenAI zostało stworzone jako oparte na otwartych licencjach i non-profit. Nic z tego nie jest już prawdą. W innej rozmowie dodał, że „OpenAI powinno być bardziej otwarte”.
Kontrowersje wzbudziły tłumaczenia władz spółki. Początkowo uznano bowiem, że poprzednik popularnego dziś chatbota, GPT2 ze względu na swoją dokładność jest zbyt niebezpiecznym nardzędziem, by stało się masowe. Później jednak bez skrępowania wypuścili na rynek sto razy bardziej dokładny GPT3. Jak przekonywali jej liderzy, miało chodzić o to, że pieniądze z rozwoju narzędzi konieczne były do dalszych badań. Alberto Romero analityk z dziedziny AI, ironizował w portalu OneZero.medium.com: - Podsumowując: Firma „odpowiedzialna" za ochronę nas przed szkodliwymi AI postanowiła pozwolić ludziom korzystać z systemu zdolnego do angażowania się w dezinformację i niebezpieczne uprzedzenia, aby mogli zapłacić za jego kosztowne utrzymanie. Nie brzmi to dla mnie jaj „wartość dla wszystkich”.