Opublikowany przez PwC Polska raport: „Analiza wpływu zjawiska piractwa treści wideo na gospodarkę w Polsce” nie pozostawia wątpliwości co do skali problemu. Z nielegalnych treści korzysta aż 94 proc. internautów, którzy deklarują oglądanie pełnowartościowych materiałów wideo w Internecie. Statystyczny internauta poświęca 13 godzin miesięcznie na oglądanie pirackich filmów oraz 10 godzin miesięcznie na pirackie seriale. Miejsce „na pudle” zajmuje również sport (3,5 godziny miesięcznie). Ogółem problem piractwa w naszym kraju dotyczy nawet od 7,5 do 8 mln osób. Oznacza to, że co piąty Polak regularnie surfuje po sieci „pod piracką banderą”. Co ciekawe jesteśmy w pełni świadomi skali tego problemu - aż 74 proc. respondentów w badaniu Gfk Polonia przyznało, że oglądanie treści pirackich bez licencji jest w Polsce zjawiskiem powszechnym.
Do pirackiej zatoki „cumujemy” zdecydowanie chętniej niż internauci w krajach Europy Zachodniej. O ile średnia liczba odtworzeń odcinków seriali w przeliczeniu na jednego internautę w krajach zachodnich wyniosła 9,6, o tyle w naszym kraju było to – bagatela – 28,1. Pod tym względem jesteśmy również wiceliderem w Unii Europejskiej. „Przegrywamy” jedynie w rywalizacji z Litwą.
Twórcy raportu "Analiza wpływu zjawiska piractwa treści wideo na gospodarkę w Polsce” postanowili przyjrzeć się również ewentualnym stratom gospodarczym generowanym przez zjawisko piractwa. Oszacowano, że obecnie wynoszą one ok. 500-700 mln zł rocznie. Czy to dużo? I tak, i nie. - Oczywiście patrząc z perspektywy branży medialnej straty te są ogromne. Natomiast z punktu widzenia makroekonomii nie jest to zbyt wiele. Należy jednak zwrócić uwagę na dynamikę tego zjawiska - tłumaczy prof. Witold Orłowski, który uczestniczył w pracach nad raportem.
Autorzy raportu, w oparciu o trendy technologiczne, społeczne i rynkowe, oszacowali dalszy wzrost zjawiska piractwa na poziomie pomiędzy 29 a 54 proc. rocznie. Oznacza to, że w 2018 roku straty gospodarcze wynikające z piractwa na rynku wideo mogą wynieść pomiędzy 1,8 a 6,1 mld zł. Mówimy więc o kwotach, które trudno zlekceważyć – nawet z punktu widzenia makroekonomii.
Skoro problem piractwa dotyczy już co piątego Polaka oraz 94 proc. aktywnych internautów, to z pewnością muszą istnieć przyczyny, które powodują dynamiczny wzrost skali tego zjawiska. O ile organizacje antypirackie starają się nas przekonać, że owe przyczyny leżą tylko po stronie samych internautów, o tyle rzeczywistość jest zdecydowanie bardziej złożona. Dlatego też na problem piractwa warto spojrzeć zarówno z perspektywy producentów i dystrybutorów treści, jak również samych użytkowników.
PROBLEM PIERWSZY: Wysokie ceny
INTERNAUCI: Ceny legalnych treści są zbyt wysokie. Chcę obejrzeć wszystkie nowości, ale zwyczajnie mnie na to nie stać. Dlatego wolę ściągnąć go z Internetu.
DYSTRYBUTORZY: Ceny są podyktowane ponoszonymi przez nas kosztami. Filmy i seriale to nie dobro pierwszej potrzeby. Jeśli kogoś nie stać na Mercedesa, to kupuje tańszy samochód.
O tym, że wysokie ceny są jedną z głównych przyczyn sięgania po pirackie materiały, nikogo specjalnie przekonywać nie trzeba. 26 proc. respondentów badanych przez PwC podkreśla, że decyduje się na korzystanie z pirackich serwisów ponieważ oferują one bezpłatny dostęp do treści. Faktem jest również, że na tle krajów Europy Zachodniej, ceny treści multimedialnych w Polsce są relatywnie wysokie. Szczególnie jeśli porównamy wysokość średnich zarobków w Polsce z takimi krajami, jak Niemcy, Norwegia czy Wielkie Brytania.
Rację mają jednak dystrybutorzy, którzy podkreślają, że cena nie może być usprawiedliwieniem dla kradzieży danego produktu. O ile nie mamy problemu z jednoznacznym stwierdzeniem, że przywłaszczenie sobie płyty z filmem ową kradzieżą jest, o tyle w przypadku filmu ściągniętego z Internetu staramy się relatywizować nasze zachowanie. Oczywiście obydwie sytuacje nie są ze sobą tożsame i nie generują takich samych strat po stronie twórców, producentów i artystów. Nie zmienia to jednak faktu, że cena produktu – jakkolwiek wysoka – nie może być wymówką dla popełnienia kradzieży.
Warto również zwrócić uwagę na fakt, że skala piractwa w Polsce wcale nie jest uzależniona od wysokości naszych dochodów. Oczywiście odsetek osób korzystających z nielegalnych serwisów jest największy w grupie gospodarstw domowych o najniższych dochodach (82-84 proc.). Jednak w pozostałych grupach także jest bardzo wysoki i wynosi ponad 75 proc. Oznacza to, że nawet dobra sytuacja finansowa nie zachęca Polaków do korzystania z legalnych kanałów dystrybucji filmów i seriali.
PROBLEM DRUGI: Dostępność treści i ich jakość
INTERNAUCI:Mojego ulubionego serialu nie ma w ofercie żadnego z polskich nadawców, a Netflix wciąż nie jest dostępny w naszym kraju. Ściągam, bo nie mam innego wyjścia. Poza tym, jakość polskich serwisów VOD pozostawia wiele do życzenia.
DYSTRYBUTORZY: Staramy się pozyskiwać najciekawsze treści. Czasami jest to niemożliwe ze względu na umowy licencyjne, a czasami jest to nieopłacalne – choćby ze względu na niszowość danego filmu lub serialu. Stale poprawiamy jakość naszych produktów i usług.
Z raportu PwC wynika, że aż 82 proc. proc. filmów i seriali, które badani internauci oglądali za pośrednictwem nielegalnych źródeł, znajduje się jednocześnie w legalnej dystrybucji. Na pierwszy rzut oka wydaje się więc, że larum podnoszone przez internautów, którzy twierdzą, że nie mają legalnego dostępu do swoich ulubionych treści, jest nieuzasadnione. Sytuacja komplikuje się jednak, gdy przyjrzymy się kanałom dystrybucji, w których znajdują się te treści. Aż 71 proc. filmów dostępna jest jedynie na nośnikach DVD/BR, a zaledwie 25 proc. znajduje się w ofercie serwisów VOD.
„Potwierdza się, że oferta internetowych serwisów VOD jest wciąż mocno ograniczona w stosunku do filmów wydawanych na DVD. Jest to jedna z kluczowych obserwacji wynikających z analizy przyczyn: oferta legalnych, internetowych źródeł istotnie odbiega, nie tylko od oferty nielegalnych źródeł, ale również katalogu dostępnych w Polsce filmów na DVD” – czytamy w raporcie.
Na problemy z dostępnością wpływają również tzw. okienka czasowe, które powodują, że dany film na polski rynek trafiają często z wielomiesięcznym opóźnieniem. Okienka te dotyczą również wspomnianych kanałów dystrybucji. Zdarza się, że nawet dwa lata po kinowej premierze, dany film nie trafia do żadnego z serwisów VOD. - Żyjemy w nowej epoce. Komputer nie jest dobrem rzadkim. To powoduje, ze pojawił się nowy rodzaj odbiorcy, który chce w domu dostać się szybko do treści. Jednym z głównych problemów jest brak dostępności online. W krajach w których oferta ta stała się pełna (np. w Norwegii), skala piractwa zdecydowanie się zmniejsza – mówił podczas dyskusji na temat raportu przygotowanego przez PwC Roman Dmowski, podsekretarz stanu w MAiC.
A jeśli o serwisach VOD mowa, to w ich przypadku zdecydowanie „kuleje” również jakość dźwięku i obrazu. Choć HD jest już od wielu lat telewizyjnym standardem, to jednak w wielu przypadkach treści umieszczane w tych serwisach zaskakują wyjątkowo niską jakością obrazu. Jeśli do tego dodamy liczne problemy techniczne, na które również narzekają internauci, to w pewnym stopniu można zrozumieć, dlaczego tak chętnie sięgają po pirackie treści.
PROBLEM TRZECI: Społeczna akceptacja piractwa i brak świadomości
INTERNAUCI:Ściągam, bo wszyscy ściągają. Nikogo nie okradam, bo i tak nie kupiłbym filmu czy też serialu z legalnego źródła.
DYSTRYBUTORZY:Kradzież jest kradzieżą. Bez względu na to czy dotyczy nośnika fizycznego czy też treści dostępnych w Internecie.
Z raportu PwC wynika, że tylko nieco ponad połowa respondentów (52 proc.) uważa piractwo za zjawisko nieetyczne. Ściąganie plików z sieci P2P czy też oglądanie filmów i seriali na nielegalnych serwisach streamingowych stało się dla wielu internautów codziennością i w żadnym wypadku nie wywołuje poczucia wstydu czy też zażenowania. Co więcej, ponad 20 proc. badanych nie ma nawet świadomości, że korzystanie z pirackich źródeł może generować jakiekolwiek straty po stronie twórców i dystrybutorów treści.
Po drugiej stronie mamy również sporą grupę użytkowników, która nie jest nawet świadoma nielegalności serwisów, z których korzystają. Aż 32 proc. respondentów określiło jedną z najpopularniejszych pirackich stron w Polsce mianem legalnego źródła. Natomiast prawie 78 proc. respondentów uważa, że skoro za daną treść należy zapłacić, to oferujący ją serwis musi być legalny.
PROBLEM CZWARTY: Brak elastycznej oferty
INTERNAUCI:Interesuje mnie piłka nożna. Operator telewizji kablowej nie daje mi jednak możliwości zakupienia pakietu tylko kanałami sportowym. Aby móc z niego skorzystać muszę wcześniej wykupić dostęp do 300 niepotrzebnych kanałów.
DYSTRYBUTORZY: Dla naszych klientów staramy się przygotować jak najbogatszą ofertę. To normalne, że najciekawsze treści premium są dostępne w najdroższych pakietach.
Internauci często sięgają po pirackie treści, bo… są one idealnie dopasowane do ich potrzeb. Sytuacja jest zgoła inna w przypadku legalnych kanałów dystrybucji. Wspomniany wielbiciel sportu nie może ot tak wykupić dostępu do kanału prezentującego rozgrywki angielskiej Premier League. Operator sieci kablowej czy platformy cyfrowej niejako zmusza go bowiem niejako do wykupienia tzw. pakietu standardowego, do którego może on potem dokupić pakiet kanałów sportowych. Sytuacja wygląda podobnie w przypadku treści VOD. W ofercie jednej z platform cyfrowych dostępny jest np. drugi sezon popularnego serialu „House Of Cards”. Nie możemy jednak wykupić dostępu do samego serialu. Wcześniej musimy stać się abonentami owej platformy.
Oczywiście należy zrozumieć samych nadawców, którzy funkcjonują w nieco innym świecie niż użytkownicy – świecie generowanych zysków i strat. Mimo wszystko, może warto jednak oddać konsumentowi odrobinę władzy nad ofertą? Ostatnie sukcesy Netfliksa i innych serwisów streamingowych wyraźnie pokazują, że czasy linearnej telewizji i sztywnych pakietów odchodzą powoli w zapomnienie. Przyszłość należy do spersonalizowanej oferty, w której płacimy tylko za ten produkt, z którego chcemy korzystać.
Co dalej?
Czy w walce z piractwem można zwyciężyć? Nie. Tak, jak wiele innych niepożądanych zjawisk społecznych, tak również piractwo zawsze będzie obecne w internetowym krajobrazie. Z pewnością można jednak znacząco zmniejszyć skalę tego zjawiska, a przynajmniej dynamikę jego ekspansji. Autorzy raportu „Analiza wpływu zjawiska piractwa treści wideo na gospodarkę w Polsce” przedstawiają kilka konkretnych rozwiązań na trzech głównych polach - edukacji użytkowników, działań, uatrakcyjnienia oferty przez dystrybutorów oraz rozwiązań prawnych.
O ile edukacji nigdy nie za wiele, a działania prawne mogą przynieść skutek w postaci „zastraszenia” internautów (tak, ja kto miało miejsce we Francji w przypadku rozwiązania HADOPI), o tyle wydaje się, że największe wyzwanie stoi dziś przed producentami i dystrybutorami treści, którzy zarówno pod względem mentalnym, jak i technologicznym muszą wyjść naprzeciw oczekiwaniom „społeczeństwa internetowego”. Zwiększenie oferty treści dostępnych w kanale VOD, zmiana modelu „okienek licencyjnych”, elastyczniejsza oferta i lepsza jakość prezentowanych treści – to dziś jedyny sposób, aby przekonać internautów do tego, że legalne treści są warte każdej zapłaconej za nie złotówki.