dr hab. Grzegorz Brona, CEO Creotech
Instytucja, której siedziba znajduje się w Gdańsku (bo tak chcieli politycy), ale główną siedzibę ma w Warszawie (bo to w stolicy mieszka większość ekspertów od kosmosu) ma koordynować i wspierać rozwój sektora, zarówno od strony przemysłu, nauki, jak i administracji publicznej, w tym w obszarze bezpieczeństwa i obronności.
W ostatnich dniach pojawiły się w mediach bardzo negatywne informacje odnośnie udziału POLSA w promocji lotu polskiego astronauty Sławosza Uznańskiego-Wiśniewskiego na Międzynarodową Stację Kosmiczną. Bazują one na notatce przesłanej do prasy przez anonimowego „sygnalistę”. Niechętnie komentuję anonimowe listy, bo mam przekonanie, że nie znając autora często gubi się pełen obraz sytuacji. Dlatego nie mam zamiaru polemizować z tym konkretnym „donosem”. Pozwolę sobie jednak przedstawić w skrócie to, co udało się zbudować w polskim sektorze kosmicznym w ciągu ostatniej nieco ponad dekady, również z udziałem Polskiej Agencji Kosmicznej.
Sektor kosmiczny i wstąpienie do ESA
W 2012 roku, w roku przystąpienia Polski do ESA, startowaliśmy z poziomu oględnie mówiąc podstawowego. Oprócz działalności naukowej, reprezentowanej czy to przez astronomów („niech żyje Kopernik!”), czy to przez inżynierów i naukowców z Centrum Badań Kosmicznych PAN, w naszym kraju sektor kosmiczny nie istniał. Wysłannicy ESA, którzy poszukiwali polskich firm, z którymi mogliby rozpocząć współpracę napotkali kosmiczną próżnię. Polska nie miała ani strategii rozwoju własnych możliwości kosmicznych, ani nawet wiedzy o tym co jest nam potrzebne od strony zarówno cywilnej, jak i wojskowej. Przedstawiciele ESA przyjechali również do mnie i gdy opowiadałem im o swojej wizji tego, że w ciągu 10 lat Polska będzie miała zdolności do operowania własnymi, zbudowanymi w Polsce satelitami, kręcili z politowaniem głowami, twierdząc, że innym krajom zajęło to przynajmniej kilka dekad.
W kwietniu 2025 przedstawiciele ESA przyjechali ponownie do Polski. Tym razem aby podpisać umowę na dostawę do ESA polskich satelitów obserwacyjnych w ramach programu CAMILA. Szef Europejskiej Agencji Kosmicznej już nie kręcił głową, a gratulował tempa rozwoju polskich zdolności kosmicznych. Gdzie więc jesteśmy po tych trzynastu latach rozwoju?
Polskie satelity i inne sukcesy
Czy wiedzą Państwo, że to w Polsce zlokalizowane jest dzisiaj największe europejskie centrum składowania i udostępniania danych satelitarnych Unii Europejskiej? Każdego dnia trafiają do niego setki zdjęć naszego globu wykonane przez satelity europejskiej konstelacji Copernicus. Jest prowadzone przez polską firmę CloudFerro. Firma ta stoczyła nierówną walkę z zachodnimi gigantami technologii chmurowych na budowę takiego centrum. I tę walkę wygrała.
Czy wiedzą Państwo, że to podmioty polskie, zarówno prywatne firmy jak np. Sybilla i 6Roads, ale również instytuty naukowe dysponują największą na świecie optyczną siecią śledzącą śmieci kosmiczne, czyli pozostałości po przeszłych misjach kosmicznych, których obecność na orbicie może zagrozić aktywnym satelitom? Polskie stacje ostrzegania znajdują się na całym globie, w tym w Australii i Afryce. Dane udostępniamy naszym sojusznikom zarówno po tej o po drugiej stronie Atlantyku.
A czy do opinii publicznej dotarła informacja, że Polska posiada od ponad roku rakietę, która jest w stanie przekroczyć granicę kosmosu. Na całym świecie jest zaledwie kilkanaście państw, które mają takie zdolności. Tymczasem Instytut Lotnictwa w 2024 r. przeprowadził ze swoją rakietą Bursztyn udaną próbę lotu na 100 km, czyli przekroczył umowną granicę przestrzeni kosmicznej. A po piętach depcze mu polska firma SpaceForest, która planuje w 2026 r. poprawić ów wynik używając swojej rakiety Perun, opracowanej w Trójmieście.
Polskie satelity to już nie fikcja. Najlepsze na świecie małe satelity radarowe opracowała i produkuje fińska spółka Iceye założona przez Polaka i która istotną cześć prac realizuje w naszym kraju. Creotech, czyli podmiot, który ja reprezentuje pierwszego swojego satelitę obserwacyjnego, wyprodukowanego w Piasecznie pod Warszawą, przetestował w kosmosie w połowie 2024 roku. Jest też wrocławska spółka SatRev, która w swoim portfolio ma kilkanaście wysłanych na orbitę nanosatelitów, czyli najmniejszych komercyjnie używanych statków kosmicznych o masie od jednego do kilku kilogramów.
No i jeszcze misje naukowe. Centrum Badań Kosmicznych dostarczyło do NASA pierwszy całkowicie polski przyrząd na misję naukową. Misja o nazwie IMAP wystartowała jesienią 2025, a jej celem jest m.in. zbadanie wiatru słonecznego. Kolejny europejski orbiter okołoksiężycowy zbudowany zostanie w znacznej mierze również najprawdopodobniej w naszym kraju. Polska jest sygnatariuszem porozumienia Artemis Accords, w ramach którego człowiek wróci wkrótce na Księżyc. A to tylko wierzchołek góry lodowej. Jowisz, Merkury, Mars, to planety do których już dotarł lub niedługo dotrze sprzęt zaprojektowany i wyprodukowany w naszym kraju w ostatnich 10 latach.
A od strony związanej z bezpieczeństwem narodowym? Polskie wojsko jest w trakcie pozyskiwania jednych z najszerszych w Europie zdolności w zakresie satelitów „szpiegowskich”. W następnych latach na orbitę trafią trzy komponenty polskich wojsk kosmicznych. Dwa duże satelity optyczne zakupione w 2022 roku od francuskiej firmy Airbus i dwie konstelacje składające się ze znacznie mniejszych jednostek satelitarnych. Jedna z nich (radarowa) dostarczana przez firmę Iceye. I druga (optyczna) dostarczana przez prowadzony przeze mnie Creotech. Po wielu latach rozmów i ponawianych studiów wykonalności, zagrożenie za naszą wschodnią granicą radykalnie przyspieszyło proces podejmowania decyzji w Ministerstwie Obrony Narodowej. A to nie koniec. We wrześniu ogłoszono wejście Polski w program budowy nowych europejskich satelitów telekomunikacyjnych o nazwie IRIS2. Nasz kraj nabędzie (z miejmy nadzieję dużym udziałem polskich podmiotów) sześć satelitów bezpiecznej telekomunikacji. A i to nie koniec. Przyszła konstelacja europejskich satelitów ultra bezpiecznej komunikacji, tzw. komunikacji kwantowej, będzie prawdopodobnie również opracowana przy znaczącym udziale naszego kraju. Brzmi jak science fiction. Być może. Ale to się właśnie dzieje.
Od obronności po przemysł
Dojście od zera do tego punktu zajęło nam zaledwie kilkanaście lat. Misja Sławosza Uznańskiego-Wiśniewskiego, o której jest medialnie głośno, jest tylko niewielkim chociaż bardzo istotnym fragmentem rozwoju całej branży. Od aspektów związanych z obronnością, przez polską naukę, po rozwój technologii i przemysłu. Polska branża kosmiczna to aktualnie dobrych kilka tysięcy specjalistów z wysokimi kompetencjami i unikalnym doświadczeniem. I infrastruktura rozmieszczona w kilku ośrodkach na terenie Polski, która służy do budowy, integracji i testów małych satelitów i rakiet, ale również do nadzoru nad nimi gdy już znajdą się w przestrzeni kosmicznej. To również kilka inkubatorów przedsiębiorczości dla młodych firm, w tym centrum inkubacyjne Europejskiej Agencji Kosmicznej znajdujące się w Polsce. To firmy bijące rekordy zainteresowania na Giełdzie Papierów Wartościowych. Setki studentów na kilku dedykowanych kierunkach studiów na polskich wyższych uczelniach. Duża polska diaspora pracowników ESA. I uczestnictwo w kilkudziesięciu programach i misjach kosmicznych.
W tle prawo kosmiczne
A rola POLSA nie ogranicza się do promocji. W chwili obecnej trwają rozmowy w Europie odnośnie nowej perspektywy budżetowej Europejskiej Agencji Kosmicznej, ale również Unii Europejskiej w obszarze programów kosmicznych. Nie tylko bowiem w Polsce dokonał się renesans technologii kosmicznych, w szczególności tych powiązanych z sektorem bezpieczeństwa. Rozmowy te doprowadzą już w listopadzie do podziału europejskiego kosmicznego tortu i ukształtowania rozkładu sił w Europie w domenie kosmicznej na następne lata. Dlatego każdy z krajów chce zająć najlepszą możliwą pozycję. POLSA, wraz z przedstawicielami poszczególnych resortów bierze udział w tych negocjacjach. Aktualnie w UE trwają również zaawansowane prace nad przyjęciem pierwszego szerokiego europejskiego prawa kosmicznego. Prawnicy z naszego kraju są w tę aktywność zaangażowani, dbając o to, aby uwarunkowania formalne uwzględniały potrzeby narodów mniej doświadczonych w sektorze kosmicznym. Najgorsze co mogłoby się stać z naszej perspektywy to uchwalenie prawa faworyzującego kraje tzw. starej Europy. Równolegle do prac na poziomie europejskim postępują prace w Polsce nad tzw. ustawą kosmiczną. W POLSA działa centrum bezpieczeństwa kosmicznego, którego rolą jest współpraca z naszymi europejskimi i poza europejskimi sojusznikami, a w szczególności zbieranie i wymiana danych z optycznej sieci lokalizującej śmieci kosmiczne. POLSA zaangażowana jest w ukształtowanie polskiego programu telekomunikacji satelitarnej. Bierze udział w rozmowach na temat polskich kosmicznych misji naukowych i technologicznych. Wspiera aktywnie rozwój polskiego programu rakietowego i zdolności do przetwarzania danych satelitarnych. Rozpoczyna zaangażowanie w nowych obszarach, takich jak telekomunikacja kwantowa, czy nawigacja satelitarna.
Wyraźnie widać, że wyzwań jest bardzo dużo i ich liczba wciąż rośnie wraz z dojrzewaniem polskiego sektora kosmicznego. Dlatego dojrzewać musi również sama Polska Agencja Kosmiczna. Tymczasem zatrudnienie i budżet POLSA od dobrych 10 lat pozostaje na podobnym poziomie. Jeszcze bardziej problematyczne jest to, że POLSA nie może prowadzić programów wieloletnich, a budżet jest przyznawany w każdym roku niezależnie. Programy kosmiczne są z definicji wieloletnie. Jak widać jest więc nad czym pracować, tak aby POLSA nadążała za rosnącym polskim apetytem na podbój kosmosu.
Tytuł i śródtytuły pochodzą od redakcji